Przed kolejną falą pandemii zaczęto mówić o "fluronie". I nie jest to kolejny wariant koronawirusa
Ta enigmatyczna nazwa pojawiła się w ostatnim czasie na pierwszych stronach wielu amerykańskich gazet. Jak się jednak okazuje, dolegliwości ukryte po tym haseł są nam znane, choć może nie w takiej konfiguracji. "Pomimo chwytliwej nazwy 'flurona' nie jest niczym nowym" – podaje portal internetowy telewizji ABC News.
Zdaniem ekspertów flurony nie można też nazwać nową chorobą, ani też nowym wariantem koronawirusa. I chociaż "wirus grypy i koronawirus pochodzą z dwóch bardzo różnych rodzin wirusów", naukowcy nie obawiają się stworzenia nowego wirusa powstałego z takiego połączenia.
"Istnieje wiele różnych typów wirusów, które mogą zarażać ludzi. Wirusy wywołujące grypę i COVID-19 to dwa przykłady, ale jest też HIV, wirus ospy wietrznej, wirus wścieklizny, przeziębienie i wiele innych. Zawsze możliwe było zarażenie jednej osoby dwoma lub więcej różnymi wirusami jednocześnie" – czytamy na stronie ABC News.
Prawdopodobieństwo zachorowania na grypę i COVID-19 jest większe zwłaszcza teraz, gdy mamy do czynienia z sezonem grypowym i kolejnymi wzrostami zakażeń koronawirusem.
"Oczywiście nie jest dobrze być zarażonym dwoma wirusami, a nie jednym, ale nic nie wskazuje na to, że jest to szczególnie zła kombinacja" – zaznaczył dr Jonathan Grein, dyrektor Hospital Epidemiology w Cedars-Sinai Medical Center w Los Angeles.