Legenda siatkówki chce zastąpić galę Najmana i "Słowika". "Przecież to są bardzo źli ludzie"
Marcin Możdżonek zaproponował władzom Wielunia zamiast imprezy sygnowanej przez pruszkowskich gangsterów oraz Marcina Najmana trening i turniej siatkarski dla dzieci, który zorganizuje jego fundacja. Chcą mu też pomóc m.in. Marcin Gortat i Artur Siódmiak, którzy zaproponowali świetną sportową alternatywę. – To jest jakiś cyrk i nie zgadzam się na to. Przecież to są bardzo źli ludzie, którzy nie odpokutowali za swoje winy – mówi naTemat siatkarz, który rozegrał 242 mecze w reprezentacji Polski.
To jest jakiś cyrk. Proszę bardzo, niech będą organizowane takie wydarzenia, ale nie nazywajmy tego MMA czy sportem. Nie zgadzam się na takie coś. A dlaczego? Gang pruszkowski, to jest odpowiedź. I ten argument powinien na dobrą sprawę zakończyć naszą dyskusję. To, co oni robili. To, kim jest Andrzej Z. pseudonim "Słowik". Przecież to są bardzo źli ludzie, którzy nie odpokutowali za swoje winy.
Nie naprawili szkód, nie wyrazili skruchy. A dziś próbuje się z nich robić bohaterów. Nie ma na to zgody w społeczeństwie, sam pan widzi, jaki jest wydźwięk i ile środowisk ta sprawa łączy. Czasami zupełnie skrajnych, lewica z prawicą idą ramię w ramię przeciwko tej sprawie. To jest oburzające. Pewna granica została przekroczona.
Doczekał się pan odpowiedzi od władz miasta?
Nie. Rozmawiałem ze starostą, rozmawiałem z posłem ziemi wieluńskiej i wiem, że oni chcą, by powstała inicjatywa w kontrze do tego wydarzenia. Ale wszystko jest dopiero przed nami.
To może zdecyduje się pan zostać prezydentem Olsztyna, padła taka propozycja na Twitterze?
(śmiech) O jejku, różne rzeczy piszą na Twitterze i trzeba do tego podchodzić z dystansem i uśmiechem. Bo inaczej człowiek by sobie tylko włosy z głowy wyrywał.
Dzięki panu może się nie udać skok na kasę, który pewnie szykowali organizatorzy MMA VIP...
To jest taki agresywny biznes, szukanie zysku za wszelką cenę. Ja jako wolnościowiec nie zabraniam nikomu prawa organizacji takiego wydarzenia i zabronić im nie mogę, bo może to zrobić tylko sąd. Mogę oceniać, czy to jest moralne. Skoro bardzo chcą, niech organizują takie wydarzenie, ale ja mam prawo uważać, że to jest moralnie złe.
Nie boi się pan, że Marcin Najman pana wyzwie na pojedynek i zaprosi do klatki?
Wiem, że to jest forma jego kontaktu i komunikacji z oponentami, a innych nie uznaje. Ja mogę odpowiedzieć tym samym. Zapraszam na siatkarskiego singla. Jeśli Marcin Najman mnie pokona, wówczas wejdę do klatki (śmiech). Przepraszam, ale już za dużo o nim mówimy.
Dobrze, porozmawiajmy więc o siatkówce i nowym trenerze Biało-Czerwonych.
Mamy same ochy i achy, jak to zawsze jest po wybraniu selekcjonera. Cieszę się bardzo, że Sebastian Świderski miał decydujący głos i on wybrał trenera, któremu ufa i który ufa mu. A przecież mamy też drugiego znakomitego trenera, Stefano Lavariniego w kadrze kobiet, który zajął czwarte miejsce na igrzyskach z Koreankami. Patrzę w przyszłość z optymizmem, tak na żeńską, jak na męską kadrę.
A Nikola Grbić? Charyzmatyczny, twardy Serb, człowiek, który ma wszystkie atuty. Warsztat, charyzmę, autorytet. Musi zrobić jedną rzecz. Przekonać do siebie i do swojej wizji gry zawodników. Jeżeli oni za nim pójdą, znów będziemy się cieszyć z medali.
Głosy z drużyny są bardzo pozytywne, nie tylko z grupy kędzierzyńskiej. Ale wiemy już od siatkarzy, że Serb potrafi uderzyć ręką w stół.
I dobrze, bo tak trzeba. Kiedyś porównałem drużynę do grupy w przedszkolu, gdzie jest dobra pani i wszyscy ładnie się bawią. Ale dzieci i tak zawsze próbują coś broić, coś zrobić po swojemu, coś nie tak. Zawsze pokazują małe oznaki buntu. I wszystko zależy od pani, czyli w tym przypadku od trenera, jak na to zareaguje.
Jeżeli zrobi to szybko i sprawiedliwie, to wtedy będą sukcesy. Wierzę w to, że tak będzie i wiem, że nasi siatkarze mają do tego predyspozycje. Tak samo jak trener Nikola Grbić, więc wszystko jest na dobrej drodze. Nie nastawiam się dziś na dwa kolejne sezony, tylko na ten olimpijski. Niektórzy siatkarze też pewnie mają to z tyłu głowy, tak myślę.
Ta twarda ręka, jak za czasów Raula Lozano, jest niezbędna? To pod jego wodzą byliście najbliżej medalu olimpijskiego, podczas igrzysk w Pekinie.
To prawda i tak uważam. To musi być osoba, która będzie trzymała zespół i wszystkich zawodników twardą ręką. Są zasady, zespół na pewno je ustali i trzeba ich przestrzegać. Wszystko oparte jest oczywiście na zaufaniu, ale głównodowodzącym i liderem ma być trener. To on ma wskazywać drogę siatkarzom. Takie typy trenerów najlepiej się u nas sprawdzały.
Mistrzostwa świata potraktujemy jako etap w drodze na igrzyska olimpijskie?
Myślę, że to będzie przystanek w drodze do Paryża. Oczywiście, jeżeli po drodze będą medale na pomniejszych stacjach, to bardzo dobrze. Ale to na pewno będzie okres budowania drużyny. Inny, niż to miało kiedyś miejsce, bo reprezentacja Polski jest bardzo mocna. Możemy więc budować zespół wygrywając kolejne imprezy. Tak jak robiła to reprezentacja Brazylii w swojej złotej erze. Czy byli zmęczeni, czy nie, wygrywali i tyle.
Proszę powiedzieć coś więcej o pana pojawieniu się w Ministerstwie Sportu i roli w Społecznej Radzie Sportu.
Głosy w tym przypadku są podzielone, ale tak już niestety jest. Akceptowałem to przed faktem i mi to nie przeszkadza. Zostałem poproszony, by przewodniczyć Społecznej Radzie Sportu przez ministra Kamila Bortniczuka. Po dość długich rozmowach i kilku spotkaniach zgodziłem się.
Wynegocjowaliśmy formułę, którą Rada przyjmie i co będzie robić. Nie będziemy z całą pewnością spolegliwym ciałem, a znajdą się w Radzie osoby z różnych środowisk, sportowcy i działacze. Będziemy radzić, opiniować i mamy już kilka ciekawych pomysłów, wręcz rewolucyjnych.
Proszę zatem zdradzić, co planujecie na początek.
Mogę uchylić rąbka tajemnicy. Pracujemy nad systemem informatycznym, który da potrzebną wiedzę ministerstwu i związkom sportowym o młodych sportowcach. A kolejne pomysły wciąż są przed nami.
Dziękuję i cóż, życzę udanego treningu z dzieciakami w Wieluniu.
Dziękuję bardzo i serdecznie pozdrawiam.
Czytaj także: Apel do Andrzeja Dudy ws. gali Marcina Najmana i udziału "Słowika". "Czy to nie wstyd?"
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut