Co wiemy na temat Omikronu? Wirusolog obala mity nt. niepokojącego wariantu COVID-19

Wioleta Wasylów
W mediach nie brakuje doniesień na temat Omikronu. Niektóre z nich budzą poważne obawy. Postanowiliśmy bliżej się im przyjrzeć. Na najbardziej nurtujące pytania dotyczące tego wariantu COVID-19 odpowiedział w rozmowie z naTemat dr Tomasz Dzieciątkowski, wirusolog z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Dr Dzieciątkowski przyznał, że szczepienia są istotne także w przypadku ochrony przed Omikronem, choć tu może być potrzeba dawka przypominająca. Fot. IWONA BURDZANOWSKA / POLSKA PRESS / Polska Press / East News
Od połowy listopada, czyli od kiedy tylko wykryto pierwszy przypadek Omikronu, ten wariant COVID-19 wzbudzał duże obawy. Kolejne doniesienia wskazywały na to, że można się nim o wiele łatwiej i szybciej zarazić, że może być bardziej odporny na szczepionki.

Były też nieco bardziej krzepiące doniesienia na temat łagodniejszego przebiegu podczas zakażenia. Które z nich się potwierdzają, a które są mitami? Postaraliśmy się to ustalić w rozmowie z dr Tomaszem Dzieciątkowskim, wirusologiem z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

Wioleta Wasylów: Czy przebieg choroby podczas zakażenia Omikronem rzeczywiście jest łagodny?


Dr Tomasz Dzieciątkowski: Tak szczerze, to nie wiadomo tego do końca. Z bardzo prostego powodu: mamy do tej pory wyłącznie komunikaty medialne. Badania obserwacyjne wskazują na to, że rzeczywiście tak jest, natomiast nie mamy żadnych konkretnych, twardych wyników badań naukowych. I do momentu, kiedy takich wyników nie będzie, to nie jesteśmy w stanie powiedzieć, jak to wygląda w rzeczywistości. Teoretycznie wiele na to wskazuje, ale czy tak będzie u wszystkich, trudno jednoznacznie powiedzieć.

Pojawiły się też doniesienia na temat tego, że w przypadku Omikronu, szczególnie u osób niezaszczepionych, wyróżniającymi się objawami powinny być wymioty i utrata apetytu.

Były to tylko dwa komunikaty w mediach popularnych. Zasadniczo wszystkie warianty dają takie same objawy. Wszędzie spisuje się jako podstawowe objawy w rozpoznaniu COVID-19 gorączkę, kaszel, uczucie duszności w klatce piersiowej. I to są akurat podstawy, a cała reszta jest często wyłącznie spekulacją.

Czyli trzeba do tych doniesień podejść z rezerwą, ponieważ są niepotwierdzone.

Absolutnie. W żaden sposób nie są one potwierdzone. Ktoś w przestrzeni medialnej powiedział, że zaobserwował coś takiego. Natomiast nie wiadomo, na jakiej grupie pacjentów itd. Jeśli mówi to jedna osoba, bez poparcia z innej uczelni, z innego ośrodka, to nie ma to wielkiej wartości dowodowej.

Do tego wszystkiego trzeba podchodzić bardzo ostrożnie i z dystansem. Kilka miesięcy temu profesor Fal też mówił, że przy wariancie Delta obserwuje się szczególnie objawy gastryczne. Nikt tego specjalnie więcej nie potwierdzał. Mogą być takie objawy, ale nie muszą. Pytanie brzmi, na jakiej grupie to przeprowadzono i jaka była w tym grupa porównawcza... Często to tzw. clickbait. Można powiedzieć, że w dobie pandemii nawet najbardziej wiarygodne agencje, w postaci np. BBC, czasami kuszą się na takie tematy, żeby było więcej odsłon i później dzieją się tego typu rzeczy.

A co ze skutecznością obecnych szczepionek w walce z Omikronem?

Szczepionki nadal są skuteczne. To trzeba wyraźnie podkreślić. Tylko mają mniejszą, ograniczoną skuteczność rzędu siedemdziesięciu kilku procent, zwłaszcza, jeżeli są to tylko dwie dawki. To dlatego, że jest mniejsza siła wiązania przeciwciał wytworzonych przez szczepionki, bo nie są one idealnie dopasowane do nowego wariantu.

Stąd też apele o podawanie dawek przypominających. Chodzi bowiem o to, że jeżeli nie możemy pokonać wirusa jakością naszych przeciwciał, to możemy go pokonać ich liczbą, czyli właśnie dodatkową syntezą przeciwciał stymulowaną przez kolejną dawkę szczepionki.

U osób zaszczepionych, w przypadku zakażenia Omikronem, tak samo jak w przypadku innych wariantów koronawirusa, po ewentualnym zakażeniu, przebieg choroby jest łagodniejszy.

To jak to jest z tą zaraźliwością? Jest znacznie większa?

Jest większa. To akurat w tym momencie też, przynajmniej na podstawie danych obserwacyjnych, możemy stwierdzić. Zakaźność jest co najmniej kilkukrotnie większa.

Na koniec zapytam jeszcze o wykryty we Francji nowy wariant IHU. Czy może być rzeczywiście groźniejszy niż Omikron z powodu jeszcze większej liczby mutacji?

To akurat nie liczba mutacji decyduje o tym, czy dany wariant jest groźniejszy, czy nie. Proszę zauważyć, że ten słynny IHU nawet nie został rozpatrzony przez WHO jako wariant zainteresowania, nie mówiąc o wariancie obawy. Być może takim się stanie. Dopiero wtedy możemy coś na ten temat powiedzieć.

Jeżeli zaś chodzi o poszczególne warianty genetyczne SARS-CoV-2, to powinny one interesować wirusologów i epidemiologów. Przeciętnego Kowalskiego nie powinno to w ogóle obchodzić, ponieważ szczepionki nadal działają, objawy są praktycznie takie same, a leczenie zawsze jest takie samo. Nawet lekarza klinicysty, który będzie hospitalizował pacjenta, nie będzie obchodziło, czy ma on do czynienia z Alfą, Deltą, Omikronem.

Podkręcanie spirali zagrożenia, że mamy wyizolowany kolejny, nowy wariant, prowadzi tylko do ogłupienia ludzi, bo oni nie będą wiedzieli na czym to dokładnie polega. Będą się bali, że mamy, w uproszczeniu, nowego wirusa. To nie jest nowy wirus.

Gdybyśmy sekwencjonowali i porównywali pani genom i mój genom, to znajdziemy tam o wiele więcej mutacji. I czy akurat jest to w tym momencie coś nienormalnego? Nie. Bo jesteśmy ludźmi. Generalnie z wirusami poniekąd jest podobnie. Będą się różniły mutacjami, tylko 99,9 proc. tych mutacji będzie tak na dobrą sprawę nieistotna.

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut