Masz dobrego lekarza rodzinnego "na NFZ"? Wkrótce możesz go stracić

Beata Pieniążek-Osińska
07 marca 2022, 14:58 • 1 minuta czytania
Zamiast zapowiadanej bardziej kompleksowej opieki w podstawowej opiece zdrowotnej "na NFZ", wkrótce część pacjentów może w ogóle stracić swojego lekarza rodzinnego. Środowisko ostrzega, że niektóre przychodnie i gabinety POZ "padną", jeżeli nie wzrośnie finansowanie, choćby o wskaźnik inflacji.
Lekarze rodzinni ostrzegają, że wkrótce część placówek POZ może upaść. Chodzi o rosnące koszty funkcjonowania przychodni przy braku wzrostu finansowania z NFZ. Adam STASKIEWICZ/East News

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google

POZ, czyli podstawowa opieka zdrowotna wymaga zmian i te miały iść w kierunku bardziej kompleksowej i koordynowanej opieki. W resorcie zdrowia powołano nawet specjalny zespół, który opracowuje propozycje takich zmian.


Jednak w obliczu gwałtownie rosnących kosztów związanych z podwyżkami m.in. cen prądu, gazu czy wynagrodzeń, lekarze POZ ostrzegają, że bez podwyżki stawki, jaką otrzymują oni za każdego pacjenta przypisanego do lekarza rodzinnego, wkrótce część placówek może się po prostu zamknąć. Pacjenci tym samym będą musieli szukać podstawowej pomocy, w ramach POZ, w bardziej oddalonych przychodniach i gabinetach.

Narodowy Fundusz Zdrowia w tym roku nie planuje podnoszenia tzw. stawki kapitacyjnej w podstawowej opiece zdrowotnej. To kwota jaką otrzymuje za rok lekarz rodzinny za każdego przypisanego do niego pacjenta. Podstawowa stawka wynosi obecnie 171 zł, a jeden lekarz ma zwykle pod opieką ok. 2,5 tys. pacjentów.

Im więcej zadeklarowanych pacjentów ma więc dany lekarz POZ, tym więcej otrzymuje pieniędzy z NFZ. Jednak trzeba pamiętać, że pieniądze te muszą wystarczyć na pokrycie funkcjonowania przychodni. Ze stawki kapitacyjnej są też finansowane badania diagnostyczne, jakie zleca nam lekarz rodzinny.

NFZ podwyżek nie planuje

Według przedstawicieli lekarzy rodzinnych, obecne stawki nie wystarczają na pokrycie kosztów funkcjonowania przychodni, bo te drastycznie wzrosły.

Tymczasem NFZ podnosić stawek w tym roku nie zamierza. Zastępca dyrektora Departamentu Świadczeń Opieki Zdrowotnej w NFZ Maciej Karaszewski zapowiedział, że wysokość stawek kapitacyjnych dla POZ w tym roku "nie wzrośnie".

- W tym roku, z tego co przynajmniej ja mogę powiedzieć, nie ma planu podniesienia samej stawki kapitacyjnej. Natomiast są pieniądze na włożenie ich do budżetu powierzonego i zadania koordynacyjne - mówił Karaszewski.

Dopytywany o brak podwyżki stawki bazowej w POZ w tym roku stwierdził: – Na razie nie przewidujemy, ale zaznaczam: na razie. Zobaczymy, jak się sytuacja będzie rozwijać.

Dodał, że sytuacja jest bardzo niestabilna m.in. zarówno dla systemu opieki zdrowotnej, jak i dla całej Polski. Nie wykluczył jednak, że jakieś dodatkowe środki do POZ popłyną.

- Jeżeli faktycznie będzie tak, że te zadania, które teraz są, będą rosły w związku z napływem uchodźców wojennych, to być może trzeba będzie wymyślić jakiś dodatkowy mechanizm wsparcia finansowego POZ w tych zadaniach - zastrzegał.

Część placówek POZ "padnie"

Taką zapowiedź o braku wzrostu stawki kapitacyjnej w 2022 r. ostro skomentowała prezes Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia Bożena Janicka podczas jednej z sesji VII Kongresu Wyzwań Zdrowotnych w ubiegłym tygodniu.

- Jeżeli nie będzie podniesienia chociażby o inflację obecnej stawki, to niestety część POZ padnie - ostrzega B. Janicka.

Z całą stanowczością chcę powiedzieć: jeżeli skupicie się tylko na częściach zmiennych, czyli na tym, że nie będzie podniesienia chociażby o inflację stawki kapitacyjnej, to niestety część POZ będzie musiała naturalnie umrzeć.Bożena JanickaPrezes Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia

Według doktor Janickiej, "nie da się całego roku na tych środkach finansowych i przy takiej niestabilności finansowej jaka jest dzisiaj, utrzymać placówek POZ".

Chodzi głównie o wzrost kosztów funkcjonowania placówek. Jak podała B. Janicka, rachunki za ogrzewanie gazowe ze stycznia, w nowo wybudowanym podmiocie, wynosiły 2,5 do 3 tys. zł. Dzisiaj ten sam podmiot niestety płaci już 25 - 30 tys. zł za ogrzewanie. - Jak długo oni to wytrzymają? - pytała.

- Dlatego nie do przyjęcia jest - i to mówię zarówno do pana ministra, jak i do pana prezesa (NFZ - przyp. red.) Filipa Nowaka - że stawka bazowa w POZ pozostanie na takim poziomie jak obecnie, bo to jest utrzymanie tego statusu, tych dostępności, które mamy dzisiaj. Te pieniądze niestety straciły dużo na wartości i to musimy zrekompensować - argumentowała prezes Janicka.

Podkreślała, że podstawowa opieka zdrowotna z pewnością sięgnie po dodatkowe środki, jakie będą oferowane w ramach opieki koordynowanej czy budżetu powierzonego, ale finansowanie w POZ powinno opierać się na stawce bazowej.

- Będziemy o tym na pewno rozmawiać i będziemy tu negocjować najkorzystniejsze warunki, ale nie zapominajmy, że POZ stoi stawką bazową - stwierdziła B. Janicka. Według niej, "dofinansowania chociażby o inflację jest koniecznością".

Także prezes Federacji Porozumienie Zielonogórskie Jacek Krajewski ostrzegał przed rosnącymi kosztami przy braku podwyżek stawek ze strony NFZ. Podkreślał, że na kosztach funkcjonowania mocno odbiła się inflacja, ale także np. Nowy Ład.

Niezbędne są też "dobre pieniądze" na nowe produkty i nowe funkcjonalności w POZ, bo bez tego nie uda się ich wdrożenie.

- Za każdą reformą, za każdym działaniem muszą iść pieniądze - przekonywał J. Krajewski. Według niego, stawka 49 groszy na koordynatora to marnowanie czasu.

Cztery obszary w POZ do zmiany

O koniecznych zmianach w POZ mowa jest od dawna. Kolejni ministrowie zdrowia zapowiadali wzmocnienie roli POZ, większy udział profilaktyki na tym etapie oraz opiekę koordynowaną dla pacjentów.

W resorcie zdrowia powołano też w ubiegłym roku zespół ds. zmian w POZ.

- Na końcu reformy POZ jest pacjent, który ma być lepiej zaopiekowany, ma mniej się plątać po systemie, ma być w tym systemie odpowiednio poprowadzonym - zapowiada konsultant krajowy w dziedzinie medycyny rodzinnej Agnieszka Mastalerz-Migas.

Jak wylicza, zmiana miałaby nastąpić w czterech obszarach. Chodzi o większe kompetencje lekarzy oraz pielęgniarek, poprawę realizacji profilaktyki oraz poprawę w zakresie opieki przewlekłej.

- Lekarz rodzinny ma być tym lekarzem, który uwzględniając swoje szerokie kompetencje, które wynikają choćby z programu specjalizacji, szeroko, kompleksowo i w sposób ciągły opiekuje się pacjentem - podkreśla A. Mastalerz-Migas.

Według niej, należy zwiększyć m.in. kompetencje diagnostyczne lekarzy POZ, aby ograniczyć odsyłanie do AOS właśnie po zlecenie na określone badania diagnostyczne. Przy szerszych możliwościach diagnostycznych w POZ, pacjent mógłby w ramach opieki koordynowanej mieć wykonane szersze badania. Miałoby to być finansowane nie ze stawki kapitacyjnej, ale ze specjalnego tzw. budżetu powierzonego.

Także kompetencje pielęgniarek w POZ nie są obecnie - zdaniem A. Mastalerz-Migas - w pełni wykorzystane przez system, a jak podkreśla są to specjaliści medyczni.

To środowisko pielęgniarek zgłasza i podnosi, że chciałoby wykonywać więcej czynności medycznych. Tymczasem obecnie na pielęgniarki cedowane są w dużej mierze sprawy organizacyjne, np. w wielu rejestracjach przychodni pracują właśnie pielęgniarki, a na tym odcinku nie jest konieczny pracownik medyczny.

- W nowym rozdaniu dla pań pielęgniarek będzie dużo zadań wynikających z kompetencji medycznych, a nie organizacyjnych - zapowiedziała.

Profilaktyka i opieka nad przewlekle chorymi do poprawy

Kolejny obszar w POZ, który wymaga zmiany to realizacja profilaktyki. Według konsultant krajowej ds. medycyny rodzinnej, mamy tu dużo do zrobienia. Niezbędne są narzędzia, które taką profilaktykę ułatwią i "uczynią bardziej opłacalną oraz łatwiejszą do zorganizowania".

Jednym z uruchomionych już rozwiązań jest wyznaczenie koordynatorów w POZ. Mają oni na razie aktywnie zapraszać pacjentów na badania profilaktyczne.

Ostatni zakres, który trzeba poprawić to opieka nad pacjentami w chorobie przewlekłej.

Według A. Mastalerz-Migas, ogromny plus przygotowywanej reformy to zaangażowanie również osób niemedycznych, np. w roli koordynatorów pacjenta. Chodzi m.in. o wykorzystanie absolwentów zdrowia publicznego.

Jak podkreśla konsultant krajowa w dziedzinie medycyny rodzinnej, "na końcu reformy jest pacjent, który ma być po prostu lepiej i bardziej kompleksowo zaopiekowany w POZ", ma mniej "plątać" się po systemie, ma być w tym systemie odpowiednio poprowadzony.

Bożena Janicka zastrzega, że zmiany takie powinny być wprowadzane ewolucyjnie, a nie rewolucyjnie, aby nie odbyło się to kosztem pacjenta.

Czytaj także: https://natemat.pl/zdrowie/397503,szczepienia-przeciw-covid-19-przychodnie-juz-nie-maja-kogo-szczepic