Prezes potęgi wściekły po wyborze trenera reprezentacji Polski. Nikt go o zdanie nie zapytał

Krzysztof Gaweł
Nikola Grbić został nowym trenerem reprezentacji Polski siatkarzy, co z pewnością nie spodobało się prezesowi i właścicielowi włoskiej potęgi siatkarskiej Sir Safety Perugia. Kontrowersyjny Gino Sirci nie był pytany o zdanie przez przedstawicieli PZPS, choć Serb jest trenerem w jego klubie. Na Polaków jest wściekły, wezwał Serba na dywanik, ale będzie musiał się jednak zgodzić na łączenie etatów przez legendę.
Nikola Grbić to nowy trener polskiej kadry, jego celem będzie medal olimpijski w Paryżu Fot. CEV
Dlaczego kontrowersyjny włoski działacz Gino Sirci, który od lat inwestuje w Sir Safety Perugia i czeka, aż jego ekipa wdrapie się na szczyt, ma coś do powiedzenia ws. wyboru trenera reprezentacji Polski? Bo pracownikiem jego klubu jest Nikola Grbić, który właśnie został ogłoszony naszym selekcjonerem. A niemal rok temu, gdy Vital Heynen trenował jego zespół i jednocześnie Biało-Czerwonych, zdymisjonował Belga w sposób mało elegancki.

Gino Sirci z pewnością jest przekonany, że praca trenerska na dwóch etatach nie jest dobrym rozwiązaniem i że odbije się na jego drużynie w przyszłości. Przypadek Vitala Heynena każe mu obawiać się powtórzenia błędu, który zakończył się dla Perugii porażką w finałach Ligi Mistrzów i włoskiej Serie A1 w zeszłym roku. Stąd tak twarde weto, które wyrażał od momentu, gdy zaczął się konkurs na trenera polskiej kadry.

– Prezes Perugii nie dzwonił do mnie, gdy walczył o ściągnięcie Nikoli Grbicia do swojego klubu wiosną, więc uznałem, że nie ma potrzeby, bym rozmawiał z nim, teraz gdy chcieliśmy pozyskać Serba do kadry – podsumował dla "Przeglądu Sportowego" Sebastian Świderski postawę Włocha, który wtrącił się w wybory trenera Biało-Czerwonych i nawet bezczelnie doradzał nam, kogo zatrudnić. Oczywiście zamiast Serba.


A ten trafił przecież w maju do Perugii w sposób, który w Polsce wywołał duży niesmak. Gino Sirci pojawił się na finałach Ligi Mistrzów, nie kontaktował się w żaden sposób z przedstawicielami Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, tylko sięgnął do portfela i po prostu wyjechał z Werony z nowym trenerem, czyli Nikolą Grbiciem. Wówczas prezesem klubu był Sebastian Świderski, obecny szef PZPS. Tym razem role się odwróciły.

– Ta sytuacja kładzie się cieniem na osobie Serba, ale jeżeli prezes Sebastian Świderski jest przekonany o jego zaangażowaniu, to nie ma wątpliwości, że to dobry kandydat. Warsztat ma znakomity. A poza tym to sympatyczny gość – usłyszeliśmy w kręgach bliskich reprezentacji Polski. Grbicia chwalą siatkarze – Kamil Semeniuk powiedział nam, że "to taki siatkarski tata". Chwalą go współpracownicy – "ma zasady i potrafi wymagać, ale to wspaniały człowiek".

Tylko Gino Sirci wciąż ma jakieś ale. Włoch szybko zapomniał, w jaki sposób "podebrał" kędzierzynianom opiekuna. A teraz wścieka się, bo nie podoba mu się to, że Nikola Grbić poprowadzi Polaków. Prezes wezwał w niedzielę na dywanik szkoleniowca, miło ponoć nie było, ale obaj się dogadali i krewki działacz przestał rzucać kłody pod nogi naszemu nowemu selekcjonerowi.

Prezes PZPS Sebastian Świderski mówił nam, że lekka i łatwa rozmowa z Sircim dla Grbicia nie była, ale obaj dogadali się wreszcie. Wielka w tym zasługa agenta naszego nowego selekcjonera, Georgesa Matijasevicia, który pomógł w osiągnięciu porozumienia. A z tym problemu nie będzie, jeżeli Perugia będzie wygrywać. Włosi chcą odzyskać tytuł w Serie A1 i marzy im się triumf w Lidze Mistrzów. Po to zatrudnili Serba.

– Wolałbym, żeby trenował tylko Perugię, jednak wyszło inaczej. Przyznam, że faktycznie nie skaczę z radości, ale my i tak nadal będziemy dobrze sobie radzić. Sezon trwa, a on robi wszystko, co w jego mocy. Zapewnił mnie, że tak będzie przez cały czas, a ja nie mam powodu, by mu nie wierzyć – powiedział włoskim dziennikarzom Gino Sirci w reakcji na informację o zatrudnieniu Serba w Polsce.

Co ciekawe, Sir Safety Perugia nie przekazała w żadnym komunikacie informacji na temat nowej posady szkoleniowca. Ten, jak przyznał Sebastian Świderski, przesłał umowę przedwstępną do PZPS dosłownie "za pięć dwunasta", bo do końca trwały ustalenia. Teraz już wszystkie trzy strony mają pewność i wiedzą, na czym stoją.

Jeżeli wyniki i gra Sir Safety Perugia będą zadowalać władze klubu, nikt się nie będzie Nikoli Grbiciowi wcinał w robotę. Jeżeli coś pójdzie nie tak, Serb ryzykuje posadę i zapewne zostanie bez litości wyrzucony na bruk przez właściciela klubu. Nie on pierwszy zresztą, co doskonale wie Vital Heynen. Choć dziś Włoch mówi co innego.

– Zostanie z nami na kolejny sezon – zapewnia dziennikarzy z Italii. Cóż, umowę ma faktycznie na dwa lata, ale jest zakładnikiem wyników. – Jeżeli chodzi o łączenie pracy w kadrze i klubie, to jesteśmy jak najbardziej na "tak". Jeżeli tylko będzie zgoda ze strony właścicieli klubu z Perugii, to szkoleniowiec będzie łączył te obowiązki. Jestem bardzo zadowolony, cieszę się, że nasza współpraca będzie wznowiona – dodaje Sebastian Świderski. Cóż, czekamy zatem na nowy rozdział w naszej kadrze.

Czytaj także: Koniec bezkrólewia, Biało-Czerwoni mają nowych selekcjonerów. Celem powrót na szczyt