Nazywają go nową "Teksańską masakrą". Horror "X" już niebawem przerazi was w kinach
- "X" to nowy horror od studia A24 w reżyserii Ti Westa, znanego z takich filmów, jak "Następny jesteś ty" oraz "Dom diabła".
- Slasher po swojej zagranicznej premierze został okrzyknięty nową "Teksańską masakrą piłą mechaniczną".
- W filmie wystąpili m.in. Mia Goth ("Emma.", "Suspiria"), Jenna Ortega ("Krzyk", "Ty") oraz Kid Cudi ("Nie patrz w górę", "Tacy właśnie jesteśmy").
"X" – zwiastun i premiera filmu
Fabuła "X" skupia się na grupie początkujących filmowców, którzy wybierają się na teksańskie odludzie, by nakręcić swoje pierwsze sekretne dzieło. Wynajmujący im dom gospodarze szybko zaczynają się dziwnie zachowywać i wykazywać mordercze skłonności...
Reżyserem slashera, a zarazem jego scenarzystą jest Ti West, twórca doskonale znany fanom horrorów z takich filmów, jak "Dom diabła" czy "Następny jesteś ty". West pracował również przy takich serialach grozy, jak "Outcast: Opętani" czy "Egzorcysta".
W obsadzie filmu znaleźli się m.in. Mia Goth ("Suspiria", "Emma."), Jenna Ortega ("Krzyk", "Ty"), Brittany Snow ("Pitch Perfect", "Bal maturalny") oraz Kid Cudi ("Nie patrz w górę", "Tacy właśnie jesteśmy").
Za produkcją "X" stoi studio A24, znane m.in. z tak zwanych art-horrorów, takich jak "Midsommar. W biały dzień", "Czarownica: Bajka ludowa z Nowej Anglii" czy "To przychodzi po zmroku". Polskim dystrybutorem filmu jest M2. Polska premiera horroru zapowiedziana jest na 29 kwietnia.
Renesans slashera
Slasher to specyficzny podgatunek horroru, którego fabuła z reguły opiera się na tym, że morderca lub grupa zabójców po kolei zabija kolejnych bohaterów filmu. Taki typ kina grozy najpopularniejszy był w latach 80., jednak na przestrzeni ostanich lat, a w szczególności mijającego roku, można zaobserwować, że przeżywa on swojaki renesans, czego efektem są lepsze i gorsze produkcje.
Do tej pierwszej kategorii należy debiutujący na ekranach kin w styczniu "Krzyk", będący piątą kontynuacją cyklu o tym samym tytule. Tegoroczny slasher był pierwszym filmem w serii, którego nie wyreżyserował legendarny twórca horrorów Wes Craven.
"Bettinelliemu-Olpinowi i Gillettowi udała się trudna sztuka: utrzymali ducha poprzednich części, jednocześnie nie zapominając, że tym, co zawsze wyróżniało cykl była innowacyjność i element zaskoczenia widzów – nie tylko rozwiązaniem kryminalnej intrygi" – pisaliśmy w naszej recenzji.
Do mniej udanych przedsięwzięć należał z kolei netflixowy cykl "Ulica strachu", który zadebiutował na platformie w lecie ubiegłego roku.
"Pomimo pewnych zalet, nie ma w trylogii Janiak ani ikry, ani świeżości. To odtwórcze laurki zrobione w hołdzie ulubionym filmom, którymi reżyserka macha widzom przed oczami. Na chwilę faktycznie mogą przyciągnąć wzrok, ale na dłuższą metę ich wykonanie nie zachwyca" – możecie przeczytać w opublikowanej w naTemat recenzji.
Może Cię zainteresować również: