Kolejny bardzo dobry bieg Moniki Hojnisz. Piękna walka w sprincie i złoto dla Norwegii
Monika Hojnisz-Staręga zajęła szesnaste miejsce w olimpijskim sprincie biathlonowym i może być zadowolona ze swojego występu. Złoty medal dla Norwegii wywalczyła bezkonkurencyjna na trasie w Zhangjiakou Marte Olsbu Roeiseland, srebro dla Szweki Elviry Oeberg, a brąz dla słynnej Włoszki Dorothei Wierer. Pozostałe Polki tym razem nie zachwyciły, ale do biegu pościgowego przedarła się jeszcze Kamila Żuk.
Liczyliśmy oczywiście na dobry wynik wszystkich zawodniczek, ale najwyżej stały szanse Moniki Hojnisz-Staręgi, która na początek igrzysk zajęła 20. miejsce w biegu indywidualnym. Biegowo nasza faworytka jest przygotowana świetnie, mogła być zdecydowanie wyżej, ale przytrafiły się jej dwa pudła na strzelnicy. W szerokiej czołówce to od razu oznacza brak medalu.
Polka ruszyła do biegu bardzo dobrze i na pierwsze strzelanie wpadła na 15. miejscu. Do liderki traciła ok. 12 sekund i to od celności jej strzałów zależały losy wyniku naszej faworytki. Niestety, zaliczyła jedno pudło na początek, więc musiała biegać karną rundę. Ale w formie biegowej jest świetnej, na drugie strzelanie wpadła na trzynastym miejscu i jeszcze podkręciła tempo.
Druga wizyta na strzelnicy zakończyła się pięcioma celnymi próbami i Monika Hojnisz-Staręga ruszyła na trasę jako siódma zawodniczka w stawce. Biegła bardzo mocno, pędziła za czołówką, ale nie była w stanie dogonić podium. Wpadła na metę z bardzo dobrym, ósmym czasem w stawce. Ostatecznie zajęła miejsce szesnaste i trzeba powiedzieć, że to wynik kapitalny.
Biathlonistki tym razem rywalizowały w dogodnych warunkach, bez wiatru i siarczystego mrozu, który towarzyszył elicie w zawodach indywidualnych. Już na pierwszym strzelaniu odpadły z walki o medale dwie faworytki – Tiril Eckhoff z Norwegii oraz Niemka Denise Hermann, złota kilka dni temu. Obie zaliczyły po jednym pudle i musiały biegać karną rundę. Na czele ulokowała się więc Marte Olsbu Roeiseland (Norwegia).
I biegła po złoty medal, bo ścigająca ją Katharina Innerhofer z Austrii zaliczyła dwa pudła na drugim strzelaniu i odpadła z walki o medale. Marte Olsbu Roeiseland wpadła zmęczona na metę, przebiegła trasę znakomicie, strzelała bezbłędnie i musiała czekać na to, co zrobią rywalki. A te walczyły o medale wspaniale, przypominając jak emocjonujący może być biathlon.
Ostatecznie za plecami Marte Olsbu Roeiseland, która wywalczyła złoty medal, zameldowały się kolejno: Włoszka Dorothea Wierer, która wpadła na metę niezwykle zmęczona, a później Szwedka Elvira Oeberg, lepsza od słynnej rywalki o niemal siedem sekund. Złoto dla Norwegii, srebro dla Szwecji, a brąz dla Italii. Tak wyglądała końcowa kolejność w biathlonowym sprincie pań.
Pozostałe polskie zawodniczki nie zachwyciły i zdecydowanie nie poradziły sobie na trasie sprintu. Kinga Zbylut dotarła do mety z 69. czasem, Anna Mąka była 66., a Kamila Żuk dopiero 53. W przypadku tej ostatniej dobrą wiadomością jest ta, że zakwalifikowała się do niedzielnego biegu pościgowego. Awans uzyskało 60 najlepszych w piątek zawodniczek.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut