Film "o niczym", który jest o wszystkim. "Moje wspaniałe życie" to pochwała małego życia [RECENZJA]
Jo po ostrym hamowaniu samochodem mówi: "Dam radę". Jej mąż odpowiada stanowczo: "Nie dasz rady". On siada za kółkiem, kolejny raz odbierając kontrolę Joannie.
- "Moje wspaniałe życie" (reż. Łukasz Grzegorzek) miało kinową premierę 12 sierpnia 2021 roku, a w marcu 2022 roku pojawiło się na Netfliksie.
- Film nominowany jest do Orłów 2022 w kategorii "Najlepszy film polski".
- "Moje wspaniałe życie" to kameralne kino, które opowiada historię jednej rodziny.
Ale nie, nie, od razu wyjaśnię. "Moje wspaniałe życie" w reżyserii Łukasza Grzegorzka to nie jest film o okrutnym mężu tyranie, przemocy domowej i uciśnionej przez partnera biednej kobiecie. Witek (Jacek Braciak) jest w istocie facetem dosyć potulnym, ugodowym i łagodnym. Opanowanym aż do granic. Trudno nawet wyobrazić sobie, że mógłby na Joannę podnieść rękę. Już podnoszenie głosu przychodzi mu z trudnością.
Dlaczego zatem zaczęłam od tego mroźnego cytatu, który jest szybką wymianą zdań pomiędzy kierowcą (żoną Joanną) a pasażerem (mężem Witkiem)? Bo właśnie ten ostatni w symbolicznej scenie w samochodzie skupił w sobie sens całego filmu – oto siedzi sobie cichutko obok nas jakiś typ i usilnie powtarza "nie dasz rady, nie dasz rady". Można nazwać go mężem, przyjaciółką, matką, wewnętrznym "ja". Można nazwać go dowolnie, ale podejrzewam, że każdy z nas doskonale wie, o jaki głosik chodzi.
Nieraz ten głosik zmienia się w głosisko, a jego źródłem jest coś, co skrywa się pod hasłem "norma społeczna". Też to znacie, prawda? Musisz, powinnaś. Tak trzeba!
Coś na puste dni
"Każdy coś tam pewnie ma na pechowe, puste dni / Jakieś hobby, płytę, psa, stary list / Każdy chowa na ten czas coś, co mu pozwoli żyć" – śpiewa Ralph Kaminski w piosence "Pięć minut łez", która towarzyszy głównej bohaterce Joannie Lisickiej.Co jednak fajne w filmie Grzegorzka: nie ma tu skrajności. Jo nie jest wielką uciśnioną matką Polką. Fakt, jak każda strażniczka domowego ogniska boryka się ze złośliwościami domowników, wiele obowiązków domowych musi realizować sama lub wskazywać palcem, co należy zrobić i miewa poczucie, że nikt jej nie pomaga, a pranie, gotowanie i sprzątanie są tylko na jej głowie, ale – podejrzewam, że w każdym domu zdarzają się takie aferki.
Rodzina jako centrum kosmosu
To film o mikrokosmosie, o jednej rodzinie, dla której jej własne historie i doświadczenia stanowią centrum Wszechświata. I przecież tak to działa: na co dzień najbardziej interesuje nas to, co dotyczy nas bezpośrednio. Wiecznie płaczące dziecko, nieporozumienie z żoną, syn popalający fajki. To są problemy!Nie ma w "Moim wspaniałym życiu" większych tematów niż te, które są wielkie dla rodziny Lisieckich. Być może dlatego niektórzy piszą, że nie wiedzą "o co tyle hałasu" i dlaczego film ma tak dobrego oceny, skoro "jest o niczym".
Ale pokazuje też ojca, który wcale nie ma potrzeby przyjmowania nowych ról. Jest mu dobrze tak, jak jest – i "Moje wspaniałe życie" nie moralizuje tych różnych postaw, nie ustala, które i czy w ogóle któreś są lepsze lub bardziej pożądane. Przypomina jednak, że warto żyć po swojemu, dopieszczać swoje wewnętrzne dziecko i szukać własnej drogi. Czy miałaby ona przebiegać przez wielki Nowy Jork, czy niewielką Nysę w województwie opolskim.