Złoto dla wielkiej faworytki z Norwegii raptem o 0,4 sekundy! Kolejny świetny bieg polskiej 21-latki

redakcja naTemat
Therese Johaug pokonała dwie fińskie rywalki w walce o złoty medal olimpijski na 10 kilometrów stylem klasycznym, a tytuł wywalczyła o 0,4 sekundy! To drugie złoto Norweżki w Pekinie, dominatorka wyrasta na największą gwiazdę igrzysk. Najlepsza z Polek, 21-letnia Izabela Marcisz była 29., co jest naprawdę znakomitym wynikiem naszej narciarki.
Therese Johaug po twardej walce wygrała złoty medal na 10 kilometrów klasykiem Fot. TOBIAS SCHWARZ/AFP/East News
W trzecim biegu na igrzyskach olimpijskich w Pekinie nasze młode biegaczki, starające się dorównać legendzie Justyny Kowalczyk, rywalizowały na 10 kilometrów stylem klasycznym, czyli w biegu, który na igrzyskach jest wydarzeniem... klasycznym. Tym razem do walki ruszyły cztery nasze zawodniczki: Izabela Marcisz, Monika Skinder. Magdalena Kobielusz oraz Karolina Kukuczka.

Mogliśmy liczyć na udany bieg tej pierwszej, wszak kilka dni temu była 16. w biegu łączonym i pokazała, że przyszłość należy do niej. 21-latka miała zająć miejsce w trzydziestce, co można było w bardzo mocno obsadzonym biegu uznać za sukces. Ale i pozostałe nasze biegaczki nie były bez szans, przecież do Pekinu nie przyjechały na wycieczkę.

Już na pierwszym pomiarze czasu (1,8 km) Polka pokazała się z dobrej strony, była w swojej grupie liderką i biegła naprawdę bardzo dobrze. Zrazu miała najlepszy czas, ale na półmetku nieco zwolniła i biegła w okolicach trzeciego miejsca. Wystartowała jednak na początku stawki, więc kolejne rywalki dopiero miały zweryfikować tempo jej biegu.


Na metę Izabela Marcisz wpadła z piątym czasem, ale szybko pojawiały się rywalki i Polka spadała w klasyfikacji biegu, by zakończyć go na pozycji 29. Dla debiutującej na igrzyskach narciarki miejsce w czołowej trzydziestce tak wymagającego biegu to naprawdę świetny występ. Pozostałe polskie biegaczki, Monika Skinder (49. miejsce), Magdalena Kobielusz (78. miejsce) i Karolina Kukuczka (64. miejsce), mogą start na 10 kilometrów wspominać jako zaliczony.

Złoty medal olimpijski wygrała oczywiście Therese Johaug, ale wygrała go po twardej walce i w bólach. Mocno naciskały na Norweżkę na trasie Finki, Krista Parmakoski i Kerttu Niskanen. Ta druga w pewnym momencie miała nad faworytką nawet dziesięć sekund przewagi, biegła kapitalnie, ale po kryzysie w końcówce biegu straciła do Johaug raptem 0,4 sekundy na mecie!

Wygrała jednak srebrny medal, co dla Finlandii z pewnością jest dużym sukcesem. A brązowy przypadł jej rodaczce, doświadczonej Kriście Parmakoski, Z Finką próbowała jeszcze walczyć na finiszu Rosjanka Natalia Niepriajewa, która na metę wpadła na pozycji czwartej. Do medalu i podium straciła raptem 0,1 sekundy, a przecież wszystkie kończyły z czasem wynoszącym nieco ponad 28 minut. Niebywałe.

Czytaj także: Norwegowie i Szwedzi rozdzielili miedzy siebie złoto w biegach. Tym razem Polacy bez błysku

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut