Bardzo smutne pożegnanie naszej medalistki olimpijskiej z igrzyskami. "Pustka, ból i rozpacz"
Czwarte igrzyska olimpijskie w karierze nasza panczenistka Natalia Czerwonka wspominać będzie jako bardzo ciężkie doświadczenie. Zakażona COVID-19, straciła ceremonię otwarcia, gdzie miała być chorążą. Długo czekała, by wrócić na lód, a gdy się już udało, nie mogła pokazać pełni swoich umiejętności. "Czułam ogromną pustkę, ból i rozpacz, że nie mogę zaprezentować swojego ogromu pracy" – napisała łyżwiarka już po igrzyskach.
Natalia Czerwonka do Pekinu pojechała na swoje czwarte igrzyska olimpijskie w karierze. Debiutowała w Vancouver w 2010 roku, gdzie była rezerwową, a jej koleżanki zdobyły brąz. W 2014 w Soczi roku w drużynie z Katarzyną Bachledą-Curuś, Katarzyną Woźniak i Luizą Złotkowską wywalczyła srebrny medal w rywalizacji drużynowej. Cztery lata później w Pjongczangu była w czołówce rywalizacji panczenistek.
Niestety igrzysk w Pekinie dobrze wspominać nie będzie. Na koniec kariery 33-letnia panczenistka przeżyła bardzo trudny czas. "Nie da się w paru zdaniach opisać tego co mnie tu spotkało… tego momentu kiedy po dwóch tygodniach bez łyżew, po czterech latach harówki wchodzisz na jeden dzień przed swoim głównym startem indywidualnym na łyżwy. Co czułam przed startem?! Ogromną pustkę, ból i rozpacz, że nie mogę zaprezentować swojego ogromu pracy" – napisała Polka na Facebooku.
Igrzyska miała rozpocząć jako chorąża Biało-Czerwonych podczas ceremonii otwarcia, ale wszystko pokrzyżował pozytywny wynik testu na COVID-19. Izolacja, kwarantanna, nerwowe oczekiwanie. "Niech ktoś mnie obudzi i powie, że to tylko zły koszmar" – skarżyła się nasza panczenistka i czekała na swoją okazję do startu. Gdy wreszcie wróciła na lód, wyniki nie były satysfakcjonujące.
W wyścigu na 1500 metrów zajęła dopiero 19. miejsce, w drużynie nie udało się awansować do czołówki, Biało-Czerwone skończyły na miejscu siódmym. "W biegu drużynowym zostawiłam serce na lodzie" – napisała Polka, która wraz z Karoliną Bosiek i Magdaleną Czyszczoń nie wskoczyła do walki o medale. A apetyty były spore, wszak Polki od lat zaliczane są do czołówki.
"Wierzę, że gdzieś w tym całym moim igrzyskowym koszmarze tkwi głęboki sens, przesłanie, a przede wszystkim ogromny bagaż doświadczeń, który przekształcę w pozytywne wartości i wykorzystam w swojej pracy - drodze po kolejne cele i marzenia. Dziękuje Wam za ogromne wsparcie. Dzięki Wam przetrwałam ten jakże trudny okres" – zakończyła Natalia Czerwonka. Dla 33-letniej zawodniczki to był zapewne ostatni olimpijski występ. Niestety, tym razem bardzo smutny.
Czytaj także: Wielki mistrz z podniesionym czołem zakończył karierę. "To już historia, jestem bardzo szczęśliwy"
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut