O jeden żart za daleko. Piotr Żyła powinien się zająć skakaniem i trzymać język za zębami

Krzysztof Gaweł
Piotr Żyła kilka dni temu przekazał: "nie jestem zakażony koronawirusem, tylko wyszedł mi pozytywny test na obecność koronawirusa. A to jest różnica i to duża różnica". Wpis naszego skoczka, jeżeli miał być żartem, wyszedł mało zabawnie. Dlaczego? Bo od soboty mamy nowy rekord zakażeń (40 876 przypadków), a pandemia zbiera w naszym kraju śmiertelne żniwo. No i z wiedzą medyczną "Wewiór" jest mocno na bakier, więc może lepiej zająć się skakaniem?
Piotr Żyła zażartował z koronawirusa i ten żart wyjątkowo mu się nie udał Fot. AP/Associated Press/East News
Wszyscy wiemy, jaki jest Piotr Żyła. Zabawny, luzak, lekkoduch i żartowniś ponad stan. Do tego wybitny skoczek narciarski, mistrz świata i człowiek, który jest naszą nadzieją na olimpijski medal w Pekinie. Żarty mają jednak pewną granicę, a popularny "Wewiór" tym razem zdecydowanie się zagalopował. Wpis na temat "domniemanego" zdaniem skoczka zakażenia koronawirusem bije rekordy popularności u części fanów. Tych, którym z pandemią nie po drodze...

Tak, Piotr Żyła, chcąc czy nie chcąc, stał się właśnie idolem antyszczepionkowców, antysystemowców i rozmaitych foliarzy, którzy mają dość pandemii, albo w ogóle ją negują i dla których słowa tak znanej osoby to dowód na to, że ich tezy są prawdziwe. Niestety, nasz skoczek nie trafił kompletnie z żartem. I nie zanosi się na to, by miał zostać polskim Novakiem Djokoviciem.

Przede wszystkim dlatego, że sam promował z kolegami z kadry akcję szczepień i chwała mu za to. Wychodzi na to, że słowa Piotra Żyły podyktowane są nie do końca jego przekonaniami, ale po prostu znużeniem ciągłymi testami, ograniczeniami i brakiem możliwości startów. Gdy po zawodach w Zakopanem okazało się, że test naszego mistrza jest pozytywny, przerwano mu przecież przygotowania do igrzysk olimpijskich.


Czy to jednak usprawiedliwia nieodpowiedzialny wpis mistrza?

"Przepraszam bardzo. Nie jestem zakażony koronawirusym tylko wyszedł mi pozytywny test na obecność koronowirusa. A to jest różnica i to duża różnica. A czuje sie świetnie. Wasze zdrowie. A objawów spodziewam sie dopiero jutro jak przesadze z lekarstwem.A ja lubie sie leczyć" – tak brzmi w oryginale wpis naszego asa. Postarajmy się więc wyjaśnić, dlaczego Piotr Żyła się myli.

Zgodnie z informacjami, które znaleźć można w każdej placówce służby zdrowia i na stronach Ministerstwa Zdrowia: "Jeśli otrzymałeś pozytywny wynik testu, powinieneś bezwzględnie pozostać w domu. Dowiedz się, jak postępować w takiej sytuacji". I tutaj mamy jasność, Piotr Żyła przebywa w izolacji i jest zgodnie z przepisami traktowany jako osoba zakażona, czyli taka, która podlega izolacji oraz leczeniu, jeżeli przechodzi zakażenie objawowo.

Zgodnie z prawem, które obowiązuje nie tylko w Polsce, pozytywny wynik testu traktowany jest jako zakażenie wirusem SARS-CoV-2. A jeżeli wykryto zakażenie "to możesz zarażać, nawet jeśli nie masz żadnych objawów choroby"– że raz jeszcze odwołamy się do informacji MZ. To jest na tyle jasne i proste, że nie rozumiemy o jakiej różnicy pisze nasz skoczek. Próbowaliśmy się z nim skontaktować, by uzyskać wyjaśnienia, ale niestety bez odpowiedzi.

Tymczasem sprawę skomentował dla naTemat Jan Winkiel, sekretarz generalny Polskiego Związku Narciarskiego, dla którego wpis zawodnika to sprawa dość kłopotliwa i niezbyt potrzebna w nawale spraw i przygotowań do igrzysk w Pekinie.

"Niestety, nie mamy wpływu na informacje publikowane przez naszych sportowców. Piotrowi zwróciliśmy uwagę na wypowiedzi w tematach wymagających wiedzy wysoce specjalistycznej. Jako Polski Związek Narciarski nie lekceważymy kwestii pandemicznej – byliśmy chociażby aktywnym Partnerem akcji "Szczepimy Się" – czytamy w oświadczeniu przesłanym redakcji i cieszymy się, że PZN nie lekceważy wpisu skoczka.

Jeśli Piotr Żyła potrzebuje dodatkowych informacji na temat pandemii, to możemy mu przypomnieć, że w sobotę padł rekord zakażeń, czyli 40 876 przypadków, czego od początku pandemii w Polsce nie było. A kolejne są dopiero przed nami, bo wariant Omikron dynamicznie się rozprzestrzenia po całym kraju. Codziennie umierają ludzie, także ci, którzy w pandemię nie wierzyli i nie zdecydowali się zaszczepić. Czy to mało?

I dlatego głupie, nieprzemyślane i szkodliwe żarty są w chwili obecnej po prostu nie na miejscu. Novak Djoković zapłacił wysoką cenę za swoje przekonanie i twarde stanowisko. Nie zagrał w Australian Open, odwracają się od niego sponsorzy i partnerzy, nie wiadomo co z kolejnymi występami. Jest coś gorszego. Daje fatalny przykład swoim kibicom, w tym także tym najmłodszym.

"Ja się nie znam, trzeba się zapytać kogoś, kto się zna. Dla mnie to jest jeden wielki absurd" – narzekał na początku grudnia Piotr Żyła w Wiśle, skarżąc się na kolejne testy i ograniczenia. I tu się z naszym mistrzem zgadzamy. Żyjemy na granicy absurdu, wszyscy jesteśmy tym zmęczeni. Ale jak ktoś się nie zna, to lepiej, żeby nie przynosił sobie wstydu i trzymał język za zębami. A w przypadku "Wewióra" przemówił do nas medalami i sukcesami. Których nieustannie mu życzymy!
Czytaj także: Piotr Żyła blisko powrotu na skocznię i wyjazdu na igrzyska. Musi spełnić jeden warunek

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut