Nie wiesz, jak odróżnić fake news od prawdy? Ten jeden bardzo prosty sposób działa zawsze

Karolina Pałys
03 marca 2022, 12:35 • 1 minuta czytania
Pojęcie “fake news” nie powstało wczoraj, jednak to właśnie na przestrzeni kilku ostatnich dni dezinformacja zbiera prawdziwie obfite żniwa. Niestety, nie zapowiada się na to, aby szum informacyjny miał w niedalekiej przyszłości ucichnąć. W walce z internetowymi “fejkami” nie jesteśmy jednak bezbronni, wręcz przeciwnie: do dyspozycji mamy bardzo zasobny arsenał. Trzeba tylko nauczyć się z niego korzystać.
Fot. Unsplash.com / Markus Winkler

Jak wynika z raportów, rozpoznawanie internetowych zagrożeń nie wszystkim przychodzi równie łatwo. Manipulacji ulegają jednak nie tylko dzieci czy osoby starsze. 

— Brak kompetencji związanych z bezpieczeństwem, ochroną danych czy filtrowaniem informacji może wręcz sprawić, że internet zamiast narzędziem włączania społecznego stanie się źródłem zagrożeń i problemów behawioralnych i społecznych — czytamy w raport „Wykluczenie społeczno-cyfrowe w Polsce” powstał z inspiracji Orange Polska i Fundacji Orange.

Michał Rosiak z CERT Orange Polska, czyli specjalistycznej jednostki odpowiedzialnej za analizę zagrożeń w internecie w sieci operatora,  ma prostą radę, którą każdy użytkownik internetu powinien wziąć sobie do serca: aktualizować HumanOS, czyli po prostu... myśleć.

— Nie ma lepszego systemu operacyjnego niż nasz własny mózg. Ufajmy mu — podpowiada Rosiak. Aż prosi się jednak, aby jego słowa spuentować stwierdzeniem: “łatwiej powiedzieć, trudniej zrobić”. Specjalista ma dla nas jednak również bardziej szczegółowe wskazówki co do tego, jak skutecznie rozpoznawać fake newsy i unikać dezinformacji, a także — jak z tego rodzaju praktykami walczyć.

Po pierwsze: rozpoznaj fake news

— Fake news działa jak phishing: ma na celu wywołanie dużych emocji i naszej natychmiastowej reakcji — instruuje Rosiak.

Jeśli więc dana informacja sprawia, że natychmiast chcemy ją udostępnić, retweetować, podać dalej — to znak, że być może została spreparowana. Uważajmy więc na ekstremalnie emocjonalne treści i bądźmy wyczuleni na to, że internet największą sympatią darzy wszystko, co “wykrzyczane” boldem, opatrzone smutnymi emotikonami i okraszone masą wykrzykników.

— Winne są temu media społecznościowe. Ich celem jest utrzymanie nas jak najdłużej przy komputerze — wtedy wiadomo, lepiej się na nas zarabia. Algorytmy chcą nas antagonizować, taka niestety ich rola — tłumaczy Rosiak.

Po drugie: uświadom sobie, że twoje internetowe życie to bańka

Wyobraźmy sobie, że każda odwiedzona przez nas strona, każda kliknięta reklama, każdy lajk, każdy retweet to “cegiełka”. Z takich cegiełek powstaje mur, który stopniowo zaczyna odgradzać nas od informacji niezgodnych z naszym światopoglądem.

A że z internetu korzystamy codziennie i z reguły dość intensywnie, po jakimś czasie wspomniany mur staje się tak wysoki, że właściwie ciężko wyściubić zza niego choćby kawałek nosa. Taka sytuacja to idealne środowisko do szerzenia fake newsów.

Nie zdajemy sobie sprawy, jaką moc mają nasze kliki. Algorytmy często wiedzą o nas więcej, niż my sami — komentuje Rosiak.

A skoro wiedzą, to mogą wykorzystać, nie zawsze w dobrym celu. W efekcie, do naszej “bańki” będą przedostawać się fake newsy spreparowane tak, aby uderzyć nas dokładnie w najczulszy punkt i skłonić do uwierzenia w nie, a potem podania ich dalej.

Po trzecie: nie popadaj w paranoję, ale… bądź ostrożny

W internecie, tak jak w ruchu drogowym, powinna panować zasada ograniczonego zaufania. Prawda jest niestety taka, że spora część treści powstawała i powstaje po to, aby monetyzować kliki. Dzisiaj do chęci niezbyt etycznego zarobku dochodzi jeszcze chęć zdobycia przewagi w wojnie psychologicznej:

— Dezinformacja już od starożytności jest traktowana jako jedna z najsilniejszych broni — potwierdza Rosiak i dodaje, że zawsze należy spodziewać się kogoś, kto zapragnie wykorzystać ekstremalne okoliczności dla własnego użytku:

— Kiedy zapanował COVID, pojawił się też phishing ustawiony pod COVID. Kiedy nastała wojna, pojawili się cwaniacy, którzy chcą zarobić na zbiórkach dla uchodźców. Trzeba być na to wyczulonym — przekonuje Rosiak i przytacza przykład SMS-a wyłapanego przez CERT Orange Polska, z którego wynikało, że Ukraińcy zbierają pieniądze w kryptowalutach. Wiadomość kończyła oczywiście prośba o datki.

— Jest mnóstwo ludzi łasych na nasze pieniądze. Trzeba uważać na takie wiadomości i absolutnie im nie ufać — ostrzega Rosiak. W kontekście phishingu nie sposób nie wspomnieć o podstawowych zasadach bezpieczeństwa, do jakich należy stosować się zawsze, nie tylko w momentach kryzysowych.

Jak się chronić?

Po czwarte: uwierz, że każdego można zmanipulować

Z dezinformacją jest jak z reklamą: spora część z nas uważa, że jest na nią “odporna”. Przecież  korzystamy z internetu świadomie, potrafimy rozpoznać prymitywnego trolla, kiedy go zobaczymy, prawda? Cóż, czasem troll tak bardzo przypomina naszego “przyjaciela”, że ciężko nie dać mu wiary:

— Wystarczyło kilka osób, które udostępniły zdjęcia drożejącej benzyny czy opróżnianych bankomatów i co? I benzyny nie ma, a bankomaty puste. Wystarczy naprawdę mała iskra, aby zaprószyć duży ogień — przypomina Rosiak, dodając że nad takimi “zapalnymi” postami nie powinniśmy przechodzić do porządku dziennego: poszczególne social media dysponują mechanizmami, dzięki którym można zgłaszać nadużycia. Warto to robić, moderatorzy naprawdę reagują.

Po piąte: wiedz, że “dobry” internet istnieje

Praktyki dezinformacyjne sieją zamęt, ale nie da się zapomnieć o tym, że życie w globalnej wiosce ma swoje ogromne plusy. Dowodem na to może być skala pomocy, jaką udało się błyskawicznie zorganizować w Polsce dla uciekających z Ukrainy kobiet i dzieci. Informacje o zbiórkach czy transporcie rozchodziły się w mediach społecznościowych lotem błyskawicy.

— Jednoczymy się wokół wspólnej idei. Ucichły potyczki słowne. Skupiliśmy się na pomaganiu — stwierdza Rosiak.