Wojna i niepewność jutra. Ta szkoła może nas dużo nauczyć, jak radzić sobie w tych trudnych czasach

Dawid Wojtowicz
Zenon z Kition, Chryzyp z Soloi, Seneka Młodszy, Epiktet z Hierapolis, Marek Aureliusz. To najwybitniejsi przedstawiciele kierunku filozoficznego zwanego stoicyzmem. W telegraficznym skrócie stoik to osoba, która w życiu kieruje się rozumem, pracuje z emocjami, ale przede wszystkim nad sobą po to, by osiągnąć doskonałość etyczną i szczęście. Choć minęło już wiele epok, to i dzisiaj filozofia stoicka może być dla nas cennym drogowskazem w codziennym życiu.
Fot. materiały prasowe
– To, co powiedzieliby nam dziś stoicy, to, że musimy myśleć. Myśleć o wartościach, o dobru i złu. Losy i dobrostan świata to nie tylko polityka i ekonomia czy gospodarka, ale też kwestia wartości. Nie możemy myśleć tylko o tym, co się nam opłaca – mówi w wywiadzie dla naszego serwisu Paulina Felicja Seidler, doktor filozofii i wykładowczyni na uczelniach wyższych, autorka książki "Po prostu spokój. Jak dobrze żyć po stoicku".

Na łamach swojego poradnika badaczka odpowiada na pytania, czy każdy może zostać stoikiem i od czego zacząć praktykowanie stoicyzmu, a także przekazuje konkretne wskazówki, jak należy pracować z emocjami i radzić sobie w trudnych sytuacjach. W rozmowie z na:Temat autorka zwraca uwagę, jak stoickie myślenie może nam pomóc w dramatycznych czasach, gdy za naszą wschodnią granicą toczy się wojna.


Zachowanie postawy stoickiej w obecnym czasie – wojny i związanych z nią zagrożeń wydaje się trudne a wręcz niemożliwe. Ale stoicyzm powstał właśnie w trudnych wojennych czasach. Czy ten nurt zrodził się jako odpowiedź zmęczonych wojną ówczesnych myślicieli?

Tak twierdzą historycy historii starożytnej np. Kubiak. Tak musiało się stać, ponieważ to były bardzo trudne czasy, ludzie nie znali nawet pojęcia wolności osobistej. Powstanie stoicyzmu, który uczy nas radzić sobie w najgorszych i najtrudniejszych czasach, było koniecznością. Znaczące jest to, że w miejscu, w którym Zenon z Kition założył szkołę stoicką w czasie rządów 30 tyranów, odbywały się egzekucje. To był celowy zabieg. Każda trudna sytuacja, również ta, w której obecnie się znajdujemy – zagrożenia wojną u nas czy wojna u naszych sąsiadów – jest takim poligonem dla stoika.

Niewątpliwie, bo emocje są bardzo duże, a dostęp do informacji jest na wyciągnięcie ręki.

Ze stoickiego punktu widzenia obecnie zmieniły się okoliczności zewnętrzne (zagrożenie wojną) i one stanowią dla nas wyzwanie – jest nam trudniej utrzymać postawę stoicką – zachowanie rozsądku, racjonalnego myślenia, zwykłej postawy spokojnego, myślącego człowieka. Z drugiej strony mamy wspaniałą okazję do pomagania: życzliwość, serdeczność, jakby to Seneka powiedział “udzielanie dobrodziejstw” to ważny aspekt postawy stoickiej. Mamy wspaniałą okazję, żeby wykazać się stoicyzmem.

Jak wytłumaczyć dzisiejszy świat po stoicku? Pandemia, z którą zmagaliśmy się i nadal jeszcze zmagamy, wojna i wszelkie zagrożenia z nią związane i "niepewność jutra". Po czasie kilku dekad spokoju i dość komfortowego życia nagle spadają na nas "plagi".

Stoik nie powiedziałby, że są to nieszczęścia czy plagi. Stoik powiedziałby, że zmieniły się okoliczności zewnętrzne, które są trudniejsze i potraktowałby to, jak wyzwanie. Ten zabieg językowy ma określony cel. Używanie takich słów jak nieszczęście czy plaga mogą nas wpędzać w lęki, czy wręcz nakręcać emocje – strachu i lęku. Co radzą stoicy? Powinniśmy przemyśleć, przeanalizować sytuację i wyciągnąć wnioski. Nie tylko stoicy, ale starożytni filozofowie uważali, że myślenie daje ukojenie. Nie odrzucenie emocji czy wycofanie się z tej sytuacji, ale właśnie przemyślenie.

A jak Pani reaguje na ostatnie wydarzenia?

Patrząc na to, co się dziś dzieje, mam dwie refleksje. Przypomina mi się Hegel i jego powiedzenie, że “historia uczy, że ludzkość niczego się z niej nie nauczyła”. To gorzkie stwierdzenie, ale jest w nim wiele racji. Przerabialiśmy i I i II wojnę światową. Coraz mniej ludzi z pokolenia, które przeżyło II wojnę światową, żyje i mamy coraz mniej świadectw i dostępu do źródeł. To są doświadczenia naszych przodków, nie nasze. Trudniej jest uczyć się na cudzych błędach.

Drugim ważnym problemem jest to, że za mało myślimy. Nie podchodzimy do świata, do tego co się dzieje w kategoriach wartości i tego, co ważne. Za mało myślimy o dobru i złu. Hanna Arendt zauważyła, że w społeczeństwach, które nie myślą o wartościach, w których nie ma refleksji, bardzo łatwo jest zmienić narrację i przewartościować wartości. To analiza w odniesieniu do II wojny światowej – Niemcy bardzo łatwo zaufali Hitlerowi i uwierzyli, że trzeba stworzyć przestrzeń życiową (lebensraum) i bezrefleksyjnie odrzucili podstawową dla naszej kultury zasadę “nie zabijaj”. Takimi niemyślącymi społeczeństwami jest łatwo kierować. Podobnie dziś, próbuje się sterować Rosjanami, narzucić pewną narrację.

Czyli nie jest to optymistyczna prognoza.

Przypomina mi się Sokrates i myśl, którą stoicy przejęli od Sokratesa, że zło jest głupotą. A Hanna Arendt twierdzi, że zło to brak myślenia. To znana jej teza o banalizacji zła. Dziś niestety mamy tego obraz. Europa dała się uwieść Putinowi, jego gospodarczym obietnicom, daliśmy się wciągnąć w jego wieloletni plan i doszliśmy do punktu kulminacyjnego. To, co powiedzieliby nam dziś stoicy czy filozofia to, że musimy myśleć. Myśleć o wartościach, o dobru i złu. Losy i dobrostan świata to nie tylko polityka i ekonomia czy gospodarka, ale też kwestia wartości. Nie możemy myśleć tylko o tym, co się nam opłaca. Nie bez powodu etyka była częścią polityki (u Arystotelesa), ale my o tym zapominamy.

Może podać Pani jakiś przykład?

To było widać niedawno, kiedy w parlamencie niemieckim pokłóciły się partie o to, czy dyskutować o Ukrainie. Zarzucano sobie, że ktoś się chce wybić na tej dyskusji. Widać, że dla niektórych nadal polityka i gospodarka jest ważniejsza niż wartości. Rezygnując z wartości i rezygnując z myślenia, rezygnujemy ze swojej wolności – tej ważnej dla stoików, czyli wolności wewnętrznej.

Jeśli nie myślimy o wartościach, o dobru, o swojej postawie, nie pracujemy ze swoimi emocjami, to jesteśmy na prostej drodze do tego, żeby stracić wolność w wymiarze osobistym. Tą, o którą właśnie walczą Ukraińcy. Jak widać, bardzo niebezpiecznie jest zrezygnować z myślenia i zrezygnować z wolności w wymiarze wewnętrznym.

Co w tej materii proponują stoicy?

Stoicy apelują o myślenie i rozwagę. Stoik to jest osoba, która myśli i rozumuje, która ma system wartości i wszystkie zasady i pryncypia ma “wyryte” w sobie. Bierze odpowiedzialność za siebie i taką osobą nie jest łatwo sterować, ponieważ myśląca osoba nie ulega manipulacji. Widzę małe światełko w tunelu, bo Europa zaczyna myśleć, dostrzegliśmy ten wieloletni plan Putina. Nikt już chyba w Europie nie wierzy w słowa Putina i operację militarną. Sondaże pokazują, że nawet nie wszyscy Rosjanie mimo ogromnej propagandy w to wierzą. Budzą się, budzi się ich myślenie.

Kolejne przykłady stanowią między innymi dziennikarka Marina Owsiannikowa, która w rosyjskiej telewizji, w programie na żywo zaprotestowała, czy rosyjscy gwardziści Gwardii Narodowej, którzy odmówili wyjazdu na wojnę w Ukrainie. To były, akty odwagi etycznej, które pokazały samodzielne myślenie.

Wspomniała pani o „światełku w tunelu"? Czy stoikom wystarczy akceptacja rzeczywistości? Gdzie szukać pocieszenia i optymizmu wg stoików?

Stoik nie szuka optymizmu, ponieważ nie jest ani optymistą, ani pesymistą, jest bardzo mocno osadzony w teraźniejszości. To osoba bardzo racjonalna, realista. Chce obejrzeć sytuację z każdej perspektywy, bo uważa, że każda jednostronna narracja jest fałszywa, a każda sytuacja ma drugą stronę medalu. Stoicy zalecają amor fati, czyli umiłowanie, zaakceptowanie swojego losu, zrozumienie sytuacji i pogodzenie się z nią. To ćwiczenie duchowe nie prowadzi do bierności czy wycofania. Stoik chce się dobrze rozeznać w sytuacji.

To dosyć trudne, gdy jesteśmy bombardowani non stop tyloma złymi wiadomościami.

Dziś mamy tendencję do negatywnych myśli – co ciekawe, w przeciwieństwie do strony ukraińskiej, bo jak pokazywały sondaże, 88 procent ludności wierzy w wygraną i 80 procent jest gotowych walczyć o swój kraj i wolność. To jest zaskakujące, ale nawet w najgorszej sytuacji są jakieś pozytywy. W tej postawie Ukraińców widzę tę drugą stronę. To, z jaką werwą i odwagą bronią wolności, jest niesamowite. W ten sposób uświadamiają nam wagę i nieoczywistość wartości wolności.

Kolejną kwestią, jaką warto dostrzec, jest sytuacja Putina. Stracił respekt na zachodzie, niektórzy twierdzą, że ekonomicznie i militarnie już przegrał tę wojnę. Pozytywem jest to, że już nie damy się dłużej wodzić na pasku Putinowi. Niektóre państwa dążą do tego, żeby się uniezależnić od Rosji. Nakładamy nowe sankcje, które m.in. mają pozbawić klauzuli Rosji najwyższego uprzywilejowania handlu z Europą i USA, szukamy nowych rozwiązań w sprawie gazu. Zaczyna się dziać coś pozytywnego.

Mianowicie?

Ze stoickiego punktu widzenia to, czego obawialiśmy się od prawie 10 lat, od czasu ataku na Krym, już się wydarzyło – mamy wojnę Rosji z zachodem. Ziściło się to najgorsze, czego się najbardziej obawialiśmy, ale okazało się, że Putin ani nie jest wyśmienitym strategiem, ani jego wojsko nie jest takie sprawne i niepokonane. Jak zwykle zresztą, Rosjanie straszyli. Plusem jest także to, że Ukraina przybliżyła się do Europy i uświadomiła swoją ważność i wagę tych wartości. Jak widać, w tej sytuacji można zobaczyć pewne pozytywy. Politycy czy historycy pewnie uzupełniliby jeszcze tę listę.

Powinniśmy wyciągnąć wnioski z tej sytuacji i nie dać się więcej porwać tangu z diabłem i podporządkować etyczne wartości wartościom materialnym. Podsumowując, mogę powiedzieć, żeby nie wpędzać się w pesymizm, ale nie być też nadmiernymi optymistami, żebyśmy starali się być realistami, jak stoicy, żebyśmy myśleli i nie wpadali w emocje, tylko na zimno analizowali tę sytuację.

Jak radzić sobie z trudnymi emocjami jak stres czy lęk, spowodowanymi obecną sytuacją i niepewnością jutra? Skończył nam się w miarę bezpieczny i komfortowy świat… co doradzają stoicy?

Musimy odrzucić oczekiwanie pewności jutra, bo to jest tak, jakbyśmy oczekiwali boskich mocy. Nikt z nas nie zna jutra i nigdy nie znał niezależnie od sytuacji. Musimy zaakceptować i pogodzić się z tym, że jutro poznamy jutro. Teraźniejszość to jedyna dostępna nam chwila. Dlatego też stoicy tak mocno są w niej osadzeni. Jak radzić sobie z emocjami? Niebezpieczne jest to, że lęk prowadzi do paraliżu. Stoicy widzieli lęk jako bierność, ale jeśli nawet w strachu działamy, to zazwyczaj robimy to bezmyślnie. Żadna z tych emocji nam nie służy i nie rozwiązuje sytuacji. Dlatego rada stoików jest taka, żeby uświadomić sobie niemoc poznania jutra.

A co z kształtowaniem rzeczywistości wokół siebie?

Wojna czy pokój nie są zależne od nas. Nie mamy na to wpływu. Stoicki podział na zależne i niezależne jest trudny, bo mało intuicyjny. Stoicy uważali, że wszystko, co nas spotyka, co jest poza człowiekiem, jest od nas niezależne. Wynika to z tego, że starożytni stoicy byli deterministami. Nie musimy przyjmować determinizmu, by być stoikami, ale podział na zależne i niezależne już tak. Czasami uświadomienie sobie swojej bezradności i braku wpływu na to, co na zewnątrz może być kojące, choć w pierwszej chwili przykre. Uświadamiamy sobie, że nic nie możemy zrobić i akceptujemy sytuację, zamiast “nakręcać” emocje. Nie oznacza to bierności.

Co w takim razie robić?

Stoik rozważa, co w tej sytuacji jest godne wyboru: nie mogę wpłynąć na wojnę i pokój (bo to jest niezależne), ale może jest coś, co w tej sytuacji mogę zrobić? Możemy działać i planować pomoc. Mamy teraz dużo możliwości pomocy i każdy może znaleźć coś dla siebie. Stoicy powiedzieliby, że lepiej działać i pomagać, bo skupiając się na działaniu, oddalamy lęk i strach. Zamiast poświęcać czas na karmienie negatywnych emocji, pomagamy – nie tylko sobie, oddalając je, ale przede wszystkim tym, którzy walczą również o naszą wolność. To jest bardzo istotne.

Wiele osób dziś ma problem z tym, jak się zachować. Angażujemy się w pomoc uchodźcom, mamy też swoje zobowiązania, pracę i życie codzienne, ale też zaplanowane urlopy, wyjścia na koncerty, do kina... i te “rozrywki” powodują, że nie czujemy się komfortowo w tej sytuacji, wiedząc, że obok trwa wojna, cierpią i giną ludzie, a bliżej są uchodźcy, którzy muszą funkcjonować w trudnych warunkach – życie na dworcach itd. Wydaje nam się to niemoralne... Co radzą stoicy?

Stoicy radzą, żeby zerwać z takim myśleniem. Troska o siebie nie jest niemoralna. Musimy to przyjąć. Już Hierokles, opisując kręgi wokół “ja”, pokazywał, że pierwszym kręgiem jest moje “ja” – moja duchowość. I tu leży troska o siebie. Potem ta troska jest przelewana na kolejne kręgi – swoje ciało, bliskich, rodzinę, aż do troski o przyrodę i zwierzęta. Nieodzownym elementem troski o innych jest troska o siebie. Według stoików odpoczynek jest elementem pracy. To dziwnie brzmi, ale to jest pozorna sprzeczność.

Jak wyjaśniają ją stoicy?

Stoicy uważają, że osoby w emocjach, w złym stanie psychicznym, nie są w stanie pomóc, tak jak zmęczony człowiek nie będzie pracował wydajnie. Musimy “rozbroić” swoje emocje, ukoić i uspokoić się, i dopiero wtedy zaangażować się w pomaganie z pełną siłą i energią. Po czasie znów możemy czuć się przytłoczeni, zmęczeni, więc warto na chwile wycofać się i odpocząć, zatroszczyć o swoje emocje. Jeśli jesteśmy przytłoczeni informacjami, lepiej odpocząć, zrobić sobie dzień bez newsów. Czeka nas maraton pomocy i musimy rozkładać swoje siły. Zawsze powinniśmy zatroszczyć się o siebie po to, żeby zatroszczyć się o innych. Nazywam to zasadą samolotową, bo podobnie jak w samolocie maski tlenowe musimy najpierw założyć sobie, żeby móc pomóc innym.

Prezydent Ukrainy stał się bohaterem, zyskał ogromny szacunek i jest podziwiany przez świat. Aktor, komik, który jak mówiono przez przypadek został prezydentem, jest okrzyknięty prawdziwym mężem stanu. Czy taka oryginalna i dość zaskakująca kariera jak na polityka czy współczesną dyplomację zadziwiłaby stoików? Czy jest zaskakująca ze stoickiego punktu widzenia? O czym świadczy? Zmienił swoją rolę w życiu?

Osoba, która jest aktorem czy komikiem i nagle sprawdza się wspaniale w trudnych sytuacjach, nie byłaby zaskoczeniem ani dla stoików, ani dla Sokratesa. To jest zmiana zewnętrzna, a nie zmiana osobowości. Prezydent Zełenski znajduje się w innej roli, ale podejrzewam, że wewnętrznie cały czas jest taką samą osobą. Jest osobą z hartem ducha, silny, zmotywowany, zdeterminowany, ale takie cechy można mieć, będąc komikiem, będąc aktorem czy wykonując dowolny zawód, bo takie cechy są wewnątrz nas. Myślę, że to, czym się wykazuje, to odwaga etyczna.

Prezydent Ukrainy jest osobą, która myśli, jest mądry i sprawiedliwy. Odróżnia dobro od zła. Ma poukładane wartości. On wręcz mówi o wartościach: słychać to w słowach, które skierował do Amerykanów: Rosja prowadzi brutalną ofensywę przeciwko naszym wartościom, podstawowym ludzkim wartościom. Zełenski stawia wyżej te prawdziwe wartości, jakby powiedzieli stoicy, czyli te wartości moralne nad tak zwanymi dobrami materialnymi. On naturalnie działa w taki sposób. Działa naturalne według imperatywu praktycznego Kanta: Postępuj tak, byś człowieczeństwa tak w swej osobie, jako też w osobie każdego innego, używał zawsze zarazem jako celu, nigdy tylko jako środka.

W polityce to rzadkość, niestety.

Dla prezydenta Ukrainy człowieczeństwo jest ważne. Ludzie są ważni. Odwiedza ludzi w szpitalach, interesuje się ich losem. Natomiast inni politycy niekoniecznie. Kłócą się, o czym będą rozmawiać w parlamencie. W dzisiejszych czasach z całą siłą i mocą widzimy brutalność i interesowność polityków. Europa w tej chwili przechodzi sprawdzian wartości: zobaczymy, czy Unia Europejska tylko deklaruje wartości, czy rzeczywiście szanuje je, stawia wyżej od interesów. Mamy świetny przykład tego, że komik może być mężem stanu, a mężowie stanu komikami.

Stoicy uczą nas, że rozumność, mądrość, moralność to nie jest to samo, co intelekt, wiedza i wykształcenie. To inne władze naszego rozumu. Dla starożytnych mądrość oznacza mądrość życiową, czyli opowiedzenie się po stronie dobra. Zełeński jest mądry, rozumny i ma odwagę etyczną. Być może nie miał wiedzy w poszczególnych dziedzinach czy doświadczenia w pewnych sprawach. Ale to nie jest najważniejsze, bo ma mądrość życiową i odróżnia dobro od zła. Dziś niestety niewiele wiemy o prawdziwych wartościach, co współczesny świat obnaża. Wycieramy sobie nimi twarz, nie wiedząc, co one znaczą, tylko dlatego, że to dobrze brzmi.

I ostatnie pytanie dotyczące przyszłości. Jak stoicy widzieliby przyszłość naszej części świata?

Według stoików tylko teraźniejszość jest nam dostępna. Przyszłości jeszcze nie ma, więc jest nierealna. Stoicy mają jeden sposób myślenia o przyszłości, czyli premeditato malorum – przewidywanie zła, który jest zarazem ćwiczeniem duchowym. Ono ma na celu rozbrajanie strachu. Jest to bardzo trudne ćwiczenie, bo wymaga od nas wyobrażenia siebie w obliczu trudnej sytuacji, której się lękamy. Zastanawiamy się, co się stanie w obliczu wojny, jak będziemy się czuć, jaka będzie nasza sytuacja.

Radzę, żeby pójść o krok dalej i żebyśmy zastanowili się, co zrobilibyśmy w tej sytuacji, co należy zaplanować. Dokładnie rozważyć swoją i swoich bliskich sytuację i zastanowić się nad ewentualnymi decyzjami np. zostać czy uciekać. To ćwiczenie w pierwszej chwili wydaje się bardzo negatywne, ale działa rewelacyjnie. Pozwala “skanalizować” strach i rozbroić zaskoczenie. Seneka zauważył, że w strachu najgorsze jest właśnie zaskoczenie. Z zaskoczenia wszystko odbieramy intensywniej. Podobnie jak np. osoba, która uważa, że jest w szczęśliwym związku i nagle dowiaduje się, że jest zdradzana. To jest o wiele mocniejszy cios niż dla osoby, która podejrzewała od dawna zdradę.

Ćwiczenie to ma wykluczyć element zaskoczenia i przygotować nas psychicznie. Pozwala nam zminimalizować zaskoczenie i mentalnie oswoić się z myślą, że może ten najgorszy scenariusz się ziścić. Kiedy nadchodzi jutro, jesteśmy przygotowani na te sytuacje albo zaskoczeni pozytywnie, ponieważ najgorszy scenariusz się nie zrealizował. To ćwiczenie również ma oduczyć nas życzeniowej postawy, myślenia roszczeniowego. Skłania nas do bycia realistami, ale też do tego, żeby się emocjonalnie ubezpieczać.

Wracając do dzisiejszych czasów, myślę, że ta sytuacja może mieć swoje plusy. Stało się to, co najgorsze i to, czego się obawialiśmy – wojna. To będzie doświadczenie naszego pokolenia. Jako społeczność zaczynamy myśleć o wartościach. O tym, co naprawdę jest ważne. Nie damy się uwieść kolejny raz obietnicom gospodarczym i nie będziemy dobijać targów z diabłem.

Nigdy nie zapomnę jak kiedyś latem, będąc jeszcze na studiach, czytałam w parku. Zaczepił mnie starszy Pan i powiedział: “Za takich jak ty walczyłem. Żebyś mogła czytać w parku i uczyć się”. Zrobiło to na mnie ogromne wrażenie, bo uświadomiłam sobie ten luksus i nieoczywistość wartości wolności. Mam taką nadzieję, że ludzie po doświadczeniach związanych z wojną w Ukrainie zaczną myśleć o wartościach, zastanawiać się nad wolnością. I to jest stoickie spojrzenie z szerszej perspektywy na przyszłość.

Artykuł powstał we współpracy z Wydawnictwem Zwierciadło