Błaszczak potwierdza: Rosyjskie wojska wkroczyły do Donbasu

Wioleta Wasylów
Minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak potwierdził, że rosyjskie wojska wkroczyły na terytorium tzw. samozwańczych republik na wschodzie Ukrainy, po tym, jak Władimir Putin podpisał dekret o uznaniu ich niepodległości. – De facto zostało naruszone prawo międzynarodowe. Nie ma przyzwolenia na tego rodzaju działania – podkreślił.
Mariusz Błaszczak potwierdził wkroczenie rosyjskich wojsk do Donbasu. Fot. Piotr Molecki / East News
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google

Sytuacja między Rosją i Ukrainą zaognia się coraz bardziej. W poniedziałek prezydent Władimir Putin podpisał dekret o uznaniu niepodległości tzw. republik ludowych w Donbasie na wschodzie Ukrainy. Są to regiony, które w istocie od 2014 roku są kontrolowane przez prorosyjskich separatystów. Putin zawarł z nimi teraz umowę o współpracy i przyjaźni.

Czytaj także: Wojska i czołgi pod Donieckiem. Nagrania pokazują, jak Putin "zaprowadza pokój" [WIDEO]

Podpisując dekret, rosyjski przywódca zdecydował też o wysłaniu do Donbasu swoich wojsk w celu przeprowadzania tam "operacji pokojowych". O swojej decyzji poinformował później w specjalnym przemówieniu.

Błaszczak o wkroczeniu wojsk Rosji na Ukrainę

O skomentowanie sytuacji w Programie 1 Polskiego Radia został poproszony polski minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak. Przyznał, że rosyjskie wojska rzeczywiście wkroczyły na Ukrainę.


– Możemy to potwierdzić, z resztą tak jak to zostało publiczne powiedziane przez prezydenta Rosji. Siły rosyjskie weszły na terytorium samozwańczych republik, a więc de facto naruszyły granice Ukrainy – przekazał.

Czytaj także: "Nikomu nic nie oddamy". Zełenski stanowczo o decyzji Putina ws. wysłania wojsk do Donbasu

Błaszczak podkreślał, że jest to niedopuszczalna decyzja i trzeba na nią stanowczo odpowiedzieć. – De facto zostało naruszone prawo międzynarodowe. Nie ma przyzwolenia na tego rodzaju działania (...). Jeżeli sankcje będą miały tylko charakter symboliczny, to one tylko rozzuchwalą agresora – tłumaczył.

Podkreślał, że polski rząd chce szybko pomóc w działaniach mających zapobiec eskalacji konfliktu. Zaznaczył, że prezydent Andrzej Duda przeprowadził rozmowę z przywódcą Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim, zaś premier Mateusz Morawiecki zaapelował o zorganizowanie posiedzenia Rady Europy.

– Oczekujemy sankcji i to poważnych sankcji, a nie symbolicznych. Tylko poważne sankcje mogą zatrzymać odbudowę imperium rosyjskiego przez Władimira Putina – stwierdził szef MON.

Szef MON: Obecny kryzys wynika z zaniedbań w przeszłości

Według Błaszczaka kryzys, które teraz rozgrywa się na wschodzie Europy, jest niejako pokłosiem tego, co działo się osiem lat temu wokół Donbasu i ówczesnej reakcji Zachodu. – Reakcja na to wszystko, co wydarzyło się w 2014 roku, a więc na agresję – wówczas Rosji na Ukrainę – była zbyt słaba, dlatego dziś mamy kolejny etap – ocenił.

Czytaj także: "Rażące naruszenie prawa międzynarodowego". Szybka i jednogłośna reakcja UE na ruch Moskwy


Szef MON zacytował słowa zmarłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Przestrzegał on w 2008 roku podczas swojej wizyty w Gruzji: "Dziś Gruzja, jutro Ukraina, potem państwa bałtyckie a później Polska".

– Nie ma naszej zgody na tego rodzaju opieszałość czy też tego rodzaju rozzuchwalanie agresora – zaznaczał szef MON.