Szaleństwo na zakończenie igrzysk olimpijskich w Pekinie. Wszystko przez... pluszową pandę
Pluszowa maskotka zimowych igrzysk w Pekinie, czyli panda Bing Dwen Dwen, bije rekordy popularności. Żeby ją kupić, trzeba ustawić się w długiej kolejce, czasem nawet w środku nocy. Ludzie godzinami szukają pluszaków w sklepach, a sympatyczny miś bije rekordy popularności i znika ze sklepów błyskawicznie. Igrzyska kończą się w niedzielę, Bing Dwen Dwen zostanie z Chińczykami na zawsze.
Sympatyczny misiek panda Bing Dwen Dwen to jedna z dwóch oficjalnych maskotek igrzysk w Pekinie. Druga to Shuey Rhon Rhon, czyli czerwona chińska latarnia, jeden z symboli gościnności i otwartości Państwa Środka. Z kolei panda to czysta radość. W języku mandaryńskim "Bing" oznacza m.in. lód, ale także czystość i siłę, natomiast "Dwen Dwen" to żwawy, energiczny, silny, również dziecięcy.
Bing Dwen Dwen został specjalnie wyposażony na czas igrzysk, ma na sobie specjalną lodową "skorupkę", która jest podobna do kombinezonu kosmonauty. Na dłoni ma serduszko, symbol gościnności i otwartości. Autorem maskotki jest pan Cao Xue, a projekt został wybrany przez chińskich ekspertów z ASP w Kantonie i Jilin. Co ważne, zgłoszono aż 5800 propozycji z 35 krajów. Wygrał jednak symbol rodem z Chin.
Pluszak dostępny jest w oficjalnych sklepach z olimpijskimi pamiątkami, ale bardzo, bardzo krótko. W głównym centrum medialnym (MMC) w Pekinie, żeby w ogóle wejść do takiego sklepu, trzeba stać w kolejce przez nawet pięć godzin. Chętni ustawiają się w niej już od godzin nocnych, wielu z nich przynosi własne krzesła i cierpliwie czeka na swoją pandę – informował niedawno PAP.
Wolontariusze są przygotowani na brak maskotek i już przed wejściem informują oczekujących, ile jeszcze pozostało w sprzedaży egzemplarzy. "Bardzo nam przykro, ale dziś przyszły tylko 24 sztuki. Zapraszamy do innego sklepu" – przekazują grzecznie, a ludzie szukają nowych okazji, by kupić Bing Dwen Dwena. Gdy już uda się dotrzeć do sklepu, w którym Bing Dwen Dwen jest dostępny, wolontariusz wręcza specjalny bilet na zakup pluszaka.
Każdej osobie akredytowanej na igrzyska przysługuje tylko jeden dziennie, a dziennikarze w natłoku obowiązków nie mają czasu, by czekać kilka godzin w kolejce i kupić maskotkę. Niektórzy wrócą do ojczyzny z olimpijską zdobyczą, inni będą musieli obejść się smakiem. Tak samo jak sportowcy. Zdobywcy medali dostają pandę podczas dekoracji. Kto medalu nie ma, trzeba miśka kupić i wystać w kolejce. Cena? Nieco ponad 100 złotych w przeliczeniu na naszą walutę.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut