Koniec II wojny światowej oczami polskiej rodziny. Saga historyczna Zabierzyńskich jest już trylogią

Dawid Wojtowicz
Życie "służących" pod wspólnym dachem z niemiecką rodziną, trauma po utracie męża w straszliwym pogromie zgotowanym polskiej ludności, zakazana miłość do Niemca w warunkach wojennej okupacji oraz śmiertelne ryzyko związane z ukrywaniem Żydów. Tak można streścić perypetie bohaterów książki "Rodzinne sekrety 1943-1945. Zakładnicy wolności", najnowszej części sagi historycznej autorstwa Niny Majewskiej-Brown.
"Rodzinne sekrety 1943-1945. Zakładnicy wolności" to trzecia część cyklu powieściowego Niny Majewskiej-Brown, stanowiącego sagę historyczną o losach polskiej rodziny Zabierzyńskich na tle najbardziej dramatycznych wydarzeń XX wieku Materiały archiwalne / Wydawnictwo Świat Książki
9 marca na półki rodzimych księgarni trafiła trzecia już część cyklu powieściowego o Zabierzyńskich. Seria, pisana przez autorkę popularnych powieści psychologicznych, romantycznych i historycznych, prezentuje fabularyzowane fakty, opisując w oparciu o źródła historyczne dzieje pewnej polskiej rodziny na tle najbardziej dramatycznych wydarzeń XX wieku. Tym razem pisarka przenosi czytelników w schyłkowy okres II wojny światowej.

– W tym czasie nic nie jest oczywiste, przewartościowują się pojęcia dobra i zła. Zostajemy postawiani w obliczu moralnego niepokoju, który weryfikuje wiedzę o nas samych – mówi w wywiadzie dla naszego serwisu Nina Majewska-Brown, autorka książkowej sagi "Zakładnicy wolności", której trzecia część "Rodzinne sekrety 1943-1945" została niedawno wydana.

"3" to symboliczna liczba w pisarskim świecie, dlatego przypomnijmy czytelnikom, jak w ogóle narodził się pomysł na cykl "Zakładnicy wolności", który doczekał się właśnie wydania trzeciej części.

Z miłości do Poznania, w którym się urodziłam, z zaciekawienia własną rodzinną historią i ze świadomości, że jeśli nie przeleję na karty książki losów rodziny Zabierzyńskich, to po śmierci nestorów rodu, naocznych świadków tej historii, zostanie ona zapomniana.

A skąd wziął się tytuł "Zakładnicy wolności"? Jak rozumieć tę frazę złożoną, jakby na to spojrzeć, z przeciwstawnych znaczeniowo wyrazów?

Wolność jest najsłodszą melodią, która gra w naszej duszy. I dotyczy to zarazem naszego prawa do bycia wolnym i szczęśliwym bez okowów społecznych oczekiwań i tego, co "ludzie o nas powiedzą", ale też wielkiej wolności związanej z suwerennością ojczyzny.

A tak się złożyło, że my, Polacy, przez długie dziesięciolecia byliśmy zmuszeni o wolność walczyć. Staliśmy się zakładnikami pragnienia wolności i za nie nasi dziadkowie i pradziadkowie oddawali życie. Ta walka o niepodległość w czasach zaborów, I i II wojny światowej determinowała życie rodzin, odbierając spokój, ale też dając nadzieję.
Siostry z Halewskich: Stefania Błażejewska (po lewej) i Zofia Jasiewicz (po prawej), pośrodku Jan Błażejewski, Kraków, sierpień 1943 rokuMateriały archiwalne / Wydawnictwo Świat Książki
Drugi tom pod tytułem "Cztery siostry 1923-1943. Rodzinne sekrety" obejmuje też lata 1943-1945. Czy rozbudowanie tego okresu było zabiegiem planowanym od samego początku, czy też między pisaniem drugiej a trzeciej części pojawiła się taka potrzeba?

Pierwotnie planowałam napisanie jednego tomu historii Zabierzyńskich i opisanie wydarzeń, które wpłynęły również na moją rodzinę, a byli w niej m.in. powstańcy wielkopolscy, doświadczenie Pogromu Wołyńskiego i wysiedlenia, wojennej traumy, ale też pomoc Żydom w okupowanej przez Niemców Polsce.

W miarę studiowania dokumentów, rozmów ze świadkami, przeglądania zdjęć opowieść zaczęła się tak rozrastać, że mogłabym napisać jeszcze ze dwa tomy. Nie sposób było nie uwzględnić nigdy wcześniej niepublikowanych materiałów: dziennika kaprala Franciszka Jóźwiaka z Powstania Wielkopolskiego i wojny białoruskiej, pamiętnika z Powstania Warszawskiego czy wspomnień o ucieczce z Kozielska.

Obok tych trudnych, znanych z kart historii wydarzeń rozgrywały się pozornie "mniejsze" dramaty, a w rzeczywistości splot nieszczęśliwych przypadków położył się cieniem na rodzinie.

Jak ważne w dziejach Florentyny i Konstantego Zabierzyńskich oraz ich czterech córek: Marii, Wiktorii, Zofii i Wandy były lata 1943-1945?

To najtrudniejsze lata dla całej rodziny, związane ze śmiercią bliskich i chorobami, utratą wszystkiego i niemożnością zaplanowania czegokolwiek. Lata, gdy siostry stały się niewolnicami wojennej machiny, która odebrała im marzenia i poczucie bezpieczeństwa.

Wiktoria co prawda wróciła do domu z Wołynia, w dodatku w zaawansowanej ciąży, ale z depresją po stracie męża; Maria, ratując życie, uciekła wprost w jedno z najgorszych piekieł – do Warszawy, gdzie cudem przetrwała powstanie. Zofia natomiast poznała smak zakazanej miłości, zakochując się we wrogu.
Premiera trzeciego tomu "Zakładników wolności" w Polsce miała miejsce 9 marca 2022 roku.Materiały prasowe / Wydawnictwo Świat Książki
Ta książka pokazuje, że granica między dobrem a złem bywa bardzo nieostra. Bo między Polką, która kolaboruje z gestapo i donosi na sąsiadów, a Polką zakochaną z wzajemnością w esesmanie o dobrym sercu nie można przecież postawić znaku równości, choć obie mają styczność z przedstawicielami okupanta. Jak w sensie metafizycznym rozróżnić dobro i zło w takich momentach dziejowych jak wojny między narodami?

W czasie wojny nic nie jest oczywiste, przewartościowują się pojęcia dobra i zła; chęć przeżycia, przetrwania za wszelką cenę częstokroć wypacza poczucie przyzwoitości. Ból i strach, ale też, powiedzmy uczciwie, w niektórych przypadkach chęć wzbogacenia się na nieszczęściu innych sprawiają, że nie wiadomo, komu można zaufać, a w ekstremalnych sytuacjach odkrywamy prawdziwą twarz bliźniego, który może się okazać tak przyjacielem, jak i zdrajcą.

Wojna stawia nas w obliczu moralnego niepokoju, który weryfikuje wiedzę o nas samych.

Dla mnie wojna to niewątpliwie dramat tych, którzy zostają napadnięci, stają się jej ofiarami, ale też moralne dylematy tych, którzy wykonują rozkazy agresora. I można by tu spekulować, czy mieli możliwość się przeciwstawić, zdezerterować, czy byli zwykłymi mordercami… Ale myślę, że nie sposób oceniać tych postaw z perspektywy wygodnego fotela.

Jestem przekonana, że tylko skrajne sytuacje nas sprawdzają, i nie wolno nam osądzać postaw tych, którzy dziesiątki lat temu stanęli z nimi twarzą w twarz. Co nie znaczy, że nie potępiam ludobójstwa i bandytów, którzy znaleźli przykrywkę dla zła w postaci esesmańskich czy gestapowskich mundurów.

W tej historycznej sadze porusza Pani wydarzenia nie tylko bardzo dramatyczne, ale także niezwykle kontrowersyjne w relacjach zarówno zewnętrznych (naród A-naród B), jak i wewnętrznych (w ramach jednego narodu), a więc Pogrom Wołyński, Powstanie Warszawskie, prześladowania Żydów. Jak budować mosty przy często tak różnych spojrzeniach na historie?

Nigdy nie powinnyśmy oceniać całego narodu przez pryzmat jednego obywatela, bo wszędzie znajdą się ludzie źli i dobrzy. Pytanie należy zadać o proporcje złych w stosunku do dobrych.

W czasie Pogromu Wołyńskiego rodzinę, podobnie jak moich dziadków, uratowali sąsiedzi Ukraińcy, ostrzegając ich chwilę przed napaścią. W IPN czy w archiwach Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau natykam się na relacje, oczywiście nieliczne, osób, którym ktoś z niemieckiej załogi obozu uratował życie, i takie, gdy więzień okazywał się kolaborantem.

W ewentualnej ocenie powinniśmy też pamiętać o indoktrynacji, propagandzie i budowanej przez tyranów filozofii. Niemcy uwierzyli, że są narodem wybranym, a m.in. dehumanizacja innych narodów stała się pretekstem i zapalnikiem do masowego mordowania. Oczywiście to ich nie usprawiedliwia, ale może wyjaśnić zaciekłość, metodyczność i bezlitosność postępowania oraz to, jak trudno się przeciwstawić jednostce.
Błażejewscy, Zenktellerowie i grono ich przyjaciół z Jędrzejowa. To wśród nich i pod ich opieką Zosia odzyska równowagę psychiczną w oczekiwaniu na przyjście na świat potomka Luki, którego ojcostwo dla wszystkich pozostaje tajemnicąMateriały archiwalne / Wydawnictwo Świat Książki
Jakie nauki, my, współcześni ludzie, możemy wynieść z doświadczeń Zabierzyńskich z XX wieku?

Historia uczy nas tego, że niczego się nie uczymy. Że nie liczą się nasze majątki, zgromadzone dobra, mieszkania i domy, styl, moda, trendy, pękające w szwach garderoby i pełne lodówki, bo w obliczu nieszczęścia, gdy musimy uciekać, by ratować życie, okazuje się, że mamy tylko tyle, ile jesteśmy w stanie unieść.

Gdy wybuchła wojna w Ukrainie, stanęłam pośrodku pokoju, usiłując dokonać niemożliwego wyboru. Co znalazłoby się w tej mojej jedynej niewielkiej walizce, z którą przyszłoby mi uciekać. Czy ważniejszy jest album ze zdjęciami, czy ciepły koc?

Niewątpliwie historia Zabierzyńskich pokazuje, jak ważne są relacje z najbliższymi. Że dzięki przyjaźni, zaufaniu, wzajemnemu wsparciu możemy nawet w najgorszych czasach przetrwać. Ważne jest, by w miarę szybko oswoić nową rzeczywistość, spróbować się w niej odnaleźć.

Nie martwić się rzeczami, na które nie mamy wpływu, tylko cieszyć się z tych drobnych rozbłysków dobra czy szczęścia, które pojawiają się na horyzoncie. Wspomnienia, dawna melodia, zapomniany list… marzenia. W rozmowach i relacjach więźniowie obozów podkreślają, że właśnie to dawało im siłę do walki o przetrwanie.

Bardzo mnie ciekawi, co Pani osobiście dała przygoda z odkrywaniem kart historycznych rodziny z Wielkopolski.

Ogromnie lubię zagłębiać się w historii, bo za każdą jej kartą kryje się kolejna i następna. Niezwykłe jest to, że po każdej książce obozowej czy kolejnym tomie "Zakładników wolności" pojawiają się następni świadkowie, którzy dokładają swoje wspomnienia i zdjęcia.

Tak właśnie odnalazły się rodzinne albumy Franciszka Jóźwiaka, tak pojawiły się listy i dokumenty Wiktorii, ale też, co najbardziej mnie cieszy, po wzmiance w mediach, że powieść dedykuję ukochanemu wujkowi, powstańcowi wielkopolskiemu Feliksowi Klaczyńskiemu, odnalazła się część mojej rodziny, której nie znałam, a która uzupełniła kilka wątków.

Doświadczyłam poczucia, że niespodziewanie mam obok siebie bratnią duszę, z którą łączę podobne wspomnienia. Choć moje są po mieczu, a tamte po kądzieli.

Kolejna odsłona fabularyzowanej historii rodu Zabierzyńskich ma do zaoferowania czytelnikom jeszcze aneks historyczny, czyli przegląd prawdziwych wydarzeń stanowiących tło dla fabuły. Która droga jest bardziej ciernista i zawiła: pisarki tworzącej całkowitą fikcję literacką czy też autorki książek wymagających dodatkowo pracy historyka?

Niewątpliwie trudniejsze, bardziej odpowiedzialne i czasochłonne jest pisanie o historii. Poczynając od "Tajemnicy z Auschwitz", przez "Anioła Życia z Auschwitz", "Dwie twarze", "Ostatnią „więźniarkę” Auschwitz" po cykl „Zakładników wolności”, nieodmiennie opisuję prawdziwe historie, które konsultowane są z rodzinami bohaterów i historykami. Mam też przyjemność i szczęście współpracować na stałe z pasjonatem historii Panem Zbyszkiem Jóźwiakiem, co bardzo ułatwia poszukiwania.

Ale ta praca jest zdecydowanie bardziej satysfakcjonująca.

I choć beletryzuję historię, to jest ona obudowana materiałem źródłowym, dotyczącym również tła społecznego, mody, nowinek technicznych etc. W książkach jest masa przypisów i objaśnień, tak by czytelnik nie czuł się onieśmielony, wszak nie każdy musi znać historię danego okresu czy okolicy.

Uwielbiam też dzielić się z czytelnikami ciekawostkami z epoki.
Zofia z Halewskich, po trzecim mężu Jasiewicz, zdjęcie wykonano w latach dwudziestych XX wiekuMateriały archiwalne / Wydawnictwo Świat Książki
"Zakładnicy wolności" mieli być trylogią, ale zakończenie trzeciego tomu nie pozostawia wątpliwości, że historia będzie miała ciąg dalszy. I powinna, bo w końcu po wojnie też dużo się działo. Jakie problemy, konflikty i dylematy chciałaby Pani uwidocznić w kolejnej części sagi o rodzinie Zabierzyńskich?

Mam już zebrany materiał na kolejne tomy i myślę, że niebawem siądę do ich opracowywania. Tym razem główną bohaterką będzie najmłodsza z sióstr. Wandeczka, ku przerażeniu rodziny, zachłysnęła się nowym systemem i związała z zaciekłym komunistą, który staje się dla rodziny równie niebezpieczny, jak Niemcy w czasie wojny. Poza tym należy opowiedzieć, jaki los spotkał zakochaną w Niemcu Zosię, gdzie po Powstaniu Warszawskim trafiła Maria etc.

Czy wie Pani już, jak długi będzie cały cykl powieściowy i na jakich czasach się zakończy? I nie byłbym sobą, gdybym nie zapytał, jakie plan pisarskie ma Nina Majewska-Brown poza kontynuacją tej serii?

Chciałabym cykl o Zabierzyńskich zakończyć na latach siedemdziesiątych, ale oczywiście nie mówię ostatniego słowa, bo zwykle jest tak, że ja planuję, a potem los kpi ze mnie, kierując poszukiwania w inne strony. Sama jestem bardzo ciekawa, na co tym razem się natknę.

Ale to za chwilę.

Obecnie pracuję nad kolejną książką o Auschwitz, kolejną prawdziwą historią rodziny, która miała pecha mieszkać w okolicach obozu. W trakcie pracy pojawiły się też inne prośby od rodzin o spisanie wspomnień o nich, ich rodzicach czy dziadkach i z pewnością się nad nimi pochylę.

Artykuł powstał we współpracy z Wydawnictwem Świat Książki