Piękna historia o umieraniu? Bzdura! Ta książka pokazuje, jak powinno się żyć

Adam Nowiński
Co byście zrobili, gdybyście się dowiedzieli, że został wam miesiąc życia? W takiej sytuacji znalazła się główna bohaterka książki Kristin Harmel "Jeszcze jeden dzień" – Jill Cooper. Ale nie jest to historia o umieraniu. To opowieść o życiu, o samoświadomości i pięknie otaczającego nas świata zawartego w innych ludziach.
materiały prasowe/Świat Książki
Główną bohaterkę książki Kristin Harmel "Jeszcze jeden dzień" poznajemy na oddziale onkologicznym szpitala dziecięcego w Atlancie. Jill Cooper jest tam pielęgniarką. Na co dzień obcuje z dziećmi, które zmagają się z różnego rodzaju nowotworami.

Przyzwyczaiła się już do obecności śmierci, bo części z nich nie jest pisany długi pobyt na tym świecie, a części ten czas się skończył. Za każdym razem jednak kiedy jej podopieczny odchodzi - łamie jej to serce. Mimo to nigdy nie zastanawiała się sama nad swoim życiem i swoim odejściem.

Ma 39 lat, ale jej codzienność to głównie szpital i jej podopieczni. Sama też chciałaby założyć rodzinę i zostać matką, ale do tej pory nie udało jej się to.
Kristin Harmel "Jeszcze jeden dzień"

Jadę do domu, a gdy podchodzę do moich drzwi, dociera do mnie, jak bardzo jestem samotna. W mieszkaniu panuje głucha cisza; nawet nie mam psa czy kota. Spędzam tyle czasu w pracy, że byłoby nie fair mieć jakieś zwierzę. Zawsze planowałam, że pewnego dnia, gdy moje życie się ustabilizuje, wezmę szczeniaka.

Jill jest samotna, ale nie skupia się na tym. Ma pracę, swoich podopiecznych i tak mija jej czas. Aż pewnego dnia udaje się do lekarza, u którego wcześniej robiła badania w związku z częstymi bólami głowy. Niestety nie ma on dobrych wiadomości. Jill ma agresywnego glejaka wielopostaciowego. Przy dużej dozie szczęścia został jej miesiąc życia.

To dla niej wstrząs, którego się nie spodziewała. "Mam wrażenie, że unoszę się w powietrzu i nie całkiem kontroluję swoje ruchy; przemierzam świeżo skoszony szpitalny trawnik i siadam na drewnianej ławce. Pamiętam, jak dwa lata temu ją stawiano" – opisuje swoje odczucia Jill.

Nie za bardzo ma się z kim podzielić tą bolesną nowiną, bo jej matka nie żyje, a z ojcem, który odszedł od rodziny i ponownie się ożenił, nie ma dobrych relacji. Nie tak wyobrażała sobie swój koniec, myślała, że ma jeszcze czas.

Ale to dopiero początek jej historii. Pomoc okazuje jej najmniej spodziewana osoba – jej 10-letni podopieczny Logan.
Kristin Harmel "Jeszcze jeden dzień"

Chociaż nie powinniśmy nikogo faworyzować, Logan jest moim ulubieńcem. Ma tylko dziesięć lat, ale jest nad wiek mądry, prawdopodobnie dlatego, że musiał dorosnąć o wiele za szybko. Miał zaledwie dziesięć miesięcy, gdy jego matka zmarła z powodu przedawkowania kokainy.

Ojciec przepadł jak kamień w wodę i nie było żadnych krewnych, którzy chcieliby się nim zająć. Przez jakiś czas chłopiec tułał się po kolejnych rodzinach zastępczych, a gdy miał siedem lat, zdiagnozowano u niego płodowego mięsaka prążkowanokomórkowego.

Miesiącami skarżył się na ból ucha, a gdy jego zastępczy rodzice w końcu zabrali go do pediatry, ten natychmiast odesłał go do nas. Do tego czasu guz w uchu dał przerzuty do przewodu nosowego oraz na szyję. Po trzech latach, siedmiu operacjach oraz niezliczonych cyklach chemioterapii i naświetlań Logan nadal jest z nami, chociaż rokowania nie są optymistyczne.

W dodatku nie ma już rodziny zastępczej. Para, z którą mieszkał przez sześć miesięcy przed diagnozą, oświadczyła, że nie zdoła zająć się chorym dzieckiem. Teraz opiekuje się nim państwo.

Zadziwiające, że on wie, co się stanie z Jill, wie, że ma iść do lekarza i wie, że umiera.
Kristin Harmel "Jeszcze jeden dzień"

– Za bardzo się przejmujesz, Loganie. – Wiem, co powiedział twój lekarz. Te słowa wiszą w ciszy, gdy się w niego wpatruję. Nerwowo krzywię usta. – Nie wiem, co masz na myśli. Przywołuje mnie gestem dłoni, ale nie odzywa się, dopóki nie stanę przy jego łóżku. Wyciąga maleńką, bladą rączkę i kładzie na moim ramieniu. – Ile dał ci czasu? Krew odpływa mi z twarzy. – Co... co? – Ile czasu? – powtarza spokojnie. – Loganie, ja... – W porządku. Zaczyna gładzić moje ramię, a jego delikatność mnie rozbraja. Zanim się orientuję, łzy płyną mi strumieniem po twarzy. – Przepraszam – mówię z trudem. – Bardzo, bardzo cię przepraszam. Nie powinnam płakać w twojej obecności. Zaczynam się odwracać, ale on ściska mnie mocniej. – Zostań! – mówi. – I nie przepraszaj. To, co czujesz, jest całkowicie normalne.

To on staje się oparciem dla głównej bohaterki, jej przewodnikiem, ale nie przez traumę umierania. Logan dzieli się z Jill sekretem, który sprawi, że całe jej życie się zmieni...

***

Kristin Harmel w bardzo lekki sposób przedstawia bardzo złożoną kwestię, jaką jest strach przed śmiercią i samo odchodzenie z tego świata. Łącząc ze sobą naprawdę proste motywy – dobra, uczynna pielęgniarka, która poświęca całą młodość, żeby pomagać umierającym na raka dzieciom, sama umiera na raka – tłumaczy czytelnikowi, że śmierć może dosięgnąć każdego. Z drugiej strony w bardzo lekki sposób pokazuje mu, jak powinien żyć.

Czytelnik może oczywiście pomyśleć, że to same banały, ale nic bardziej mylnego. Jak w serialu "New Amsterdam", który jest pełen takich banałów – my po prostu potrzebujemy tych historii, które z jednej strony wycisną z nas łzy, a z drugiej pokażą, co w życiu powinno być dla nas ważne, jacy powinniśmy być dla siebie, dla rodziny, dla bliskich. I taka jest książka Harmel – lekka, łatwo przyswajalna, ale istotna w przekazie.

To właśnie takie opowieści skłaniają nas do refleksji, powodują pewnego rodzaju oczyszczenie, ale także wbrew pozorom, poprawiają nam nastrój, bo są one dowodem na to, że istnieje sprawiedliwość, prawdziwa miłość, szczęście, poświęcenie, a dobro jest nagradzane.

Żeby była też jasność, to nie jest tak, że w książce nie ma nic zaskakującego, wręcz przeciwnie. W momencie, kiedy Logan dzieli się z Jill swoją tajemnicą, opowieść zyskuje bardzo ciekawie przedstawioną sferę magiczną, która nadaje całej książce niesamowitego kolorytu.

Pozwala autorce rozwinąć fabułę w tak zaskakujący sposób, że z pewnością każdy będzie chciał dowiedzieć się, co przyniesie głównej bohaterce jeszcze jeden dzień...
materiały prasowe/Świat Książki

Artykuł powstał we współpracy z wydawnictwem Świat Książki