Czy musimy się obawiać o naszych skoczków przed igrzyskami? Małysz: Cały czas łudzimy się

Krzysztof Gaweł
Jakub Wolny zajął 29. miejsce w pierwszym konkursie skoków w Titisee-Neustadt i trzeba powiedzieć, że był to najgorszy występ Biało-Czerwonych w Pucharze Świata od sześciu lat. – Cały czas łudzimy się, że pójdziemy krok do przodu – mówił na antenie TVN Adam Małysz, ale nawet w jego słowach ciężko było o optymizm. Czy sezon jest stracony? Jeszcze nie, ale o formę Polaków w igrzyskach olimpijskich możemy się martwić.
Adam Małysz ma nadzieję, że polscy skoczkowie wreszcie odpalą przed igrzyskami w Pekinie Fot. ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER
Adam Małysz zazwyczaj tryska optymizmem i od początku sezonu przekonywał, że nasi skoczkowie potrzebują czasu, że forma nadejdzie i kolejne zawody tylko pomogą skoczkom wejść na wyższy poziom. Niestety, wciąż efektów pracy nie widać, a dyrektor Polskiego Związku Narciarskiego ds. skoków chyba sam jest zdezorientowany. – Nie jest dobrze – mówił TVN-owi "Orzeł z Wisły".

W sobotę w Titisee-Neustadt po raz kolejny nasi skoczkowie nie zachwycili, a jedynie Jakub Wolny awansował do drugiej serii, w której zajął 29. miejsce. Pozostali nie zachwycili, choć jeszcze rok temu na skoczniach dzielili i rządzili. Choć do Niemiec PZN wysłał rezerwy, wszyscy prezentują się tak samo słabo. Pierwsza kadra odpoczywa i trenuje przed wylotem na igrzyska w Pekinie.

– Jest duży problem. Cały czas łudzimy się, że pójdziemy krok do przodu. Cały czas mamy nadzieję, że Kamil po kontuzji i Piotrek z Dawidem po kwarantannie wrócą i pociągną tę kadrę – przyznał szczerze Adam Małysz, który wraz ze sztabem reprezentacji szuka przyczyny słabszej dyspozycji skoczków. Wydawało się, że pomogą poprawki w sprzęcie, ale te niewiele dały. Nasi skaczą dobrze pojedyncze skoki, powtarzalności nie ma.


Z czego biorą się notoryczne problemy skoczków? Adam Małysz nie owijał w bawełnę na antenie TVN. – Gdzieś został popełniony błąd. Będziemy go szukać. Trenerzy szukają, miejmy nadzieję, że znajdziemy – stwierdził nasz legendarny skoczek. I jak przyznał, wszyscy czekają na przełom i mają już po prostu dość całej sytuacji. Jeszcze kilka miesięcy temu byli w czołówce, dziś możemy tylko o tym pomarzyć.

– Miejmy nadzieję, że się wyjaśni, gdzie jest błąd. Widać, że nie ma energii u chłopaków. Inni odchodzą z progu jak rakieta, u nas tego nie ma – dał przykład "Orzeł z Wisły". Co ciekawe, skoczkowie chwalili sobie przygotowania do sezonu i pracę wykonaną latem z trenerem Michałem Doleżalem. Niestety, efektów wciąż nie ma. Czy pojawią się w niedzielę w Titisee-Neustadt? Drugi konkurs startuje o 16:00.

Czytaj także: Wspaniała walka o zwycięstwo i nowy lider Pucharu Świata. Jeden Polak uratował honor kadry

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut