Studiowali medycynę w Ukrainie, muszą zapłacić 50 tys. zł, żeby przenieść się na polską uczelnię
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google Specustawa, wprowadzona kilka dni po wybuchu wojny w Ukrainie, umożliwiła m.in. kontynuowanie w naszym kraju nauki Polakom studiującym dotychczas medycynę na ukraińskich uczelniach.
Wydawałoby się, że to bardzo dobre rozwiązanie, zwłaszcza w obliczu kryzysu kadrowego w ochronie zdrowia w naszym kraju. Już od lat jedną z głównych bolączek systemu ochrony zdrowia jest zbyt mała liczba lekarzy różnych specjalności. Problemem jest też średnia wieku pracujących lekarzy w Polsce. Wielu bowiem, w najbliższych latach osiągnie wiek emerytalny.
Większa liczba absolwentów polskich uczelni medycznych mogłaby więc za jakiś czas przełożyć się na lepszą dostępność do leczenia dla polskich pacjentów.
Specustawa, biorąc pod uwagę realia finansowe w obu krajach, przewiduje, że opłaty za studia niestacjonarne albo w języku obcym mają być pobierane w wysokości nieprzekraczającej opłat za studia w Ukrainie.
Uczelniom, które pobrały opłaty w niższej wysokości przysługiwać ma refundacja z budżetu państwa.
Dodatkowe koszty - nawet 50 tys. zł
Jednak pojawiły się nowe trudności związane ze stosowaniem specustawy. Mogą one skutecznie zablokować kontynuację studiów w Polsce dla wielu osób.
Jak wynika ze skarg kierowanych do Rzecznika Praw Obywatelskich, problemy dotyczą wysokich dodatkowych kosztów, które muszą ponosić studenci.
Polskie uczelnie medyczne chcą bowiem obciążać studentów dodatkowymi opłatami z tytułu różnic programowych w wysokości obowiązującej na studiach płatnych w Polsce.
W niektórych przypadkach, opłaty takie, mogą wynieść nawet 10 tys. euro. To kwoty, które przewyższają znacznie koszty dotychczas ponoszone przez studentów na uczelniach ukraińskich.
Studenci w pismach do RPO podkreślają, że są to kwoty "trudne do udźwignięcia". Zapewniają, że różnice programowe oczywiście uzupełnią, ale chcieliby zwolnienia ich z ponoszenia tak wysokich, dodatkowych kosztów.
Koszt tłumaczeń dokumentów z ukraińskich uczelni
Kolejną barierą finansową dla studentów, którzy chcieliby kontynuować naukę w Polsce, są opłaty za tłumaczenie przysięgłe dokumentów. Uczelnie wymagają bowiem dostarczenia takich dokumentów.
Gdy w grę wchodzi komplet dokumentów potwierdzających przebieg studiów, czyli w zależności od roku nauki nawet 100-200 stron dokumentów, wówczas koszt takiego tłumaczenia sięgać może 10 tys. zł.
Tu pewnym rozwiązaniem, które sugerują studenci, mogłoby być tłumaczenie dokumentacji przez same uczelnie, zamiast konieczności dostarczania przez studentów tłumaczeń przysięgłych.
"Cofnąć" studenta o dwa lata
Inny problem dotyczy studentów kierunków medycznych na ostatnich już latach nauki. Niektóre uczelnie medyczne wymagają, aby ostatnie dwa lata studiów odbyć w uczelni z Unii Europejskiej.
Dla studentów ostatnich lat medycyny i stomatologii, którzy zgodnie z programem studiów obowiązującym w ukraińskich uczelniach, planowo kończyliby studia w ciągu najbliższych kilku miesięcy, a nawet kilku tygodni, oznaczałoby to "cofnięcie" ich na studiach o dwa lata.
Wiąże się to zarówno z dużymi kosztami, jak i koniecznością zmiany planów życiowych w związku z opóźnieniem zakończenia studiów.
Rzecznik Praw Obywatelskich o odniesienie się do tych problemów poprosił ministra zdrowia.
Według RPO, należałoby rozważyć wprowadzenie takich rozwiązań, aby zminimalizować trudności zgłaszane przez polskich studentów z Ukrainy, którzy chcieliby dokończyć studia medyczne w Polsce.