Kuriozum w TVP. Bortniczuk głosował nad "lex Kaczyński" podczas wywiadu

redakcja naTemat
W programie "Gość Wiadomości" TVP wystąpił we wtorek wieczorem Kamil Bortniczuk. Wielu widzów mógł zaskoczyć fakt, że minister sportu w pewnym momencie wyciągnął tablet i zaczął coś na nim robić. Okazało się, że Bortniczuk uczestniczył wtedy w głosowaniu nad "lex Kaczyński" w Sejmie.
Kamil Bortniczuk uczestniczy w sejmowym głosowaniu podczas wywiadu w TVP. Zrzut ekranu z TVP Info

Bortniczuk głosował w studiu TVP

Możliwość zdalnego głosowania w Sejmie wprowadzono po to, żeby zadbać o bezpieczeństwo epidemiczne posłów. Mogą oni nie pojawiać się przy Wiejskiej i nie ryzykują zakażenia się koronawirusem, a nadal czynnie uczestniczą w obradach Sejmu, ale z domu. Dosyć sporą pomysłowością w wykorzystaniu tego ułatwienia wykazał się Kamil Bortniczuk.

We wtorek wieczorem Sejm zajmował się ustawą, która miała wprowadzić nowe rozwiązania prawne służące do walki z epidemią koronawirusa, czyli tzw. lex Kaczyński. Co ciekawe brał w nim udział także minister sportu, chociaż w tym samym czasie siedział w studiu przy Woronicza. Udzielał wywiadu Danucie Holeckiej w "Gościu Wiadomości" TVP i opowiadał między innymi o finansowym wsparciu sportowców.


Sytuację tę opisał na Twitterze Kacper Świsłowski. "Marszałkini Witek ogłosiła głosowanie 20:07, po 20:09 podano wyniki. Minister Kamil Bortniczuk głosował – wynika ze stron Sejmu. Był wtedy u Danuty Holeckiej. Jeśli dobrze wypatrzyłem, to 20:07 minister sobie głosował lex Kaczyński w trakcie programu" – napisał dziennikarz tygodnika "Wprost". Co ciekawe do jego postu odniósł się sam minister sportu. Skwitował go krótko, że "ma podzielną uwagę". Dopytywany, czy rzeczywiście wtedy głosował, odpowiedział: "Tak. Skoro są takie możliwości, to dlaczego miałbym ich nie wykorzystać?".

Przegrana PiS

Kamil Bortniczuk nie chciał odrzucenia "lex Kaczyński", ale jego głos tym razem nie pomógł koalicji rządzącej. We wtorek wieczorem Sejm – zgodnie z rekomendacją sejmowej Komisji Zdrowia – odrzucił w drugim czytaniu projekt nowej ustawy covidowej. Za odrzuceniem projektu głosowało 253 posłów, a przeciwko 152. 37 wstrzymało się od głosu.

O co chodziło w ustawie lex Kaczyński?


Projekt zakładał m.in., że pracownicy mogliby wykonywać nieodpłatny test w kierunku koronawirusa. Jego wynik mógłby poznać pracodawca. Zaś pracownik, który nie poddałby się testowi, mógłby zostać zobowiązany do zapłaty odszkodowania, jeśli zostanie potwierdzone, że zakaził koronawirusem innego pracownika. Dlatego przez krytyków projekt tej ustawy nazywany był "lex konfident".

Ponadto dokument ten posiadał liczne błędy merytoryczne i prawne. Zawarto w nim na przykład stwierdzenie, że ustawa ma pomóc zwalczać "epidemię COVID-19", a przecież COVID-19 to choroba wywoływana przez koronawirusa. Poprawnie powinno być, że pomaga ona zwalczać"epidemię SARS-CoV-2.
Czytaj także: PiS nie miało większości w Sejmie, a i tak zganiają winę na opozycję

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut