Codzienne życie Niemców w III Rzeszy. Nikt tak o nim nie opowiedział, jak autor tej cenionej książki
Licząca 600 stron "Historia społeczna Trzeciej Rzeszy" w tłumaczeniu Witolda Kalinowskiego rozpoczyna się tekstem napisanym przez Klausa Bachmanna. We wstępie do wydania polskiego niemiecki dziennikarz, publicysta, historyk i profesor nauk społecznych objaśnia fenomen najbardziej znanego dzieła Richarda Grunbergera oraz przedstawia najważniejsze wnioski, jakie możemy wyciągnąć z tego unikalnego opracowania. Przede wszystkim zwraca jednak uwagę na aktualność całej lektury, na to, jak zadziwiająco wiele mówi ona i o naszych czasach!
Książka brytyjskiego pisarza składa się z 30 rozdziałów. Każdy poświęcony jest innej dziedzinie życia Niemców, którym przyszło żyć w czasach rządów Hitlera i NSDAP (1933–1945). Kolejno są to: Weimar, Trzecia Rzesza, Wspólnota narodowa, Partia, Rytuały i kult Führera, Korupcja, Donosy, Prawo, Administracja, Wojsko, Wieś, Biznes, Robotnicy, Konsumpcja, Zdrowie, Rodzina, Kobiety, Młodzież, Oświata, Uniwersytety, Język nazi, Humor, Literatura, Teatr, Kino, Prasa i radio, Muzyka, Plastyka, Religia i Żydzi.Atomizacja społeczna, rozbicie organizacji innych niż związanych z władzą, powszechna wzajemna inwigilacja Niemców i masowe poparcie dla władzy tworzyły system wszechobecnej abstrakcyjnej przemocy, która realną przemoc ze strony funkcjonariuszy systemu i ich pomocników często czyniła zbędną. Funkcjonariusze gestapo nie musieli grozić Niemcom, ponieważ każdy z nich i tak wiedział, że za drobne przewinienie może trafić do więzienia lub obozu. Ponieważ wszyscy zakładali, że opór jest bezskuteczny, nie podejmowano takich prób. Działało to na zasadzie samospełniającej się przepowiedni: nieważne, czy opór był możliwy; skoro wszyscy – rządzeni nawet bardziej niż rządzący – uważali, że nie ma on sensu, to nikt go nie stawiał. To jest wniosek, który nasuwa się po lekturze Grunbergera.
Na licznych przykładach autor "wiwisekcji" życia codziennego w narodowosocjalistycznych Niemczech rzetelnie, z dbałością o jak najmniejsze szczegóły minionej rzeczywistości, omawia, jak 12 lat istnienia Trzeciej Rzeszy wpłynęło na prawo, kulturę, oświatę, religię, język i media, a przede wszystkim relacje międzyludzkie. Można powiedzieć, że zagląda w duszę kraju, którego agresywna polityka zagraniczna i nacjonalistyczna ideologia doprowadziły do wybuchu największego i najkrwawszego konfliktu zbrojnego w dziejach ludzkości.
Warto podkreślić, że tej wielowymiarowej analizy Richard Grunberger dokonuje głównie na poziomie zwykłej jednostki, czyli przeciętnego Schmidta czy przeciętnej Schmidt. Wypowiedzi nazistowskich notabli to jedynie tło dla poglądów szarych Niemców i Niemek. Książka daje rzadko spotykaną możliwość zajrzenia w umysł obywatela/ki III Rzeszy, odkrycia, co myślał/a o decyzjach, pomysłach i planach nazistowskich władz, i dlaczego tak myślał/a, choć nam współczesnym mogłoby wydawać się to niemożliwe, a nawet niedorzeczne.
Dla odtworzenia tamtej pogmatwanej rzeczywistości autor zagląda wszędzie, czy to do kalendarza nazistowskich świąt, czy do... zawartości garnka w kuchni. Wśród ciekawostek na uwagę zasługuje kompilacja dowcipów politycznych opowiadanych w Trzeciej Rzeszy (tak, odważny humor istniał mimo ryzyka uznania go za antypaństwową postawę). Bardzo cennym źródłem informacyjnym są rozdziały 23-28 – przegląd najważniejszych dzieł kultury narodowego socjalizmu, od książek i spektakli, przez filmy i słuchowiska, do pieśni i obrazów, z omówieniem ich treści oraz propagandowego przekazu do społeczeństwa.Wszystko to nie mogło przesłonić zasadniczej sprzeczności wewnętrznej: te, którym nazistowska retoryka wyznaczyła miejsce w kuchni i pokoju dziecinnym, ostatecznie stanowiły w czasie wojny trzy piąte niemieckiej siły roboczej […]. Aby zamaskować rozbieżność między obietnicami i ich realizacją, nazistowska propaganda wspinała się na szczyty kazuistyki. "Było zawsze głównym artykułem naszej wiary – pisała pewna działaczka Narodowosocjalistycznej Ligi Kobiet – że miejsce kobiety jest w domu; ponieważ jednak naszym domem są całe Niemcy, musimy służyć im tam, gdzie możemy to zrobić najlepiej".
Mimo upływu czasu tytuł ten nic nie stracił ze swojej aktualności. Choć przybliża w ujęciu przekrojowym społeczeństwo pod kontrolą totalitarnego systemu XX wieku, a więc z odległych dla współczesnych ludzi czasów, to można odczytać go jako przestrogę przed dzisiejszymi demagogami. To lekcja o tym, jak krótka bywa droga do totalitaryzmu i kontroli każdej sfery życia, jak łatwo przekroczyć granicę między prawem a bezprawiem, dać się porwać zbiorowemu szaleństwu i ulec sile propagandy budującej "nowego" człowieka.
Artykuł powstał we współpracy z Wydawnictwem Znak Literanova