Koniec marzeń o medalu. Biało-Czerwoni rozbici na inaugurację drugiej rundy ME

Maciej Piasecki
Norwegowie zamknęli polskim szczypiornistom drogę do najlepszej czwórki mistrzostw Europy. Polacy przegrali w czwartkowy wieczór bardzo wysoko, bo aż 31:42 (15:21). Gra o medale dla drużyny trenera Patryka Rombla już się zakończyła. Polacy zagrają jednak jeszcze trzy mecze grupowe na ME.
Szymon Sićko dwoił się i troił, ale nie poprowadził polskiej reprezentacji do zwycięstwa nad Norwegią. Fot. Facebook/Handball Polska
Dobrą informacją przed rozpoczęciem spotkania był powrót do kadry meczowej kapitana reprezentacji Polski, Piotra Chrapkowskiego. Polak wrócił po przymusowym okresie izolacji związanej z pozytywnym wynikiem testu na COVID-19. Wiadomo było jednak, że wejście do zespołu prosto po przerwie bez treningu nie jest najlepszym pomysłem w przypadku Chrapkowskiego. Jak trudne wyzwanie czeka Biało-Czerwonych zespół trenera Patryka Rombla przekonał się już po pierwszych kilku minutach. Norwegia imponowała zarówno w ofensywie, jak i defensywie. Dość napisać, że w pierwszej połowie ]osiem trafień zaliczył dla rozpędzonych rywali Sander Sagosen.


Po polskiej stronie błyszczał za to Szymon Sićko. Do przerwy rzucił sześć celnych rzutów, imponując skutecznością. Był jednak osamotniony w próbach rozerwania szczelnych szyków norweskiej obrony. Biało-Czerwoni nie mogli nadążyć za szybkimi atakami rywali. Kontakt wynikowy (6:9) urwał się w okolicach dziesiątej minuty pierwszej części gry. Norwegowie potrafili zagrać kilka skutecznych akcji w obronie, do tego Torbjoern Bergerud spisywał się bardzo dobrze między słupkami norweskiej bramki.

W 24. minucie Polacy przegrywali siedmioma trafieniami (10:17), na przełamanie trafił jeszcze Sićko (11:17), ale nadal Biało-Czerwoni nie mieli pomysłu na grę faworytów czwartkowego pojedynku. Ostatnie trafienie do przerwy zaliczył Arkadiusz Moryto (15:21), wykorzystując rzut karny.

Niestety dla Polaków, w drugiej części gry Norwegowie jeszcze bardziej podkręcili tempo. Błyskawicznie odskakując na jeszcze większy dystans, niż miało to miejsce w pierwszych 30 minutach. Polacy przegrywając dwunastoma trafieniami (18:30) grali już w zupełnie innym ustawieniu niż na początku meczu. Swoją szansę dostał chociażby 20-letni Piotr Jędraszczyk, swoje minuty dostał też Maciej Pilitowski.

Norwegowie również sporo pozmieniali, będąc pewnym wygranej. Dla nich zwycięstwo nad Polakami spowodowało, że wrócili do gry w walce o miejsce w czołowej czwórce. Za to osłabieni Polacy przegrywając w czwartek stracili szansę na awans i spełnienie marzeń o miejscu nawet na podium.

Wydaje się, że za dużo problemów kadrowych było i jest po stronie Biało-Czerwonych. A konsekwencją stała się tak wyraźna przegrana z Norwegią.

Polacy w kolejnych meczach grupowych w piątek zagrają ze Szwedami (18:00), w niedzielę z Rosją (15:30) i na koniec, we wtorek z Hiszpanią (15:30). Turniej ME nie zwalnia tempa, a rywale są coraz trudniejsi.

Polska - Norwegia 31:42 (15:21)
Sędziowali: Arthur Brunner i Morad Salah (obaj Szwajcaria)

Polska: Kornecki 1, Zembrzycki – Moryto 10, Sićko 6, Dawydzik 3, Jędraszczyk 2, Czuwara 2, Syprzak 2, Przybylski 2, Daszek 1, Beckman 1, Pilitowski 1, Olejniczak, Pietrasik, Krajewski, Chrapkowski.
Czytaj także: Dramat reprezentanta Polski, stracone ME i walka o zdrowie. "Okazało się, że mam w kolanie dziurę"

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut