Poruszające oświadczenie siostry zmarłej Agnieszki. "Potrzebujemy sprawiedliwości"
Doniesienia o tragicznej śmierci Agnieszki z Częstochowy wstrząsnęły opinią publiczną. 37-latka była w ciąży bliźniaczej. W poniedziałek jej siostra bliźniaczka wydała oświadczenie. – Bardzo potrzebujemy sprawiedliwości i będziemy jej szukać – powiedziała kobieta.
Bliźniaczka zmarłej: będziemy szukać sprawiedliwości
Jak dodała, jej siostra cały ten czas bardzo źle się czuła, miała podwyższone CRP czyli wskaźnik stanu zapalnego w organizmie, aż w końcu 25 stycznia zmarła.– Bardzo potrzebujemy sprawiedliwości i będziemy jej szukać. Złożyliśmy skargę do Rzecznika Praw Pacjenta i zawiadomienie do prokuratury. Chcemy uczcić pamięć mojej ukochanej siostry i ochronić inne kobiety w Polsce od podobnego losu – podsumowała siostra zmarłej.
Dodajmy, że we wcześniejszym oświadczeniu rodzina zrelacjonowała, że przez cały ten w Agnieszce "zostawiono rozkładające się ciała nienarodzonych synków". "To kolejny dowód na to, że panujące rządy mają krew na rękach. Ponownie zginęła ciężarna, niewinna, młoda kobieta, matka i żona, osieracając trójkę dzieci, które nie doczekały się powrotu mamy do domu" – ocenili członkowie rodziny zmarłej.
Szpital wydaje oświadczenie ws. tragedii
W tej sprawie wydała też komunikat dyrekcja placówki, gdzie leczono kobietę. Pani Agnieszka była pacjentką Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. Najświętszej Maryi Panny.Jak informuje dyrekcja szpitala, kobieta trafiła pod opiekę medyków dwukrotnie. Obumarcie pierwszego płodu odnotowano 23 grudnia. "Przyjęte zostało stanowisko wyczekujące, z uwagi na to że była szansa, aby uratować drugie" – czytamy w komunikacie.
Czytaj też: Nie żyje 37-letnia Agnieszka. Rodzina oskarża szpital: Zwlekali z usunięciem martwych płodów
Zapewniono także o zrealizowaniu szeregu badań medycznych. Poza badaniami ginekologicznymi zrealizowano liczne badania psychiatryczne, chirurgiczne, gastroenterologiczne i neurologiczne.
Jak wskazano, pomimo starań lekarzy doszło do obumarcia drugiego płodu. Właśnie wtedy podjęto decyzję o przeprowadzeniu aborcji. "Lekarze rozpoczęli indukcję mechaniczną i farmakologiczną. Pomimo zastosowania wyżej wymienionych środków brak było odpowiedzi ze strony pacjentki" – poinformowano.
Warto przeczytać: Michalik: Jeśli jesteś kobietą, życie w Polsce grozi ci śmiercią lub kalectwem
Dopiero 31 grudnia możliwe było przeprowadzenie poronienia. Następnie pacjentkę skierowano na oddział neurologiczny, gdzie 23 stycznia nastąpiło nagłe pogorszenie jej stanu. Stwierdzono cechy zatorowości płucnej i zmiany zapalne.
Następnie wykonano test na obecność koronawirusa, który dał pozytywny wynik. Placówka zapewnia, że podejmowała wszelkie działania, by uratować życie 37-letniej Agnieszki. "Na postępowanie lekarzy nie wpływało nic innego, poza względami medycznymi i troską o pacjentkę i jej dzieci" – dodano.
Czytaj także: Nie żyje Agnieszka z Częstochowy, rodzina oskarża szpital. Brejza: Przecież to było do przewidzenia
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut