Awans pod pełną kontrolą. Guardiola poeksperymentował w drodze do ćwierćfinału LM
Z podniesionym czołem z Ligą Mistrzów pożegnał się Sporting Lizbona. Piłkarze mistrza Portugalii w rewanżowym spotkaniu z Manchesterem City bezbramkowo zremisowali na terenie rywala. Citizens dowieźli za to bardzo pewnie awans do ćwierćfinału, mając na koncie zaliczkę wygranej 5:0 (4:0) z pierwszego pojedynku.
Rewanż w rywalizacji Manchesteru City ze Sportingiem Lizbona był właściwie tylko formalnością. Losy dwumeczu rozstrzygnęły się bowiem 15 lutego na Estádio José Alvalade, gdzie angielski klub zwyciężył aż 5:0 (4:0). Spotkanie na swoim terenie drużyna trenera Pepa Guardioli mogła już rozegrać dużo spokojniej, nie narzucając zbyt wysokiego tempa gry.
Dało się to wyczuć w pierwszych 45 minutach. Piłkarze Sportingu starali się przede wszystkim nie podejmować zbytniego ryzyka. To pozwoliło zagrać na zero z tyłu, ale też w ofensywie mistrzowie Portugalii nie stworzyli żadnego zagrożenia rywalowi. Najlepszą okazję do otworzenia wyniku meczu miał w 38 minucie Raheem Sterling. Strzelec najładniejszego gola w pojedynku w Lizbonie przegrał jednak pojedynek oko w oko z bramkarzem Sportingu Adanem.
Mecz numer 100 w Lidze Mistrzów rozgrywał za to Fernandinho. Brazylijczyk pod nieobecność w składzie Kevina De Bruyne pełnił rolę kapitana Citizens. Warto również odnotować występ debiutanta w Champions League. 19-letni Anglik CJ Egan-Riley dostał swoją wielką szansę od trenera Guardioli. Dla wychowanka City to z pewnością duże przeżycie móc wyjść w podstawowym składzie meczu 1/8 finału LM na Etihad Stadium.
Guardiola wstawił też kolejnego debiutanta w LM do składu Citizens. 19-letni James McAtee zmienił bohatera pierwszego meczu, na ławce wylądował Portugalczyk Bernardo Silva.
Warto również docenić kibiców Sportingu, którzy niezależnie od losów dwumeczu, przyjechali do Manchesteru i bardzo głośno wspierali swoją drużynę, dopingując do jak najlepszego występu w rewanżu na trudnym terenie. Sporting na mistrzowski tron w kraju powrócił po 19 latach przerwy (wcześniej rok 2002).
36-letni golkiper kilkadziesiąt sekund później uratował gospodarzy od utraty gola. Paulinho przegrał pojedynek sam na sam z zawodnikiem, który karierę rozpoczynał w 2002 roku w barwach Leeds United.
Dobrze pokazał się też ofensywny pomocnik Sportingu Marcus Edwards. Anglik w barwach gości inicjował właściwie każdy ofensywny akcent w drugiej części gry po stronie gości. Zabrakło jednak konkretów w postaci celnych uderzeń na bramkę Citizens.
W końcówce na boisku pojawił się jeszcze jeden debiutant po stronie gospodarzy, Luke Mbete. Osiemnastolatek był trzecim takim przypadkiem w meczu, za co należy docenić sposób prowadzenia zespołu przez Pepa Guardiolę.
Trener Sportingu dał za to szansę dla Rodrigo Ribeiro. Szesnastolatek z Portugalii również pierwszy raz poczuł smak występu Ligi Mistrzów.
Ostatnie minuty należały do City. Na listę strzelców mogli się wpisać Sterling i John Stones, ale obaj minimalnie chybili.
Manchester City - Sporting Lizbona 0:0
Wynik pierwszego meczu: 5:0 dla City.
Awans: Manchester City.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut