Unia Europejska szykuje nowy zakaz. Już niedługo ten produkt może zniknąć z półek

redakcja naTemat
16 lutego 2022, 12:34 • 1 minuta czytania
Użytkownicy podgrzewaczy tytoniu powinni zacząć szykować się na czarny scenariusz: jeszcze w tym roku z półek sklepowych mogą zniknąć mentolowe i smakowe wkłady tytoniowe do tych urządzeń.
Fot. 123rf.com / nikkimeel

W 2020 roku UE zakazała sprzedaży papierosów mentolowych, zostawiając palaczom mentolowe i smakowe wkłady do podgrzewaczy jako legalną alternatywę. Dyrektywa tytoniowa zawiera jednak zapis mówiący o tym, że pod pewnymi warunkami sprzedaż wspomnianych wkładów również może zostać zakazana.  


Dlaczego Unia chce zakazać sprzedaży smakowego tytoniu do podgrzewania?

20 maja 2020 roku - tę datę wielu polskich palaczy zapamiętało na długo. To właśnie tego dnia papierosy mentolowe zniknęły z półek sklepowych. Sam zakaz nie wszedł jednak w życie z dnia na dzień. 

Polski rząd wynegocjował odroczenie wejścia zakazu w życie o  4 lata. Opór polskiej strony był silny z uwagi na uwarunkowania gospodarcze: udział mentolowych papierosów w krajowym rynku tytoniowym był jednym z najwyższych w Unii Europejskiej. Większy był tylko w Grecji. Dzięki okresowi przejściowemu budżet jeszcze przez kilka lat zarabiał więc na akcyzie na papierosy mentolowe. 

W przypadku podgrzewaczy udział tzw. „mentoli” jest równie wysoki, co kiedyś w papierosach. Szacuje się, że nawet 6 na 10 użytkowników takich urządzeń kupuje mentolowe lub smakowe wkłady do podgrzewania. Niemała jest też liczba osób podgrzewających tytoń: w Polsce mówi się nawet o 1 milionie użytkowników, choć wśród nich nadal wielu jest tych, którzy równolegle kupują też papierosy. 

Pierwszy zakaz sprzedaży „mentoli” wzbudził spory sprzeciw palaczy. Unijni legislatorzy byli jednak nieugięci. Podpierali się głównie argumentem, że papierosy smakowe obniżają wiek inicjacji: młodzież, która wcześniej nie miała doświadczenia z paleniem papierosów, chętniej zdaniem unijnych polityków sięgała po „mentole”, niż po te zwykłe.

Z rynku zniknęły jednak mentolowe warianty papierosów, ale już nie sam tytoń aromatyzowany: nadal dostępne były mentolowe i smakowe wkłady do podgrzewaczy. Błędem byłoby jednak sądzić, że Unia o smakowym tytoniu zapomniała. Z zapisów wynikało, że UE może ograniczyć obrót tytoniem smakowym, jeśli jego udział rynkowy w krajach członkowskich przekroczy 2,5 proc., co już się wydarzyło.

Podobnie jak przy papierosach, dzisiaj Unia  również sięga po argument inicjacji. Pojawiają się jednak pytania o jego zasadność. Z badań Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – PZH,  wynika, że furtką do nałogu dla młodych w Polsce, czyli pierwszym produktem z nikotyną w ich życiu, są kolejno: papierosy (52,4%), e-papierosy (32,3%), tabaka (4,4%), papierosy skręcane ręcznie (3,2%), szisza/fajka wodna (2,7%), cygara, cygaretki lub fajka (0,4%), a dopiero na samym końcu – podgrzewacze tytoniu (Iqos, Glo), z wynikiem 0,2%. Niżej jest tylko snus (0,1%), czyli tytoń do zażywania doustnego.

Kiedy zakaz wejdzie w życie?

Największą bolączką konsumentów, producentów oraz sprzedawców smakowego i mentolowego tytoniu do podgrzewania nie jest tak naprawdę sam fakt zniknięcia tego produktu z półek. Ten był przecież do przewidzenia. Chodzi bardziej o tryb, w jakim Unia planuje wprowadzić zmiany zakazujące jego sprzedaży. A ten ma być podobno ekspresowy.

Najnowsze doniesienia mówią o tym, że zakaz sprzedaży smakowego tytoniu wejdzie jeszcze w tym półroczu. A na „sprzątnięcie” magazynów wszystkie zainteresowane strony mają dostać góra 2 miesiące. W porównaniu z 4 latami okresu przejściowego na papierosy mentolowe, dla wielu użytkowników podgrzewaczy może to brzmieć jak kiepski żart.

Brak mentolowych wkładów do podgrzewaczy będzie największym ciosem właśnie dla tych osób, które przestały palić tradycyjne papierosy, przechodząc na mniej szkodliwą do nich alternatywę w postaci podgrzewaczy. Często tę z mentolem, gdy zniknęły papierosy mentolowe.

Zakaz sprzedaży smakowych wkładów do podgrzewaczy uderzy jednak nie tylko w konsumentów i producentów. Stracić mają również dystrybutorzy: sieci handlowe i drobni sprzedawcy, którzy mogą mieć dodatkowy problem ze zbyciem zakontraktowanego towaru.