Czym jest "sygnalizowanie cnoty"? Robią to i prawica, i lewica - a my często się nabieramy

Maja Mikołajczyk
"Sygnalizowanie cnoty" (ang. virtue signaling) to określenie, które funkcjonuje w przestrzeni publicznej już od jakiegoś czasu. Początkowo sformułowanie to było używane przede wszystkim przez prawicę do wykpiwania lewicy, jednak teraz coraz częściej za jego pomocą określa się hipokryzję osób identyfikujących się z różnymi opcjami politycznymi.
"Sygnalizowanie cnoty" – co to znaczy? Prawica i lewica obrażają się tym określeniem. Fot. Unsplash/ Gavin Allanwood

"Sygnalizowanie cnoty" stare jak świat

Król demonstrujący swoją szczodrość, polityk zapewniający o swojej uczciwości czy celebrytka opowiadająca w mediach o braniu udziału w akcjach charytatywnych. Każda z tych osób stara się przedstawić siebie w jak najlepszym świetle, tworząc określony przez siebie wizerunek, który jest mniej lub bardziej zgodny z rzeczywistością.


Bo chociaż pojęcie "sygnalizowania cnoty" zostało ukute dopiero parę lat temu, a samo zjawisko nasiliło się za sprawą mediów społecznościowych, zachowania tego typu towarzyszyły człowiekowi od zawsze. Nadanie nazwy takim działaniom przypisuje się brytyjskiemu dziennikarzowi Jamesowi Bartholomew'i, który w 2015 roku opisał je na łamach tygodnika "The Spectator".

Bartholew definiuje "sygnalizowanie cnoty" jako publiczne zapewnianie o swojej dobroci i moralności, za którym nie idą żadne realne działania. Zdaniem dziennikarza, wyrażane często przy tej okazji moralne oburzenie ma służyć przede wszystkim nie zwróceniu uwagi na jakiś problem, a podkreśleniu własnej wyjątkowości i etyczności.
James Bartholomew
Cytat z artykułu w "The Spectator"

Był taki czas w odległej przeszłości, kiedy ludzie myśleli, że bycie cnotliwym człowiekiem ujawnia się w dobrych czynach: pomaganiu niewidomemu w przejściu przez ulicę, opiekowaniu się starszymi rodzicami, zamiast oddawania ich do domu opieki czy pozostawaniu w nie do końca idealnym małżeństwie ze względu na dzieci. Te rzeczy wymagają wysiłku i poświęcenia. Brzmi ciężko!

Prawica lewicy, lewica prawicy... i nie tylko

Bartholew zwrócił uwagę, że zjawisko to występuje ponad podziałami politycznymi. Chociaż sam w swoim tekście uderzał głównie w osoby o lewicowej wrażliwości, jako przykład z drugiej strony podał ówcześnie urzędującego konserwatywnego premiera Wielkiej Brytanii Davida Camerona, który zapewniał, że torysi wspierają biednych w krajach rozwijających się, podczas gdy za tymi deklaracjami nie szło żadne rzeczywiste wsparcie.

W polskiej rzeczywistości na "sygnalizowaniu cnoty" przejechali się m.in. członkowie Ordo Iuris przy okazji ostatniego skandalu, kiedy okazało się, że zwolennicy utrudniania rozwodów i "życia po bożemu" uwikłali się w pozamałżeński romans.

Ponieważ jednak "The Spectator" ma profil konserwatywny, a Bartholew utożsamia się z prawicą, to właśnie ta opcja polityczna zaczęła wymachiwać w stronę oponentów oskarżeniami o "sygnalizowanie cnoty" – także w Polsce.

W ostatnim czasie takie zarzuty pojawiły się np. wobec osób publicznych wyrażających wsparcie imigrantom na granicy polsko-białoruskiej. Zarzut "sygnalizowania cnoty" nie jest jednak formułowany jedynie przez prawicę. O powierzchowne zaangażowanie lewica potrafi oskarżać... lewicę. Tak zrobił m.in. Jan Śpiewak, który skrytykował słynną sukienkę amerykańskiej polityczki z obozu demokratów Alexandrii Ocasio-Cortez.

"Ocasio-Cortez nie osiągnęła praktycznie niczego w Kongresie, nie dotrzymała żadnej swojej obietnicy, wspiera Bidena, który złamał już chyba wszystkie swoje obietnice wyborcze. Jej sukienka to definicja pojęcia 'sygnalizowania cnoty'" – skomentował lewicowy aktywista w sierpniu ubiegłego roku. Co więcej, zarzuty o "sygnalizowanie cnoty" nie przebiegają jedynie wzdłuż osi politycznej, ale czasami służą także do zwrócenia uwagi na hipokryzję osób publicznych. Na polskim podwórku nieszczere działania Filipowi Chajzerowi zarzucił Gargamel, który specjalnie dla prezentera ukuł nawet nowy termin, czyli chajzerowanie, oznaczające "podkreślanie pozytywnych dokonań w momencie, gdy dzieje się coś negatywnego".

– Pan Filip różne dziwne rzeczy zrobił w swojej aktywności internetowo-medialnej. Nie podchodzę z zawiścią do materiału, że chcę kogoś skończyć i zniszczyć. Chciałem się przyjrzeć zjawisku, które mnie gryzło od jakiegoś czasu, gdzie pewna charytatywność jest traktowana jako PR-owa zagrywka. Gdy tylko dzieje się coś negatywnego, to bardzo szybko jest to przykrywane. To sygnalizowanie cnotypowiedział youtuber w rozmowie z Kubą Wojewódzkim.

W USA z kolei koleżankom i kolegom z showbiznesu krew psuje reżyser, scenarzysta i aktor Ricky Gervais, który w 2020 roku podczas rozdania Złotych Globów dobitnie powiedział, co sądzi o celebrytach wygłaszających swoje opinie ex cathedra.

– Jeśli dostaniecie dziś nagrodę, nie traktujcie tego jako okazji do politycznych przemów. Nie macie prawa, by pouczać kogokolwiek na jakikolwiek temat. Nie wiecie nic o prawdziwym świecie. Większość z was spędziła mniej czasu w szkole niż Greta Thunberg. Tak więc, jeśli wygracie, podziękujcie swojemu agentowi, swojemu bogu i w******cie – ostro podsumował Gervais. W 2022 roku aktor w rozmowie z dziennikiem "The Sun" skomentował, dlaczego jego zdaniem przemówienie z gali Złotych Globów spotkało się z takim entuzjazmem ze strony niektórych osób.
Ricky Gervais
W rozmowie z dziennikiem "The Sun"

Ludzie, którzy nie mają w życiu lekko, myślą sobie "Dlaczego ci ludzie prawią mi morały? Jeżdżą na imprezy limuzynami, a mi mówią, że mam segregować śmieci" (...) Ludzie po prostu mają tego dość, mają dość "sygnalizowania cnoty" (...) Ludzie, którzy nie mają niczego, są zmęczeni pouczaniem ich przez tych, którzy mają wszystko.

"Sygnalizowanie cnoty" domeną narcyzów i psychopatów?

Zjawisko "sygnalizowania cnoty" okazało się podejrzane również dla naukowców z University of British Columbia, którzy w 2020 roku na łamach pisma wydawanego przez prestiżowe Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne opublikowali wyniki swojego badania dotyczącego tego zjawiska i powiązanego z nim sygnalizowania bycia cnotliwą ofiarą.

"Sygnalizowanie cnoty" zostało zdefiniowane jako zachowanie mające na celu pokazanie wyjątkowej moralności sygnalisty, a dzięki temu poprawienie jego pozycji w konkretnej grupie. Natomiast "sygnalizowanie bycia ofiarą" autorzy badania opisali jako publiczne i świadome ukazywanie swojego cierpienia, wad, ucisku społecznego oraz ograniczeń.

Punktem wyjścia dla szeregu przeprowadzonych badań było z kolei uznanie, że współczesne demokracje liberalne (dążące do stworzenia jak najbardziej egalitarnego społeczeństwa i wrażliwe na cierpienie innych), są idealnym środowiskiem dla osób starających się uzyskać korzyści poprzez postawienie się w roli ofiary.

Jak się ma do tego "sygnalizowanie cnoty"? Badacze postawili hipotezę, że połączenie obu tych postaw sprawia, że ofiara poprzez pokazanie się jako osoba moralna i etyczna zyskuje na wiarygodności oraz w oczach innych ludzi i jawi się jako taka, która w przyszłości również będzie mogła pomóc w potrzebie. Założenie, że taka strategia pomaga w uzyskiwaniu korzyści społecznych, potwierdziło się.

Następnie udowodniono szeregiem badań przeprowadzonych na licznych próbach badawczych, że osoby "sygnalizujące bycie cnotliwą ofiarą" częściej niż inni posiadają cechy tzw. ciemnej triady, takie jak makiawelizm, narcyzm oraz psychopatia. Ponadto, wykazano również, że "sygnaliści" mogą mieć większą skłonność do oszukiwania i stawiania się w roli ofiary dla własnych korzyści.

Co więcej, badanie pokazało, że osoby realnie uciskane ze względu na różnorodne czynniki (np. płeć czy niepełnosprawność), które uzyskały wysokie wyniki na skali moralności uwewnętrznionej (czyli takiej, która wynika z realnych wartości danej osoby), nie mają skłonności do "sygnalizowania cnoty" czy "sygnalizowania bycia cnotliwą ofiarą".
Czytaj także: "Najniebezpieczniejszy typ osobowości". Ofiarą "ciemnego empaty" może stać się każdy
Nazywanie pewnych zachowań "sygnalizowaniem cnoty" spotyka się z krytyką (szczególnie z lewej strony), gdyż wyjątkowo łatwo zdyskredytować tym pojęciem swojego przeciwnika politycznego czy nielubianą osobę. Może służyć do uciszania i umniejszania wagi czyjejś działalności, jednak nie warto z tego powodu wyrzucać go ze swojego słownika, bo pozwala również na piętnowanie coraz powszechniejszego i zdecydowanie negatywnego zjawiska.

Po czym poznać "sygnalistę cnoty", żeby przy okazji nie urządzać kolejnego polowania na czarownice? Najprościej mówiąc: "po owocach ich poznacie", czyli przede wszystkim warto przyjrzeć się temu, czy za konkretnymi słowami w ogóle idą jakieś czyny. Jeśli nie mamy takiej możliwości, to warto zwrócić uwagę na sygnały ostrzegawcze wyróżnione przez psychologa Artura Króla, jakimi są:



Mówiąc na konkretnych przykładach: Maja Staśko, która pisze o przemocy wobec kobiet, wspiera je na salach sądowych i nie tylko, nie uprawia "sygnalizowania cnoty". Robi to natomiast BMW czy Mercedes-Benz, gdy ustawia tęczowe logo jedynie w tych regionach, w których będzie to dobrze postrzegane.

Warto być wyczulonym na "sygnalizowanie cnoty" w szczególności wtedy, kiedy ktoś pozuje na nieomylny autorytet moralny. I nie ma tutaj znaczenia, czy reprezentuje bliskie czy odległe nam wartości – nie zawsze ktoś, kto jest po naszej stronie, naprawdę z nami jest.

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut