Na film "Gierek" spadają gromy, ale nie tu. "W Sosnowcu ludzie po seansie wstają i klaszczą"

Katarzyna Zuchowicz
Edward Gierek był związany z tym regionem jak z żadnym innym, oczekiwanie na film o nim też wydawało się tu inne i większe niż w pozostałej części kraju. – Czytam, że w Sosnowcu ludzie po seansie wstają i klaszczą. Edward Gierek kojarzy się tu bardzo dobrze, odbiór jego osoby w Zagłębiu zawsze będzie pozytywny – mówi nam jeden z lokalnych polityków. Oto jak mieszkańcy przyjęli tu film "Gierek", zmiażdżony przez krytyków.
W "Gierka" wciela się Misiek Koterski Fot. materiały prasowe
Film Michała Węgrzyna spotkał się z druzgocącymi opiniami krytyków. "Postać Edwarda Gierka wypudrowana na maxa", "Jest tragiczne zrealizowany, przekoloryzowany do stopnia niesmacznej nieśmieszności", "Laurka bez większej treści i mądrości" – dobijają go w recenzjach opublikowanych tuż po premierze filmu.
– Dawno nie widziałem tak złego filmu. Nie jestem krytykiem filmowym, więc nie chcę wypowiadać się na temat dialogów czy gry aktorskiej, ale uważam, że "Gierek" to film zakłamany, głupi, nieprawdziwy i niemający nie wspólnego z rzeczywistością – oceniał w rozmowie z Aleksandrą Gersz profesor UW Marcin Zaremba, historyk.


Wiele opinii jest miażdżących. Do rodzinnych stron Edwarda Gierka oczywiście te recenzje dotarły.

"Edward Gierek kojarzy się tu bardzo dobrze"


– Żyjemy w kraju, w którym bohaterem dla niektórych jest Jarosław Kaczyński. Żołnierzy wyklętych tak wybielono, że wszyscy są idealni. Ja nie widzę niczego złego w mówieniu dobrze o osobach, które dobrze kojarzą się z lewicą. W tym regionie trudno ludziom wmówić, że to był zły czas. Zakładali wtedy rodziny, dostawali mieszkania, nie mieli problemu z pracą – reaguje w rozmowie z naTemat Tomasz Niedziela, radny z Sosnowca, choć zastrzega, że filmu jeszcze nie widział.

Czytał jednak, że w Sosnowcu ludzie po seansie wstają i klaszczą. – Pewnie 90 proc. tych, którzy klaszczą, pamięta tamte czasy i mieszka w blokach, które powstały w tamtych czasach. Edward Gierek kojarzy się tu bardzo dobrze, odbiór jego osoby w Zagłębiu zawsze będzie pozytywny. Wyjrzy się przez okno i widzi się ślady tamtej epoki. Wszystkie osiedla, które powstały w Sosnowcu, w Zagórzu, to czas Gierka. To był czas dużego napływu mieszkańców do Sosnowca. Ta epoka bardzo pozytywnie się kojarzy, to słyszałem od moich rodziców. Był taki czas, gdy robotnik na tej ziemi naprawdę nie narzekał – mówi.

Takich głosów w Zagłębiu Dąbrowskim usłyszę jeszcze więcej. Choć opinie na temat filmu i tu są podzielone. Niektórzy mówią o niedosycie i "wstawkach niezgodnych z prawdą historyczną". Jednym Misiek Koterski podobał się jako Gierek, innym nie.

– Byłam pod wrażeniem Miśka Koterskiego. Generalnie film mi się podobał, tylko nie powinien mieć tytułu "Gierek”. Powinna być klauzula, że wszelkie podobieństwa są nieprzypadkowe – komentuje Agnieszka Pasternak, przewodnicząca Rady Miejskiej w Dąbrowie Górniczej. Uważa, że Jaruzelski został w filmie brzydko potraktowany, słyszała też opinie, że postać Stanisławy była serialowa.

Czy film oddał ducha Gierka? – Myślę, że tak. Na premierze byli dawni pracownicy Huty Katowice. To była dosyć duża grupa, która w tamtym okresie była czynna zawodowo. Mieli bardzo pozytywne odczucia – mówi naTemat.

Inny z mieszkańców Sosnowca: – Jeżeli chodzi o treść, film mi się podobał, choć pan Koterski może nie był trafiony do tej roli. Celem było pokazanie Gierka jako osoby, która modernizuje, naprawia, jest nowoczesna, postępowa. To moim zdaniem było głównym przesłaniem.

Wśród osób, które film oglądały, nie znajduję takich, którym "Gierek" w ogóle, definitywnie, by się nie podobał. Ale wiadomo – trudno o opinie wszystkich.

Tak mieszkańcy pamiętają Gierka


– Zostaliśmy przeniesieni w czasie. Edward Gierek to była znacząca postać dla mieszkańców Zagłębia i wciąż wielu z nich czuje do niego sentyment. Pamiętam, jak wtedy było. Uważam, że jego rola została odegrana bardzo dobrze. Krytycy zarzucają, że jego postać jest trochę gloryfikowana, że w filmie jest powierzchowność, są uproszczenia. Mieszkańcy pamiętają Gierka, wspominają, co zrobił dobrego dla naszego miasta. Myślę, że ten film w naszym rejonie sam się obroni – mówi naTemat inna mieszkanka Dąbrowy Górniczej.

Film widziała podczas prapremiery w Pałacu Kultury Zagłębia.
Według niej "Gierek" dobrze odwzorował komunistyczną rzeczywistość epoki. – Stan wojenny, kopalnia Wujek, internowanie, puste półki. Tak było. Dla nas, mieszkańców Dąbrowy, dużym przeżyciem było to, że sceny były kręcone w Pałacu Kultury Zagłębia. Dla Zagłębia to był dobry czas. Budowano drogi, szkoły. Wtedy zaczęło się masowe budownictwo osiedli dla pracowników Huty Katowice. W Dąbrowie Górniczej są całe osiedla, które powstawały na potrzeby huty Katowice – wspomina mieszkanka Dąbrowy.

Sceny do filmu kręcono m.in. w Dąbrowie Górniczej, Katowicach, Zawierciu, Ustroniu. Wiele zdjęć powstało właśnie w PKZ. Sala Ślubów stała się gabinetem Gierka. Jak czytamy na stronie pałacu, w holach odbywał się filmowy bal sylwestrowy oraz uczta na cześć Breżniewa, zaś sala Agora Mała odgrywała jedną z sal Białego Domu.

"Nic więc dziwnego, że uroczysta premiera filmu odbyła się właśnie w pałacu, na którego otwarciu był osobiście główny bohater filmu" – podkreśla PZK.

W mieście słyszymy, że czuć było oczekiwanie na ten film. – Sama chciałam go zobaczyć, żeby porównać go z rzeczywistością, jaka była. I mam pozytywne odczucia, film chwalił też pan Adam Gierek. Jednak słyszę, że może być różnie odebrany przez różnych ludzi. Na pewno może być inny odbiór niż u nas, lokalnie – przyznaje mieszkanka Dąbrowy.

Film za bardzo amerykański


Wojciech Nitwinko, radny z Sosnowca, uważa, że na pewno Zagłębie pod tym względem nie jest miarodajne. – Gierek stąd pochodził, tu ma zasługi w rozwoju regionu, tu jest postacią niezwykle popularną. To jest papierek lakmusowy, który nie do końca może oddawać nastroje w całym kraju – przyznaje w rozmowie z naTemat.

Jak sam ocenia film? – Film jest dynamiczny, ciekawy, dobrze się go ogląda. Gdy na początku zobaczyłem, że trwa ponad 2,5 godziny, pomyślałem: Będzie problem wysiedzieć. Okazało się, że nie. Film naprawdę ogląda się przyjemnie, nie jest nudny. Ale brakuje tego czegoś. Liczba scen fabularyzowanych, niezgodnych z faktami historycznymi dla mnie jest zbyt duża, co trochę zniekształca obraz. Dla mnie, jak na polskie warunki, film jest za bardzo amerykański – komentuje.

On również był na prapremierze w Pałacu Kultury Zagłębia w Dąbrowie Górniczej. Zaraz po wyjściu z pokazu swoimi uwagami podzielił się na Facebooku.

"Z jednej strony życie i praca byłego I Sekretarza KC PZPR przedstawione są w sposób atrakcyjny i dynamiczny. Film dobrze i z zaciekawieniem się ogląda. Z drugiej jednak film jest czasem infantylny, a fabularyzowanych wstawek niezgodnych z prawdą historyczną zbyt wiele" – napisał. Stwierdził też, że nie rozumie, dlaczego autorzy filmu zrezygnowali z użycia prawdziwych nazwisk Jaruzelskiego, Jaroszewicza, Kani i innych postaci historycznych z tamtego okresu. – Dla mnie to nie jest problem, bo mam wiedzę historyczną. Ale dla osób, które takiej wiedzy nie mają, albo są z młodego pokolenia i nie pamiętają tamtych czasów, to stanowi pewną trudność w zrozumieniu całego kontekstu tamtych wydarzeń historycznych. Jaką wiedzę młody widz może wyciągnąć z tego filmu? Moim zdaniem niewielką. A dla widza bardziej zaznajomionego z tematem jest niedosyt – uważa.

Zadowoleni, ale z lekkim niedosytem


Wojciechowi Nitwince przeszkadzała też, jak mówi, rzekoma żartobliwość Gierka. – Jest kilka scen, gdzie dowcipkuje, np. z ambasadorem radzieckim. Gierek był osobą poważną, dystyngowaną, spokojną, wyważoną. Są sytuacje, które na pewno nie miały miejsca. Nie zgadza się też trochę szczegółów, np. kwestia mieszkania, z którego był wyrzucany. To było trochę inaczej. Wiem, że te sceny zostały sfabularyzowane na potrzeby filmu, ale one nie do końca budują prawdziwy obraz – uważa.

Co mu się podobało? – Jako mieszkaniec cieszę się, że w filmie jest tak wiele tła z Zagłębia, z regionu, z którego Gierek się wywodził i który zawsze, do końca życia, leżał mu na sercu. Zawsze interesował się Zagłębiem, zawsze pytał: Jak tam w Zagłębiu, jak idą inwestycje, czy ludzie są z nich zadowoleni, jak tam zagłębiowskie kopalnie. Cieszę się, że tak wiele scen stąd zostało tu nakręconych – mówi.

Jak reagowali inni? Jakie opinie do niego docierają? – Zabrałem na pokaz moją mamę. Wyszła z pokazu zadowolona, ale z lekkim niedosytem. Podczas pokazu były oklaski, chóru owacji jednak nie pamiętam. Nie kojarzę, żeby po seansie sala wybuchnęła jakąś euforią. Nikt nie był hurra zachwycony, ale też nie powiem, że komuś się nie podobało – uważa.


"Wychowałem się na Gierku"


Od kilku osób słyszę, że muszą film zobaczyć. Jakby tłumaczyły się, że jeszcze nie miały okazji. – Historycznie bardzo mnie ten film ciekawi, bo wychowałem się na Gierku. Można go krytykować, ale pewne zasługi też trzeba mu przyznać. Mam nadzieję, że ten film to pokaże. Niektórzy nie pamiętają, jak było, dobrze to przypomnieć – mówi nam jeden z mieszkańców, który filmu jeszcze nie widział.

Do dziś sentyment do Gierka u części mieszkańców jest wciąż żywy. Prawie wszyscy nasi rozmówcy przypominają o sporze ws. ronda im. Edwarda Gierka, które dziś nazywa się rondem Zagłębia Dąbrowskiego. – Do tej pory jest słynna "nerka Gierka, czyli rondo w Będzinie. Co roku spotykamy się na grobie Edwarda Gierka. Każdego roku, w rocznicę śmierci, odwiedzamy jego grób. Wśród nas są ciągle osoby, które wspominają, jak było za Gierka. To wszystko tutaj żyje. My to po prostu pamiętamy, że za Gierka została wybudowana ta droga, ta szkoła, że dzięki Gierkowi mamy te osiedla – podsumowuje.