Afera za aferą, a połowa Polaków uważa, że Morawiecki powinien zostać. "Alternatywa nie jest lepsza"

Katarzyna Zuchowicz
Notowania premiera i rządu spadają, w kuluarach krążą pogłoski o nadchodzących dymisjach, w tym Mateusza Morawieckiego, w mediach pojawiła się giełda nazwisk. Tymczasem jak wykazał jeden z ostatnich sondaży, ponad 51 proc. respondentów uważa, że Morawiecki nie powinien wcześniej odejść. A inne – że premier jest w czołówce rankingów zaufania. Dlaczego? – Jest przekonanie, że nie ma co szukać czegoś lepszego, bo można wpaść z deszczu pod rynnę – wskazuje jeden z politologów.
Polacy coraz bardziej są niezadowoleni z rządu Mateusza Morawieckiego. Pokazują to sondaże. A jednocześnie najwięcej Polaków ufa premierowi. Fot. OSCAR DEL POZO/AFP/East News
Mateusz Morawiecki powinien odejść. Jest coraz słabszy. Kto odejdzie z rządu? – spekulacje na ten temat ciągle wracają. Nawet Jarosław Gowin zdradził, że w kuluarach krążą pogłoski o nadchodzącej dymisji Mateusza Morawieckiego i o tym, że miałby go zastąpić ekonomista Piotr Nowak.

– Są takie pogłoski, że Jarosław Kaczyński szykuje go do roli premiera – wyjawił lider Porozumienia.
Na Morawieckiego lecą gromy, opozycja punktuje jego kłamstwa, Polacy pomstują na Polski Ład i bałagan, który wywołał, również zwolennicy PiS odczuwają drożyznę i ogólny chaos.


– Obiektywnie Morawiecki jest w tej chwili bardzo słabym premierem. Jest twarzą klęski za klęską. Ma bardzo osłabiony swój obóz. Jest osłabiony i wewnętrznie, i zewnętrznie, źle oceniany. Pytanie, czy już jest obciążeniem dla PiS, czy jeszcze nie? Wydaje się, że obciążeniem nie jest, ale na pewno nie jest twarzą kampanii sukcesu. Można wymienić ministra finansów, ale i tak porażka Polskiego Ładu, szczepień, spada na Morawieckiego – komentuje w rozmowie z naTemat dr Anna Materska-Sosnowska, politolog z UW.

Jaki przewiduje scenariusz? – Moim zdaniem polegnie. Nie sądy wyprowadzą ludzi na ulice, czy spowodują niezadowolenie. Ale drożyzna i chaos, które mamy. A nie zanosi się na to, żeby się uspokoiło. Na miejscu rządzących szukałabym ucieczki do przodu. Żeby zatrzymać spadające sondaże. Ten proces jest widoczny z sondażu na sondaż – wskazuje politolog.

Polacy oceniają rząd i Morawieckiego


Ostatnie sondaże dobitnie, czarno na białym, pokazują, jak źle Polacy oceniają dziś i rząd, i jego szefa. Według ostatniego badania Kantar Public ponad 66 proc. respondentów oceniło działania rządu negatywnie, a 63 proc. było niezadowolonych z pracy premiera. Co więcej, odsetek osób negatywnie oceniających pracę Morawieckie wzrósł – w porównaniu z grudniem – o 1 punkt procentowy. – To jest realna ocena efektów działalności rządu, ale też premiera, i poszczególnych ministrów – całego zespołu, który tym wszystkim zawiaduje – komentuje w rozmowie z naTemat dr hab Jacek Zaleśny, politolog z Wydziału Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych UW.

– Każdy widzi, jakie płaci rachunki w sklepie. Każdy widzi, że wartość nabywcza złotego jest kilkanaście procent mniejsza niż rok temu. Każdy widzi, że dziś może kupić kilkanaście procent mniej niż rok, czy dwa lata temu. – wskazuje.
dr hab. Jacek Zaleśny
politolog

Widzi rachunki za gaz, za prąd. Widzi olej kosztujący ok. 100 proc. drożej niż rok temu, widzi pieczywo, które zdrożało o ok. 40-50 proc. Rolnicy widzą nawozy kosztujące kilkaset procent drożej niż dwa lata temu, osoby budujące się czy przeprowadzające remont widzą styropian kosztujący ponad 100 proc. drożej niż rok temu, kupujące meble widzą, że drewno okresowo zdrożało nawet o 270 proc..

– Każdy odczuwa, jakie są koszty działalności rządu, a przecież nie jest to jego ostatnie słowo. Każdy ma namacalne dowody, że coś nie zgadza się w portfelu, że mimo różnych obietnic, to nie mają one pozytywnego przełożenia na stan faktyczny, ale jest dużo gorzej. Jest to przełożenie negatywne, bo każdy jest w sklepie i widzi, że ceny są kosmiczne. Jeśli ktoś ma wydatki nadzwyczajne, np. budowlane, to widzi już, że tąpnięcie jest totalne – mówi politolog.

A jednak premier Morawiecki wciąż jest w czołówce rankingów zaufania do polityków. W styczniowym badaniu CBOS znalazł się na trzecim miejscu, za Andrzejem Dudą i Szymonem Hołownią. W badaniu IBRIS z 18 stycznia był pierwszy. Co prawda z badania IBRIS dla "Super Expressu", opublikowanego podczas minionego weekendu, wynika, że wśród emerytów największym zaufaniem cieszy się Donald Tusk (15,2 proc.), ale Morawiecki uplasował się tuż za nim (14 proc.). Prezydenta Dudę wskazało 9,1 proc. respondentów. Dlaczego wobec afer i złej oceny rządu wciąż tylu Polaków darzy premiera zaufaniem?

Morawiecki liderem zaufania


– To kwestia oceny dużych grup społecznych, że wśród ślepych jednooki jest przewodnikiem – komentuje Jacek Zaleśny. Uważa, że ci, którzy wskazują na premiera w takich sondażach, po prostu nie widzą innej alternatywy.

– Porównując z innymi, widzą, że alternatywa nie jest lepsza od tego, czym dysponujemy. Czyli, mimo że wszystkie parametry makroekonomiczne, elementy polityki zagranicznej, europejskiej, są negatywnie oceniane przez różne grupy społeczne, to pytają one o alternatywę i nie mają dobrej odpowiedzi. Stąd przekonanie, że to, co jest, nie jest czymś pożądanym, a to co ewentualnie mogłoby być, może być czymś jeszcze bardziej ryzykownym i nie ma co szukać czegoś lepszego, bo można wpaść z deszczu pod rynnę – tłumaczy politolog.

Czy to nie jest jakiś zgrzyt w zestawieniu z negatywną oceną rządu? – Chyba mimo wszystko nie widzę tu zgrzytu. Trudno nam sobie wyobrazić zmiany, gdy mamy jakiegoś lidera. A elektorat PiS jest bardzo zdyscyplinowany. Jeśli ma powiedziane: "Jest Morawiecki i nie ma dziś innego kontrkandydata", to Morawiecki jest super premierem. Proszę sobie przypomnieć, jak była Beata Szydło, "nasza Beatka". Miała bardzo dobre notowania w elektoracie, została wymieniona i nowy król natychmiast został pokochany – przypomina dr Anna Materska-Sosnowska.

– Dlatego do sondaży zaufania w ogóle bym się nie przywiązywała – zaznacza. Przypomina też, że podobne sondaże dawały kiedyś ponad 70 proc. Bronisławowi Komorowskiemu. – I przegrał wybory, więc to o niczym nie świadczy. Taki ranking jest dla nas małym wskaźnikiem – podkreśla.

Elektorat PiS o Morawieckim


To, jak elektorat PiS reaguje dziś na Morawieckiego, łatwo sprawdzić w regionach, gdzie jest silny. I gdzie na ogół dociera tylko przekaz TVP. Jakub Jakubowski, radny powiatowy z Radzynia Podlaskiego rozdawał w zeszłym tygodniu ulotki na targowisku w swoim mieście, pod hasłem "PiS jest za drogi". To akcja Polski 2050.

– Ludzie pytali, czego byśmy chcieli. Żeby do władzy wrócili tamci, co już byli? Mówili to, co słyszą w "Wiadomościach". Oni mają jeden przekaz, któremu ulegają. Ci ludzie przesiąkają tą propagandą, ufają człowiekowi, którego widzą codziennie w Wiadomościach telewizyjnych. Nie mają dostępu do innych informacji, bo albo nie mają internetu, albo nie wchodzą na żadne strony internetowe. Są w swojej hermetycznej bańce. Nasza akcja miała być próbą dotarcia do tych zhermetyzowanych wyborców PiS. To jest bardzo trudne, bo lepiej rozmawiać o tematach lokalnych, a nie wchodzić na ogólnokrajowe – opowiada w rozmowie z naTemat.

Dr Materska-Sosnowska również zwraca uwagę na wpływ TVP, zwłaszcza w regionach, gdzie jest tylko TVP i bardzo słaba sieć internetowa.

– Jeżeli do tego dołożymy prasę lokalną, która jest w rękach Orlen Plus, to zakres dostępu do wiedzy jest tam bardzo ograniczony. W związku z tym wcale bym się nie dziwiła takim, a nie innym ocenom premiera. Jeżeli czerpie pani wiedzę tylko z mediów publicznych, to jest to alternatywna rzeczywistość. Mamy wrogów, którzy rzucają kłody pod nogi premiera. A on jeździ, jest dobrym gospodarzem, broni nas, daje kolejną emeryturę, zapowiada, że będzie zysk z podatków – zauważa.

Jakub Jakubowski wspomina także o Polskim Radiu. I zwraca uwagę na coś jeszcze. Gdy rolnik otrzymuje pocztę ws. kolejnej płatności w ramach KRUS, dostaje dołączony list od ministra rolnictwa. – Minister chwali w nim, jak rząd pod przewodnictwem Mateusza Morawieckiego doskonale sobie radzi. A zatem na jakiej podstawie ludzie mieliby mu nie ufać? Do nich nie dociera żaden inny przekaz. Trzeba mieć sposób, żeby do tych ludzi dotrzeć. Albo z drugiej strony musi im się zacząć dziać źle. I trochę już się dzieje, bo widzą, że ceny rosną. Tylko znowu, przekaz jest taki, że to wina Putina i UE, a pan premier walczy z tymi wszystkimi złymi – mówi.

Przyznaje, że to błąd całej opozycji. – Na elektoracie wiejskim i małomiasteczkowym trochę został postawiony krzyżyk. Nie ma pomysłu, jak do tych ludzi dotrzeć. Ale przede wszystkim, co tym ludziom powiedzieć, co im zaoferować. Bo na krytyce rządu daleko się nie zajedzie – wskazuje.

Morawiecki wyżej niż Duda


Gdy cztery lata temu, Mateusz Morawiecki zastąpił Beatę Szydło, zaufaniem w sondażach darzyło go ponad 50 proc. respondentów. O ponad 20 proc. więcej niż dziś, więc spadek choćby po tym widać ogromny.

Ale i tak, z wynikiem 37,6 proc. w drugiej połowie stycznia – gdy krytyka pod adresem rządu lała się strumieniami – pierwsze miejsce może być zaskakujące. Wyprzedził o dwa oczka prezydenta Andrzeja Dudę.

– Pan prezydent Andrzej Duda pełni inne funkcje polityczne. Z punktu widzenia różnych grup społecznych nie jest istotnym uczestnikiem stosunków politycznych. To, czym się zajmuje, nie ma większego znaczenia ani dla nich, ani dla stosunków społecznych, dla tego, jak żyją Polacy. Przez lata było przekonanie, że prezydent może mieć siłę sprawczą, co miało przełożenie na motyw zaufania. A kiedy już wiadomo, że tej siły sprawczej nie posiada, że nie ma wpływu na to, co się dzieje w kraju, to zaufanie do niego jest bardziej letnie – ocenia Jacek Zaleśny.

A może jednak premier Morawiecki ma coś w sobie, czego wszyscy nie widzą, a co powoduje, że wzbudza zaufanie?

– To nie jest kwestia zaufania, tylko porównania. Polacy nie mają wątpliwości, że premier Morawiecki nie ma cech, które powinien mieć, by pełnić rządy efektywnie. Jest bardzo negatywnie oceniany, jeśli chodzi o poszczególne aspekty. Ale tu mamy porównanie – że inni są jeszcze gorsi – uważa Jacek Zaleśny.

Czy Morawiecki powinien odejść


Tu ciekawy jest jeszcze jeden sondaż z ubiegłego tygodnia. "Czy premier Morawiecki powinien stracić stanowisko przed końcem kadencji lub końcem rządów PiS?" – zapytała przed weekendem pracownia United Surveys dla "Dziennika Gazety Prawnej" i RMF FM. Ponad 51 proc. badanych powiedziało, że nie – były to łączne odpowiedzi "zdecydowanie nie" i "raczej nie". W ten sposób zareagowało 96 proc. wyborców Zjednoczonej Prawicy i 30 proc. zwolenników opozycji. Czy to politologów zaskakuje?

– Nie. To znów jest pytanie o alternatywę. Polacy wiedzą, że większość sejmowa mniej więcej jest, że nowy premier byłby mniej więcej z tego samego obozu politycznego, co pan Morawiecki, więc pojawia się pytanie, kto mógłby być na jego miejsce? Dla dużych grup społecznych nie ma dobrej odpowiedzi na to pytanie – uważa dr Zaleśny.

Dodaje, że ludzie preferują stare słabości, które już znają, które są rozpoznane. – Działania premiera Morawieckiego są drogie, nieefektywne, ale są. To co w zamian, może być dużo gorsze, bo niby dlaczego miałoby być lepsze? Polacy widzą też, że Donald Tusk miał wracać na białym koniu, a skończyło się jazdą na hulajnodze i rejteradą przed wójtem z gminy Sokoły. Ten pesymizm jest wkomponowany w perspektywę, co może być w zamian. Że z tego, co jest, przynajmniej na razie, nic dużo lepszego się nie wygrzebie – mówi.