Sprawa dopingu 15-latki ma drugie dno? "Lekarz od dopingu", okrutna trenerka i zarzynanie talentów

Krzysztof Gaweł
15-letnia Kamila Walijewa dostała zielone światło i we wtorek wystartuje w rywalizacji solistek, być może znów zachwyci świat i zdobędzie złoty medal. Wokół łyżwiarki zrobiło się gorąco po dopingowej wpadce, o której mówi cały świat. Teraz okazuje się, że jej trenerka słynie z katowania zawodniczek i nieludzkich metod, a drużyną łyżwiarek "opiekuje się" zamieszany w sprawy dopingowe sprzed lat lekarz Filipp Szwecki.
Eteri Tutberidze i jej ostatnia znakomita wychowanka, Kamila Walijewa Fot. AP/Associated Press/East News

15-letnia Kamila Walijewa przyłapana na dopingu w Pekinie


– Kamila Waliewa to bardzo młoda dziewczyna i cudowne dziecko, które oczarowało cały świat swoim atletyzmem i gracją na lodzie. Nie można jej winić. Jako sportowiec zawsze stosujesz się do rad swoich trenerów i lekarzy, musisz ich słuchać i musisz zaufać, że chcą dla ciebie dobrze. I wiedzą co robią – powiedziała o przypadku 15-laki dwukrotna mistrzyni olimpijska, legendarna Katarina Witt.

Kwestią dopingu nastoletniej łyżwiarki, która uchodzi za cudowne dziecko, żyje cały świat. We wtorek Kamila Walijewa przystąpi do rywalizacji solistek, choć w jej organizmie wykryto doping. Dostała jednak specjalną zgodę od Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu (CAS) w Lozannie, gdzie kilka godzin debatowano nad jej przypadkiem. Ostatecznie nie zdecydowano się karać bogu ducha winnej dziewczyny, za to pod lupą znaleźli się jej opiekunowie.

Media szczególną uwagę poświęciły Eteri Tutberidze, kontrowersyjnej trenerce, która w Rosji od lat "produkuje" kolejne mistrzynie oraz doktorowi Filippowi Szweckiemu, który dość niespodziewanie odnalazł się po dopingowej aferze sprzed lat. I znów macza swoje palce w aferze, która może położyć się cieniem na igrzyskach w Pekinie. O co w tym chodzi?


– Ciężko jest powiedzieć, co tam się dzieje. Wszystko jest tajemnicze, a sprawa dopingu wyszła w dość dziwnym momencie. Ujawniła to RUSADA, więc może to jakieś rozgrywki polityczne między Rosjanami? Ciężko powiedzieć, o co w tym chodzi. Kamila Walijewa to na pewno ogromny talent. Nie tylko od strony technicznej. Doping w takiej sytuacji nie pomoże, trzeba mieć coś takiego w sobie. To jest naprawdę czysty talent – powiedziała naTemat Anna Rechnio, przed laty nasza najlepsza solistka, olimpijka z Lillehammer i Nagano.

Eteri Tutberidze, czyli trenerka produkująca mistrzynie


Za sukcesami Kamili Walijewej stoi Eteri Tutberidze. Przed laty średnia łyżwiarka, która dorabiała sobie występami w rewiach. Dziś trenerskie guru w Rosji, ale też postać bardzo niejednoznaczna. To ona stała za sukcesami kolejnych wybitnych łyżwiarek w Rosji: Julii Lipnickiej, Aliny Zagitowej, Jewgieniji Miedwiediewej czy ostatnio Darii Usaczowej, Kamili Walijewy, Anny Szczerbakowej i całej kadry.

Ona jest też winna temu, że utalentowane nastolatki kończą kariery błyskawicznie, mając po 19-20 lat. I są wyniszczone treningami tak, jakby trenowały kilkadziesiąt lat. Na porządku dziennym są u Tutberidze mordercze zajęcia, szalone głodówki, obsesyjna dbałość o wagę, która skutkowała u łyżwiarek problemami z odżywianiem i anoreksją. Do tego doszły poważne kontuzje wynikające z nadludzkiego przemęczenia młodych organizmów.

Rosjanie oddali Eteri Tutberidze stery w kadrze przed igrzyskami w Soczi, bo chcieli pokazać się światu i za wszelką cenę zdobyć złoto. I od niemal dekady święcą triumfy, choć za kulisami sukcesów rozgrywa się dramat łyżwiarek. Traktowanych nieludzko, zarzynających się w pościgu na szczyt i płacących nieludzką cenę za pragnienie sukcesu. Później płacą wielką cenę za lata katorżniczych treningów (trwają nawet po 12 godzin!) i kończą jako ludzkie wraki.

– To co dzieje się wokół tej dziewczynki nie jest dobre. Trzeba się uspokoić i spojrzeć na finał tej całej historii. Media silnie weszły w całą sytuację, a to na pewno przeszkadza zawodnikom, którzy muszą się skoncentrować na tym, co jest ważne. Ta sprawa na pewno będzie się za nią ciągnęła jeszcze długo – martwi się Anna Rechnio i podkreśla, że mamy do czynienia z perłą. Pamiętajmy jednak, że to kolejna łyżwiarka, która wyszła spod ręki okrutnej Eteri Tutberidze.

Tajemniczy doktor Filipp Szwecki, specjalista od dopingu


Ale postać trenerki to nie jest jedyna kontrowersyjna osoba w najbliższym otoczeniu genialnej łyżwiarki. Jest ktoś jeszcze, osoba owiana złą sławą i związana z dopingowym przemysłem w Rosji w sposób organiczny. To doktor Filipp Szwecki, który od lat jest przy kadrze łyżwiarek i od lat "wspiera" zawodniczki swoim doświadczeniem i warsztatem. Kto to taki?

Specjalista od dopingu, można powiedzieć w skrócie. Jest z wykształcenia anestezjologiem, ale zasłynął współpracą z wioślarzami z Rosji. Faszerował zawodników meldonium, od którego rozpoczął się upadek dopingowego przemysłu Rosjan. Robił specjalne dożylne wlewki, które miały poprawić wyniki ciężko harujących zawodników. Szwecki został odsunięty od kadry wioślarzy, ale szybko znalazł nową fuchę.

Pracuje z łyżwiarkami i zapewne – tak podejrzewają spece od dopingu – faszeruje łyżwiarki środkami, które mają pomóc w przetrwaniu morderczych treningów. Takim właśnie środkiem jest trimetazydyna, którą w grudniu znaleziono u Kamili Walijewej. I na nic zdadzą się tłumaczenia Rosjan, że to przez lek na anginę, albo herbatkę wypitą u dziadka. Sprawa szyta jest grubymi nićmi i wszyscy to wiedzą. A obecność Filippa Szweckiego tylko potwierdza, że coś złego dzieje się w kadrze łyżwiarzy z Rosji.

– Niektórzy na pewno nie odpuszczą, a dobrze byłoby wiedzieć, co było przyczyną tej sytuacji. Błąd ludzki? Próby stosowania różnych środków? Sabotaż? Ciężko to powiedzieć, ale nie chce się wierzyć, żeby 15-letnie dziecko świadomie brało doping i do tego jeszcze taką substancję – mówi Anna Rechnio, przejęta sprawą genialniej łyżwiarki. Dziś nasza solistka szkoli swoje następczynie w Szwecji i jak mówi, takiego talentu nie było od lat.

Jedno w tej sprawie jest pewne. Otoczenie Kamili Walijewej jest dla niej zagrożeniem, a 15-latka może po igrzyskach stracić medale. Na razie startuje, CAS dał jej szansę i nie mógł zdyskwalifikować, bo Rosjanie popełnili błędy podczas badania próbek dopingowych w grudniu, gdy nastolatka miała robiony test. Ale też procedury zostaną poprawione, za kilka miesięcy sprawa może mieć swój finał i Rosjanie zapłacą za oszustwa.

Tymczasem RUSADA zapowiedziała już, że przyjrzy się otoczeniu łyżwiarki i osobom, które mają na nią bezpośredni wpływ. Mocno mówi o tym szef WADA, Witold Bańka, który jest niezadowolony z wyroku CAS ws. Kamili Walijewej. – Trenerzy, lekarze, działacze, którzy decydują się podawać takie środki dzieciom, powinni zostać wyrzuceni ze sportu. Miejsce takich osób jest w więzieniu, nie zasługują na to, by funkcjonować w sporcie – grzmi w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".

I zapowiada, że WADA nie odpuści i będzie prowadzić śledztwo ws. dopingu aż do ukarania winnych. Rosjanie przez swoje błędy nie mogą startować w igrzyskach pod własną flagą, spotyka ich ostracyzm ze strony sportowego świata. I co? I nic, dalej robią swoje, w poszukiwaniu medali i sukcesów. Ale na skróty i ponad prawem.

"Rosja popełnia błędy niedopuszczalne w sporcie i nie wyciąga z nich później żadnych wniosków" – oburza się Irina Rodnina, trzykrotna mistrzyni olimpijska w barwach ZSRR, obecnie deputowana do Dumy. Czy sprawa Kamili Walijewej może okazać się przełomowa? Tego nie wiemy, na razie trzeba się martwić o nastolatkę i o to, kto się nią zajmuje.

– Wszyscy wiedzą, że Rosjanie są pod lupą od lat. Czy ktoś pozwoliłby sobie na takie ryzyko? Albo na sabotaż i zmianę hierarchii wśród łyżwiarek? Nie wiem tego, ciężko się na ten temat wypowiadać jednoznacznie. Wszyscy czekamy na finał całej sprawy – kończy Anna Rechnio i nie możemy się z nią nie zgodzić. 15-latka rusza do walki o medale wśród solistek we wtorek, finałowy przejazd czeka ją w czwartek. Zapewne zdobędzie złoto. I co dalej?

Czytaj także: Rosjanka będzie walczyć o medal dla Polski. Groził jej koniec kariery, u nas nie ma sobie równych

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut