To on ma uratować Polski Ład. Jakie sukcesy ma Artur Soboń, który w 4 lata zaliczył 5 ministerstw?
W ciągu czterech lat to już piąte ministerstwo Artura Sobonia. Nowy wiceminister finansów zajmował się już programem Mieszkanie+, szykował wybory kopertowe, ratował polskie górnictwo. Teraz ma wdrażać i naprawiać Polski Ład. Opozycja nie ma dla niego litości, internet zalały kpiące komentarze. Ale w PiS Artur Soboń ma poważanie. – Sprawdził się. Ma zaufanie premiera – słyszymy.
Dzięki temu transferowi ścisłe kierownictwo resortu finansów powiększyło się do dziewięciu osób – oprócz ministra i dyrektora generalnego, stanowi je dziś siedmioro wiceministrów: troje sekretarzy stanu i czworo podsekretarzy. A Polski Ład zyskał nowego "opiekuna". Pytanie: po co? I dlaczego akurat w jego osobie?
– Artur Soboń jest doświadczonym wiceministrem. Był nim przez kilka lat, i w poprzedniej kadencji, i w obecnej. Sprawdził się, jest odpowiednią osobą, która poradzi sobie w każdej sytuacji. Można powierzyć mu takie, czy inne ministerstwo i w każdym się odnajduje. To tak jak w sporcie. Jeśli ktoś gra dobrze w tenisa, to czy będzie to kort trawiasty, betonowy, asfaltowy, gumowy, czy sztuczny, to wszędzie da sobie radę. Artur Soboń jest takim sprawdzonym żołnierzem. Poodbijać piłeczkę umie – ocenia w rozmowie z naTemat jeden z polityków PiS.
Pięć ministerstw Artura Sobonia
W krajowej polityce pojawił się wraz ze zwycięstwem PiS sześć lat temu. Od 2018 roku non stop jest wiceministrem. Za sobą ma już cztery resorty: Ministerstwo Inwestycji i Rozwoju, Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej, Ministerstwo Aktywów Państwowych oraz Ministerstwo Rozwoju i Technologii.
W PiS nie widzą w tym nic nadzwyczajnego. – Gdziekolwiek był, tam wykonywał zadania wzorowo. Dlatego chętnie wszyscy go podbierają, biorą do swojej drużyny, do swoich ministerstw. To jest moje osobiste zdanie, ale również wielu z naszego klubu. Wszędzie, gdzie był dawał sobie radę i swoje zadania wypełniał dobrze. Nie było do niego uwag – tak tłumaczy te transfery polityk PiS.
Kolejny: – Piąty resort? Osobiście nie widzę w tym nic złego. To bardzo mądry człowiek, bardzo aktywny, w każdej sytuacji sobie poradzi. Jest bardzo pozytywnie u nas odbierany.
– Poseł Soboń dysponuje dużym potencjałem i ten potencjał jest wykorzystywany przez pana premiera. Jest oddelegowywany do różnych zadań na różnych frontach, w różnych ministerstwach i wywiązuje się z nich bardzo dobrze. Merytoryczny, wyważony. W kuluarach nigdy nie odmawia wymiany zdań. Odbieram go jako koleżeńskiego człowieka i parlamentarzystę. Przykłada się do tego, co robi – komplementuje go kolega z klubu PiS.
Leszczyna: "Nie wróżę temu dobrze"
Tymczasem Internet ugina się od kpiących komentarzy. A opozycja na Soboniu nie zostawia suchej nitki. "Rządowa turystyka, czy co? Pan Artur Soboń przewędrował już przez 5 rządowych resortów" – zadrwił na Twitterze senator KO Adam Szejnfeld.
Co zrobił dla górnictwa
W swojej karierze rządowej Artur Soboń nie tylko był odpowiedzialny za program Mieszkanie+. To również on razem z ministrem Jackiem Sasinem szykował wybory kopertowe. Potem odpowiadał za restrukturyzację górnictwa. Ostatnio prowadził negocjacje ws. Turowa.
Jakie zasługi ma dla górnictwa? "Wyborcza" zrobiła na ten temat długą analizę. Związkowcy nie mieli dla niego litości.
Dlaczego Soboń do Polskiego Ładu?
Wielu zastanawia się, dlaczego to on został oddelegowany do Polskiego Ładu. – To rzadki przypadek, że człowiek nadaje się do piątego ministerstwa. O czym to świadczy? O krótkiej ławce w partii rządzącej. Albo o wyjątkowych kompetencjach – uważa Jerzy Markowski.
– Nie wiem, czym kierowało się kierownictwo rządu, czy partii, że wystawiło jego. Być może dlatego, że jest i tak przegrany, więc jak coś nie wyjdzie, po prostu się powie, że zawiódł? Możliwe, że nie mają na zapleczu w PiS żadnego sprawniejszego człowieka.
Myśmy ostrzegali, że będzie bałagan, że jest wysoki stopień skomplikowania tych przepisów, rząd w ogóle nie słuchał. Teraz okazuje się, że mieliśmy rację, a oni chcą, żeby Soboń to wszystko naprawiał. Tego się nie da zrobić. Tego nie da się teraz naprawić – mówi Dariusz Rosati.
Artur Soboń pochodzi ze Świdnika. Ukończył historię na KUL. Pracę magisterską pisał na temat: "Władza polityczna w myśli konserwatywnej II Rzeczypospolitej". Ukończył też studia podyplomowe z zakresu prawa Unii Europejskiej na UMCS, ma też wykształcenie z zakresu rachunkowości i finansów (KUL) oraz zarządzania i ekonomii (SGH).
Mimo to rozbrzmiewają pytania, czy będzie znał się na podatkach. – Proszę być spokojnym. Ja też jestem spokojny, że Artur podoła temu wyzwaniu. Wszyscy wiemy, że Polski Ład wymaga dopracowania. A znając go ze strony solidności, to na te wszystkie uwagi, które spływają do nas i przede wszystkim do pana premiera, na pewno będzie się nimi zajmował i na pewno przygotuje dobre rozwiązania, również legislacyjne. Jestem tego pewien – mówi inny z polityków PiS.
Ale dlaczego on? – Ma zaufanie pana premiera, który go docenia. Jest solidny, pracowity, na pewno mu się chce, a jeszcze potrafi realizować powierzone mu zadania – uważa. Krótka ławka? – Nie! Jest liczne grono fachowców od ekonomii, finansów. W jego przypadku stawiałbym na jego doświadczenie, na to, że się sprawdził – reaguje.
Starcia Sobonia z Leszczyną
Artur Soboń często występuje w telewizji, nie tylko w TVP, i z tym także może być przez wielu Polaków kojarzony. Nie raz o jego wystąpieniach było głośno. Nie raz na antenie ścierała się z nim m.in. Izabela Leszczyna, a polityczny Twitter komentował, że "pani Leszczyna dała wykład Soboniowi nt. VAT jak nauczycielka dziecku w klasie podstawowej". Albo, że przedstawicielka opozycji "zaorała wiceministra". W lutym ubiegłego roku, po wystąpieniu obojga w "Faktach po Faktach", które prowadził Piotr Kraśko, Katarzyna Lubnauer podsumowała: "Wystawienie Sobonia przeciw Leszczynie w debacie o VAT, to trochę jak wysłanie amatora do starcia z zawodowcem. Okrucieństwo".
– Pani zwariowała! – zwrócił się innym razem do Leszczyny, za co potem przeprosił.
– Zawsze po wizycie w TVN dostaję również prywatne wiadomości. To jest już rytuał wśród polityków PiS. Zawsze pojawiają się setki tego typu komentarzy. Sympatie jednoznacznie są po jednej stronie. Dawno się do tego przyzwyczaiłem – mówił wtedy naTemat. Tym razem nie udało nam się z wiceministrem skontaktować.