Nasza mistrzyni olimpijska okazała wsparcie Ukrainie i miała przez to kłopoty podczas MŚ

Krzysztof Gaweł
Justyna Święty-Ersetic, mistrzyni i wicemistrzyni olimpijska na 400 metrów, pobiegnie w finale halowych MŚ w Belgradzie. Polka postanowiła okazać symbolicznie wsparcie dla walczącej z inwazją Ukrainy i miała przez to nieprzyjemności ze strony organizatorów. – Jestem przeciwna wojnie. Trzeba o tym mówić otwarcie, nie siedzieć cicho – powiedziała zdecydowanie nasza mistrzyni TVP Sport.
Justyna Święty-Ersetic wplotła we włosy wstążeczki w barwach Ukrainy, organizatorzy MŚ nie byli zadowoleni Fot. LUKASZ SZELAG/REPORTER
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google

W piątek Justyna Święty-Ersetic pobiegła w eliminacjach oraz półfinale 400 metrów i pewnie zameldowała się w finale rywalizacji podczas halowych MŚ, które odbywają się w Belgradzie. Polka, mistrzyni i wicemistrzyni olimpijska z Tokio, zarazem jedna z najwybitniejszych zawodniczek na swoim dystansie, okazała symbolicznie wsparcie Ukrainie. I miała problem.

Wplecione we włosy wstążeczki w barwach Ukrainy, niebieskiej i żółtej, nie spodobały się wolontariuszom i Polka miała przez nie nieprzyjemności. Całą sprawę opisał dziennikarz TVP Sport Filip Kołodziejski. Żurnaliści pracujący w Serbii zauważyli, że kwestia inwazji Rosji na Ukrainę i w ogóle wojny jest traktowana w sposób szczególny. Serbowie w znacznej mierze wspierają Rosjan, od lat są narodem mocno związanym z tym krajem. I nie rozumieją wojny, która toczy się na wschodzie.

Dla gospodarzy sytuacja jest więc bardzo delikatna, bo nie chcą nikogo urazić, ale też unikają manifestacji wsparcia dla walczącego narodu. – Wolontariuszom nie spodobały się moje ukraińskie wstążki we włosach, ale ostatecznie mogłam z nimi startować. Jestem przeciwna wojnie. Trzeba o tym mówić otwarcie, nie siedzieć cicho – ripostuje Justyna Święty-Ersetic.

Polacy mocno stoją po stronie sąsiadów i nie zamierzają być cicho. Ukraińcy robią swoje, ale wojna z pewnością odbiła się na ich obecności w Belgradzie. "Odseparowane od innych, skupione na tym, co dzieje się w ich kraju, ale też w bojowych nastrojach – tak wygląda grupka ukraińskich lekkoatletek startujących w halowych mistrzostwach świata w Belgradzie" – relacjonuje Ryszard Opiatowski, dziennikarz "Przeglądu Sportowego", który również jest w Belgradzie.


Tymczasem na bieżni w walce o finał 400 metrów sporo się działo, a Justyna Święty-Ersetic jako jedyna Polka zameldowała się w walce o medale. Półfinał przegrała Natalia Kaczmarek, pozostałe "Aniołki Matusińskiego" czekają na rywalizację sztafet. A Małgorzata Hołub-Kowalik jest w Serbii w roli komentatorki w TVP Sport, bo zmaga się z kontuzją. Finał 400 metrów pań w sobotę o godzinie 19:50.

Czytaj także: Rekord za rekordem i srebrny medal dla Polski. 22-letnia Ada Sułek zachwyciła w MŚ