Goście TVP nawiązali do afery Pegasusa? Ukryty przekaz w "Pytaniu na śniadanie"
Afera podsłuchowa związana z oprogramowaniem Pegasus wywołała niemałe poruszenie. W najnowszym wydaniu "Pytania na śniadanie" goście programu przemycili niepostrzeżenie aluzję do tej skandalicznej sprawy.
Ukryty przekaz gości "Pytania na śniadanie"
"Warszawa, 9 stycznia 2022. Od dłuższego czasu PiS, rząd oraz funkcjonariusze TVP nie chcieli poruszyć tematu Pegasusa w reżimowych mediach. Więc postanowiliśmy go tam przemycić w ramach obywatelskiego protestu, na sobie. Ten tekst piszemy w niedzielę 9 stycznia, aby nikt nie twierdził po publikacji materiału, że przesłanie płynące z naszych bluz to przypadek. Protestujcie przy każdej okazji, do skutku!" – taką wiadomość mieli przekazać internautom goście występujący w poniedziałkowym wydaniu "Pytania na śniadanie".
Jednym z autorów wpisu jest Jakub Szalaty. Mężczyzna potwierdził to na Facebooku, udostępniając skrót SHA1 z tej wiadomości. Zapowiedź nawiązania do afery Pegasusa na antenie TVP opublikowano kilka godzin przed emisją "Pytania na śniadanie".
Szalaty wystąpił w programie śniadaniowym wraz z koleżanką, gdzie opowiadali o podróżowaniu rowerem po Polsce. Występując w studiu telewizji publicznej mieli na sobie nietypowe ubrania: on założył bluzę z symbolem Pegaza, ona – sweter z literami "U.S.". Na kanapach usiedli tak, że można było wyczytać z tego napis "Pegasus".
O ukrytym przekazie w "Pytaniu na śniadanie" napisano też na profilu "Niebezpiecznik" na Facebooku. "LOL, cykliści ztrollowali TVP. Ich bluzy ułożyły się w PEGASUS. I to nie przypadek. (...). Opublikowane 1h przed startem. Więc zaplanowane. TV(P) deface" – czytamy w poście.
Afera Pegasusa
Nie milkną echa afery podsłuchowej, która wybuchła pod koniec grudnia. Ujawniono wówczas, że prokurator Roman Giertych, prokurator Ewa Wrzosek oraz polityk opozycji Krzysztof Brejza byli śledzeni za pomocą oprogramowania Pegasus. Ich telefony zostały zhakowane bez ich wiedzy i zgody.
Tuż po pierwszych publikacjach Associated Press i Citizen Lab, Zjednoczona Prawica zaprzeczała, by była w posiadaniu Pegasusa. Wiceminister sprawiedliwości Michał Woś przekonywał nawet, że nie wie, czym jest wspomniane oprogramowanie.
Do zakupu systemu szpiegowskiego jako pierwszy przyznał się sam Jarosław Kaczyński. W wywiadzie dla "Sieci" wskazał wprost, że "źle by było, gdyby polskie służby nie miały tego typu narzędzia".