Puste półki w sklepach, brak rąk do pracy. Omikron może wkrótce wywołać paraliż gospodarki
Gdyby ktoś uważał, że naszym jedynym zmartwieniem (i to nie małym) jest obecnie ogromna zachorowalność na koronawirusa, to nie mam dobrych wiadomości. Omikron niesie za sobą coś jeszcze, co sprawia, że można obawiać się go jeszcze bardziej - paraliż codzienności.
Wisząca nam od miesięcy nad głową groźba tąpnięcia w ochronie zdrowia teraz staje się coraz bardziej realna. Jak mówił dziś rzecznik MZ - jeśli dojdzie do tego, że konieczne będzie uruchomienie ponad 60 tys. łóżek dla pacjentów covidowych, odbędzie się to kosztem łóżek dla innych pacjentów. Wówczas nie będzie już podziału na szpitale covidowe i nie-covidowe. Wtedy już będzie walka o dobro pacjentów, niezależnie od placówki.
Włochy, Niemcy, USA zmagają się z paraliżem gospodarki
Jednak to nie jest jedyne zagrożenie, jakie obecnie niesie za sobą koronawirus, a dokładnie jego bardzo zjadliwy wariant - Omikron. Sytuacja, jaka panuje w innych krajach, powinna być dla nas przestrogą, że oprócz paraliżu ochrony zdrowia, ogromnych problemów zdrowotnych dla Polaków, istnieje ryzyko paraliżu wielu gałęzi gospodarki i naszej codzienności.Czytaj więcej: Kilkoro proepidemików terroryzuje rządzących bardziej niż najgroźniejszy wariant koronawirusa
Jak to możliwe? Zjadliwy Omikron i masowe zakażenia doprowadzają do tego, że pracownicy różnych przedsiębiorstw nie są w stanie pracować. Na przykład włoskie koleje regionalne musiały odwołać od 3 do 9 stycznia aż 550 kursów 180 pociągów. Wtedy odnotowywano ponad 60 tys. przypadków (3 I) i prognozowano, że niedługo we Włoszech może być nawet 400 tys. nowych potwierdzonych przypadków zakażeń dziennie. Obecnie (25.01) tych zakażeń jest ponad 200 tys. Włochy liczą ok. 60 mln mieszkańców.
Jednak nie tylko Włochy mierzą się z trudną sytuacją. Na przykład coraz więcej firm w Niemczech ma plany awaryjne na wypadek drastycznej utraty pracowników z powodu Omikronu. Rozwiązanie? M.in. możliwość tymczasowego zakwaterowania pracowników bezpośrednio w miejscu pracy. W ostatnich dniach w ok. 80-milionowych Niemczech odnotowuje się ok. 170 tys. przypadków dziennie.
Podobnie jest w Stanach Zjednoczonych. Tam Omikron wywołuje ogromne problemy gospodarcze. M.in. brakuje towarów w sklepach, bo nie ma kto ich przywozić, brakuje pilotów oraz lekarzy czy pielęgniarzy. 24 stycznia odnotowano tam ponad milion przypadków koronawirusa. W sieci można znaleźć sporo zdjęć i filmów, które pokazują, jak wyglądają realia w amerykańskich sklepach.
Czy Polskę taki paraliż ma szansę ominąć? Nic na to nie wskazuje
W Polsce (stan na 26.01) na kwarantannie przebywa już ponad 909,5 tys. osób. Tylko na początku piątej fali epidemii koronawirus zamknął w domach – jak ustaliła Wirtualna Polska - 760 tys. Polaków. Eksperci mówią głośno o konieczności skrócenia kwarantanny albo wręcz jej zniesienia. W przeciwnym razie może grozić nam paraliż kraju.Dr Konstanty Szułdrzyński, były członek Rady Medycznej przy premierze, cytowany przez WP mówi, że "decyzja Ministerstwa Zdrowia o skróceniu kwarantanny do siedmiu dni była dobra, ale ten czas można skrócić nawet do pięciu dni". "Kraj musi jakoś działać" - dodaje.
Dlatego, między innymi, wprowadzono pracę zdalną w administracji publicznej. Jednak w innych miejscach praca może odbywać się względnie normalnie. Do czasu.
Kolejki na testy COVID-19 przy szpitalu na Zaspie w Gdańsku.•Karol Makurat/REPORTER
Czytaj więcej: Rząd skapitulował w walce z koronawirusem, ale jego przedstawiciel z pychą krytykuje... poprzedników
Eksperci wirusolodzy oraz ci przygotowujący pandemiczne modele matematyczne, wielokrotnie powtarzali, jak ogromnym zagrożeniem jest Omikron i jak bardzo nieprzygotowani jesteśmy na zderzenie z kolejną falą koronawirusa.
Kiedy wszyscy obserwowali zdjęcia, na których kawalkada trumien z ofiarami koronawirusa przemieszczała włoskie miasta, przypadków było tam zaledwie kilka tysięcy. Dziś w Polsce jest ich x razy więcej, a nadal można spotkać osoby z maską pod brodą, drwiących z tego, że ktokolwiek przejmuje się pandemią, skoro to "taka grypa".
Do tej pory staliśmy nad przepaścią, a teraz – odnotowując rekord za rekordem – zrobiliśmy ogromny krok naprzód. Dla "osłody" można przypomnieć sobie lockdown przy niewielu zdiagnozowanych osobach i zamykanie lasów. To były czasy...