W TVP chyba nie spodziewali się, że tak uderzy w PiS. Więcej go nie zaproszą? “Mam regularne bany"

Diana Wawrzusiszyn
Cezary Kaźmierczak dobitnie skrytykował Polski Ład na antenie TVP. Po jego występie pojawiły się komentarze, że już szybko nie pojawi się w telewizji publicznej. W rozmowie z naTemat.pl mówi, że nie żałuje swojego wystąpienia i nie raz dostał już bana w TVP.
Prezes Związku Pracodawców Prywatnych Cezary Kaźmierczak. Fot. Michal Wozniak/East News

Cezary Kaźmierczak w TVP Info

Prezes Związku Pracodawców Prywatnych Cezary Kaźmierczak był niedawno gościem TVP Info. Bez ogródek skrytykował założenia Polskiego Ładu. Kiedy prowadzący program zapytał swojego gościa o to, czy zorientował się już w Polskim Ładzie i czy wie, "kto będzie beneficjentem rządowego programu, a kto będzie na nim stratny", Kaźmierczak odpowiedział:

– Wydaje mi się, że tutaj beneficjentów to zbyt wielu nie będzie – ocenił nowe rozwiązania podatkowe Kaźmierczak. Prowadzący szybko wtrącił, że takich beneficjentów będzie "18 milionów", na co rozmówca odparł śmiechem, dodając, że "to rządowa propaganda".


– Wielu dostanie niewiele. To jak w filmie "Bruce Wszechmogący", gdzie wszyscy wygrali centa albo pół centa w totolotka – mówił Kaźmierczak. – Jest to projekt bardzo źle przygotowany, o czym ostrzegaliśmy. Bardzo ubolewam, że przegrałem walkę o Polski Ład, bo dążyłem do tego, żeby zrobić w tym roku wyższą kwotę wolną od podatku na poziomie 30 tys. zł, a resztę odłożyć i zrobić to porządnie, po bożemu przygotować – mówił na antenie TVP Info prezes Związku Pracodawców Prywatnych.
Czytaj także: Dobitnie skrytykował Polski Ład... na antenie TVP. "Już więcej go tam nie zobaczycie"


Kilka dni po swoim wystąpieniu, Cezary Kaźmierczak w rozmowie z naTemat.pl, mówi, że nie żałuje swojej wypowiedzi i tłumaczy, jakie są ciemne strony Polskiego Ładu.

Nie boi się pan krytykować Polskiego Ładu, nawet w TVP. Jakie są największe problemy tego systemu?

To jest prawo napisane na kolanie, z którego wychodzą coraz to nowe kwiatki i będą wychodzić. Podobno mają to naprawiać, zobaczymy.


Po pana wypowiedzi w TVP Info, szybko pojawiły się komentarze, że to pana ostatni występ w telewizji publicznej.

Tak, mam tam regularne bany. Może po trzech miesiącach im przejdzie, a może nie, ale dziś istnienie publiczne nie jest uzależnione od występowania w jednej telewizji.


Żałuje pan swojej wypowiedzi?

Jestem za stary, żeby czegokolwiek żałować (śmiech).

Mówił pan również, że Polski Ład to "chwyt propagandowy rządu". Jednak Polacy raczej szybko zrozumieją, że mają mniej pieniędzy w portfelach. Już w pierwszych dniach nowego roku pojawiły się głosy rozgoryczonych nauczycieli i przedstawicieli służb mundurowych, którzy pokazywali przelewy i okazuje się, że dostali nawet kilkaset złotych mniej.

W przypadku nauczycieli czy służb mundurowych popełniono ewidentne błędy przez urzędników. Politycznie winą obarczony jest rząd, ale generalnie jest to niedbalstwo i niedopatrzenie właśnie urzędników. Rząd nie miał takich intencji. Jestem tego pewien, uczestniczyłem przecież w konsultacjach w sprawie Polskiego Ładu i mogę przysiąść, że takich intencji nie było.

Jednak do realizacji zaangażowano w dużej mierze ludzi niekompetentnych i teraz premier ma tego konsekwencje. Gdyby zatrudnili do tego osoby profesjonalne, to na pewno wychwyciłyby one te błędy. Mówiąc szczerze, wystarczyło pójść do pierwszego z brzegu biura księgowego. Natomiast zaangażowano do tego świeżo upieczonych absolwentów podrzędnych uczelni i mają teraz tego skutki. Pozytyw tego może być taki, że nie będzie to powtarzane przy kolejnych legislacjach.


Czyli nie ma szans, żeby na Polskim Ładzie zyskało aż 18 mln Polaków, jak twierdzi rząd?

Patrząc na najnowsze dane o inflacji – 8,6 proc., to ludzie zyskają minimalne kwoty, i to ci mniej zarabiający. Generalnie duża część ludzi zyska o tyle, że wprowadzono tam rzecz, o którą zabiegaliśmy (red. Związek Pracodawców Prywatnych, którego Kaźmierczak jest prezesem) od lat, czyli wyższą kwotę wolną od podatku – 30 tys. złotych.

To jest rozwiązanie bardzo pozytywne. Prowadziłem walkę o to, żeby na razie wprowadzić tylko kwotę wolną od podatku, a pozostałe rozwiązania odłożyć o rok i dobrze wszystko przygotować, ale przegrałem. Rząd jednak zdecydował się, żeby zrobić to już w tym roku i widać tego efekty.

No właśnie, wydaje się też, że czas na wprowadzenie Polskiego Ładu jest wyjątkowo niekorzystny – mamy wysoką inflację, podwyżki cen gazu, prądu, teraz wyższe podatki. Czy można było jeszcze z tym poczekać?

Wydaje mi się, że ta decyzja zapadła dlatego, że w 2023 roku mamy już wybory parlamentarne, więc pewnie kalendarz polityczny o tym zdecydował. Dziś nawet wewnątrz rządu panuje przekonanie, że popełnili błąd.

Mówi się, że system podatkowy, aby był skuteczny musi być prosty i dobrze zrozumiały, jak do tego ma się Polski Ład?

Nijak się ma… Chociaż ogólne założenia ideowe były sensowne. Próba przeprowadzenia działalności gospodarczej na podatki ryczałtowe, które są prostsze, to dobre rozwiązanie. Wydaje mi się, że mnóstwo ludzi przejdzie na ryczałt ewidencjonowany, a od lat o to zabiegaliśmy. Zrobiono to jednak niekonsekwentnie, na stawkach z lat 90- tych, co jest o tyle bezsensowne, że nie przystaje do dzisiejszych realiów.

Kolejna przesłanka, o którą zabiegaliśmy, czyli opodatkowanie podatkami przychodowymi korporacji, w postaci minimalnego CIT-u. To też jest nasz postulat, ale zrobiono to w sposób karykaturalny. Tak to skomplikowali, że nikt tego podatku nie zapłaci. Założenia ogólnie były dobre, ale wykonanie już nie. Może narasta jakaś refleksja w rządzie, że należy to poprawić.

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut