Praca, wakacje i integracja w jednym? Byliśmy na workation i sprawdziliśmy, czy to ma sens
Dolny Śląsk. Gospodarstwo Agro-Pustelnik w Sudetach, 31 kilometrów od Wałbrzycha. Cisza, spokój, dookoła lasy i góry. Na miejscu dwa stawy, konie, kozy i jaki oraz dużo miejsca na niespieszne spacery. To tutaj, w klimatycznie urządzonym domu z oknami wychodzącymi na zieleń i wodę, pracują uczestnicy workation zorganizowanego przez firmę 10Clouds.
Około 9, tuż po porannej jodze prowadzonej przez nauczycielkę jogi i medytacji Katarzynę Roik, oraz po śniadaniu, wszyscy rozpoczynają pracę. I podczas gdy mogłoby się wydawać, że obecność dawno (albo nigdy) niewidzianych kolegów i koleżanek oraz sielskie widoki za oknem mogą rozpraszać, to zupełnie tak nie jest.
Każdy bez ociągania znajduje dla siebie wygodne miejsce – we wspólnej przestrzeni z podłużnymi stołami i ławami, przestronnej sali do jogi czy własnym pokoju – otwiera laptopa i robi to samo, co robiłby w biurze czy we własnym domu. Różnica jest jedynie taka, że sceneria jest znacznie milsza niż miejska, a z ważną sprawą można zwrócić się do współpracownika osobiście, a nie na Slacku. Między jednym a drugim callem można pójść na krótki spacer, posiedzieć na ławce nad stawem, pobawić się z psem czy po prostu porozmawiać. Odetchnąć.
Dłuższy oddech można wziąć jednak po pracy. Wieczór to czas na odpoczynek i relaks, kontakty towarzyskie i zacieśnianie więzi ze współpracownikami. Posiadówki przy winie, planszówki, ognisko, sauna (a nawet wyprawa na Śnieżkę w weekend) – jednym słowem: wakacje, czyli (lepsza) połowa workation.
Remote-first, czyli...?
Pandemia COVID-19 zmieniła podejście do pracy. Home office dla wielu firm i ich pracowników nie jest już koniecznością podyktowaną kwestiami bezpieczeństwa, ale preferowanym wyborem. Jeśli osiągane wyniki były takie same, a nawet lepsze po odejściu z pracy stacjonarnej, to dlaczego nie wprowadzić na stałe pracy zdalnej – oszczędzić czas i pieniądze na dojazdach, zapewnić pracownikom elastyczność pracy oraz otworzyć się na ludzi nie tylko z całej Polski, ale również zagranicy?
Do takiego wniosku doszło 10Clouds, polska firma, która zajmuje się software consultancy – głównie w sektorze finansowym (w tym DeFi, czyli zdecentralizowane finanse), bankowym czy MedTech i EduTech – i wyrobiła już sobie markę za granicą.
– Nasza firma zajmuje się kompleksowo tworzeniem produktów cyfrowych, głównie aplikacji webowych i mobilnych. Towarzyszymy naszym klientom na każdym etapie powstawania produktu: od momentu discovery, poprzez badania i analizę rynku, projektowanie, wdrożenie oraz utrzymanie i rozwój produktu. Mocnym atutem 10Clouds jest dział designu doceniany na świecie – mówi Marta Klepka, Head of Growth.
Założone ponad 10 lat temu przez Macieja Cieleckiego i Michała Kłujszę 10Clouds obecnie zatrudnia ponad 200 osób i posiada trzy siedziby: w przestrzeniach coworkingowych w Warszawie, Poznaniu i Wrocławiu. Początkowo było firmą stacjonarną z biurem w stolicy, z możliwością pracy zdalnej. Obecnie pracuje w trybie hybrydowym, stawiając na podejście remote-first.
– Nasza firma jest całkowicie zdalna. Pracownicy mogą pracować skąd chcą – z jakiegokolwiek miejsca na świecie. Wynajmujemy jednak coworki dla tych, którzy wolą pracować w biurze. Są cały czas otwarte, każdy może przyjść do jednej z naszych siedzib, kiedy tylko ma ochotę lub potrzebę. Niektórzy umawiają się danego dnia na wspólną pracę, a przy okazji rozmawiają i idą na wspólny obiad – tłumaczy Karol Kucharski, EB & Community Team Leader.
Z racji trybu remote-first 10Clouds zatrudnia nie tylko osoby z Polski, ale również spoza jej granic. Zdolni programiści rekrutowani są bez względu na miejsce zamieszkania, co pozwoliło zbudować polskiej firmie ambitny i zróżnicowany zespół profesjonalistów.
Karol Kucharski podkreśla, że praca w 10Clouds jest w pełni elastyczna. – Ufamy naszym pracownikom i wiemy, że każdy odpowiedzialnie podchodzi do swoich zadań. Dlatego każdemu dajemy możliwość dopasowania godzin pracy do własnych potrzeb. Ta elastyczność podyktowana jest również tym, że wielu naszych klientów jest ze Stanów Zjednoczonych, dlatego konieczne było wzięcie pod uwagę różnicy czasu – mówi.
Calle nie wystarczą
Praca zdalna z możliwością przyjścia do biura w razie potrzeb – co oferuje 10Clouds – to obecnie dla wielu pracowników w Polsce i na świecie jeden z najważniejszych atutów, jaki może zaoferować firma. Niektórzy nie biorą już w ogóle pod uwagę pracy stacjonarnej, która wiąże się z szeregiem ograniczeń: dojazdami czy problemami z opieką nad dzieckiem lub zwierzakiem.
10Clouds szybko przystosowało się do trybu remote-first – kluczowe było bowiem zapewnienie jak najlepszych warunków pracownikom. Brak pracy stacjonarnej nie oznacza bowiem, że firma przestała interesować się zatrudnionymi ludźmi. Wręcz przeciwnie – to zainteresowanie tylko się zwiększyło.
Zaraz po wybuchu pandemii, czyli w momencie, w którym 10Clouds przeszło w pełny tryb zdalny, powstał zespół Destination Remote, w którego skład weszli pracownicy różnych działów: programiści, project delivery managerowie, specjaliści od HR-u.
Jego zadanie? Zrobić wszystko, by zapewnić pracownikom jak najlepsze warunki pracy zdalnej i zagwarantować im ciągłą możliwość integracji. Słowem wszelkie inicjatywy wspierającą pracę zdalną: od budżetu na biurka i sprzęt domowy przez warsztaty online po wysyłkę świątecznych prezentów. Również coworki, czyli zapewnienie pracownikowi przestrzeni biurowej w razie potrzeb, było wyjściem naprzeciw potrzebom pracowników.
10Clouds nie kryje dumy z projektu Destination Remote. – Bardzo się cieszymy z powstania takiego interdyscyplinarnego zespołu. Każdy poświęca ułamek swojego czasu, aby w nim popracować. Co tydzień spotykamy się i robimy burzę mózgów, zastanawiamy się, co jeszcze możemy zrobić dla naszych pracowników – mówi Karol Kucharski.
Jednak home office – ze wszystkimi swoimi zaletami – wiąże się również z problemem i wyzwaniem: brakiem kontaktów międzyludzkich. Tych nie zastąpi bowiem całkowicie Slack czy calle na kamerce. Praca całkowicie zdalna utrudnia również integrację i zbudowanie zgranego zespołu, czego firma była doskonale świadoma.
– Mimo wszelkich inicjatyw na home office, szczególnie w lockdownie, ucierpiał aspekt integracyjny. Managerowie otrzymywali feedbacki, które sugerowały zwiększoną potrzebę kontaktu. Po letniej imprezie w warszawskim biurze, integracji urodzinowej i pierwszym workation w 2021 roku widzieliśmy pozytywne rezultaty w badaniach satysfakcji pracowników – mówi Marta Klepka.
Firma skupiła się więc na aspekcie integracyjnym. – Zwiększyliśmy budżet na wspomniane wyjazdy grupowe, na integrację w poszczególnych zespołach i daliśmy znać naszym pracownikom, że jeśli kilka osób z danego miasta chce wyjść na piwo, pub quiz, pograć w kręgle, to również może zapłacić za to firma – wylicza Marta Klepka. To jednak workation był najciekawszą i największą inicjatywą. – Choć w zanadrzu mamy już kolejne pomysły – dodaje Head of Growth.
Workation, czyli praca i wakacje
Workation, czyli połączenie słów "work" (praca) i "vacation" (wakacje), to termin jeszcze w Polsce mało znany. Za granicę o praco-wakacjach jest jednak coraz głośniej, a wiele firm, w tych największe międzynarodowe korporacje, wdraża tę ideę w (biurowe) życie. Ale czym właściwie jest workation?
"Workations łączą pracę i wakacje – to na przykład rezerwacja na tydzień domku w górach podczas pracy zdalnej w pełnym wymiarze godzin – i stały się popularne na początku pandemii, ponieważ wielu pracowników biurowych uciekło wtedy podczas lockdownów z ciasnych mieszkań" – pisze BBC. To ewolucja "bleisure", czyli podróżowania, które łączy wyjazd służbowy z wypoczynkowym, jak kilka dodatkowych dni spędzonych w okolicy po biznesowej konferencji.
Jak wygląda workation w praktyce? Firmy wynajmują miejsce za miastem (hotel, pensjonat, gospodarstwo agroturystyczne) i zachęcają swoich pracowników do przyjazdu na kilka dni. Oczywiście z laptopami, bo workation nie bez powodu ma "work" w nazwie. Pracownicy pracują w pełnym lub skróconym wymiarze godzin, ale gdy skończą swoje obowiązki mogą odpoczywać i się bawić. To więc bardziej sformalizowana, grupowa wersja popularnych w pandemii indywidualnych wyjazdów, podczas których pracuje się zdalnie na Mazurach, hiszpańskim wybrzeżu czy gdziekolwiek, gdzie jest internetowe łącze.
Mimo że weszliśmy już w trzeci rok pandemii, workations wcale nie tracą na popularności. "W ubiegłym roku aż 85 procent spośród 3 tysięcy indyjskich pracowników wyjawiło w ankiecie, że w 2021 roku wyjechało na workation. Ponad jedna czwarta pracowników z Kanady twierdzi, że chce to zrobić w tym roku, a w globalnym badaniu, w którym wzięło udział osiem krajów, 65 procent spośród 5500 respondentów stwierdziło, że w 2022 roku planuje połączyć podróż służbową z wypoczynkiem lub odwrotnie" – pisze BBC.
Każdy robi swoje
W Polsce idea workation dopiero raczkuje, a właściwie jeszcze się rodzi. 10Clouds postanowiło być jedną z kilku pionierskich firm nad Wisłą i po raz pierwszy zorganizowało workation w ubiegłym roku: na polskim wybrzeżu. A że praco-wakacje okazały się ogromnym sukcesem, w lutym zorganizowano drugą edycję: właśnie na Dolnym Śląsku. Firma na kilkanaście dni wynajęła gospodarstwo turystyczne, a chętni pracownicy (workation nie jest obowiązkowe) przyjeżdżali w dogodnym dla siebie terminie: na jeden z trzech czterodniowych turnusów.
Ale czy wyjazd ze znajomymi z biura, podczas którego trzeba pracować, nie wpływa na wyniki firmy i jakość pracy? Head of Growth Marta Klepka zaznacza, że nie było żadnej sytuacji, gdy ktoś zaniedbał obowiązki czy nie skończył projektu. – Wszyscy jesteśmy dorośli. Wiemy, że najpierw praca, potem odpoczynek – podkreśla.
Zresztą sami pracownicy również nie mają problemu ze skupieniem się na grupowym wyjeździe. Sylwia, która pracuje od 10Clouds od niedawna i workation jest dla niej okazją do poznania współpracowników, czuje się tutaj jak ryba w wodzie. Całkowita cisza wręcz utrudnia jej pracę.
– Należę do tej drugiej grupy osób, która w domu włącza sobie w tle dźwięki, które są dla mnie angażujące i podtrzymują moją uwagę, na przykład kawiarni. Dlatego jeśli ktoś siedzi obok mnie je i mlaszcze, to nie mam z tym problemu – śmieje się. I dodaje: – Myślę, że tutaj wiele osób świetnie sobie radzi z obecnością innych, więc nie jestem wyjątkiem. Jest jak w biurze. Nikt nikomu nie przeszkadza, każdy odpływa i robi swoje.
W Agro-Pustelniku w godzinach pracy panuje jednak cisza. Ba, jest wręcz ciszej niż w biurze czy – w przypadku pracy zdalnej – domu, który dzieli się z drugą osobą, dzieckiem, zwierzakiem. Dlatego każdy wydaje się zadowolony, że mógł wyrwać się na trzy dni z codziennego kieratu. A i ci, którzy mieszkają sami, w tym zagorzali introwertycy, też są zadowoleni.
– Przyjechałem na workation dla zmiany otoczenia. Kilka dni ze kolegami z działu to miła odmiana dla ciągłej pracy samemu we własnym pokoju, którą zresztą uwielbiam. Fajnie jednak czasem pogadać w cztery oczy, powymieniać się pomysłami, pożartować. Jest cisza i spokój. Czy trudno pracować na workation? Wszystko jest kwestią tego, jak zaplanujesz sobie czas, bo mamy elastyczne godziny pracy. Ja nie mam z tym problemu – mówi Michał.
A jeśli wieczorna integracja się przeciągnie i trudni będzie rano wstać? – To tylko kilka dni, nawet jeśli się nie wyśpię, to nic się nie stanie – śmieje się jego kolega, Adam.
Integracja i zmiana otoczenia
Uczestnicy workation na Dolnym Śląsku na pytanie, dlaczego tutaj przyjechali, najczęściej udzielają dwóch odpowiedzi: aby spędzić czas z kolegami i koleżankami z pracy, których na co dzień widzi się wyłącznie na ekranie laptopa oraz zmienić otoczenie pracy. – Obecność ludzi i natury ładuje mi akumulatory. Mam większą energię do pracy – mówi Ania. Mimo potrzeby kontaktu z drugim człowiekiem nikt nie powie jednak na home office złego słowa. – To najwygodniejsza forma pracy – przyznają zgodnie.
Wszyscy podkreślają również, że cztery dni są optymalne. – Poprzednio workation trwało dwa dni. Niektórzy dojeżdżali z daleka, więc nie mieli zbyt dużo czasu na pobycie razem. Teraz przyjeżdżamy i mamy dla siebie praktycznie dwa całe dni. Czy chciałbym przyjechać na dłużej? Raczej nie, bo za bardzo zakłóciłoby mi to codzienny tryb życia – przyznaje jeden z pracowników 10Clouds.
Narzekań praktycznie nie słychać. Każdy mówi w podobnym tonie: to świetny pomysł, jest cudowna atmosfera i przyjedzie na kolejne workation (pod warunkiem, że nie będzie zbyt daleko od domu, aby nie spędzać całego dnia w podróży). 10Clouds zachęcone pozytywnymi opiniami swoich pracowników w ankietach oraz rosnącą satysfakcją w badaniach zamierza organizować workations co pół roku – w różnych miejscach Polski.
Jaka management 10Clouds ocenia workation? – Sądzimy, że wzrost pewnych wskaźników w badaniach satysfakcji pracowników był częściowo spowodowany właśnie tym wydarzeniem. Ponadto oba wyjazdy na praco-wakacje spotkały się z bardzo dobrą oceną ich uczestników, dlatego chcemy kontynuować tę inicjatywę na poziomie firmy oraz niezmiennie wspierać naszych pracowników na home office – mówi Marta Klepka, Head of Growth.
I dodaje: – Cieszę się, że dzięki workation wszyscy nasi pracownicy, w tym deweloperzy i designerzy, czyli core naszej firmy, mogą bardziej poczuć się częścią 10Clouds, poznać się ze współpracownikami, zobaczyć, jak działają inne zespoły i działy. Rozmowa, wymienianie się pomysłami, przepływ informacji, zacieśnianie pracowniczych więzi – ten aspekt workation cenimy szczególnie.