Bitwa na Wanda Metropolitano. Manchester City wyjechał z kotła z awansem do półfinału

Maciej Piasecki
13 kwietnia 2022, 23:15 • 1 minuta czytania
Prawdziwie męskie granie oglądali kibice, którzy zdecydowali się wybrać rewanż pomiędzy Atlético Madryt a Manchesterem City. Lider Premier League wyjechał ze stolicy Hiszpanii z bezbramkowym remisem, dającym awans do półfinału Ligi Mistrzów. Emocji było jednak co nie miara, łącznie z dosłowną walką wręcz.
Środowy rewanż pomiędzy Atlético Madryt a Manchesterem City był jednym z najtwardszych bojów ostatnich lat. Fot. OSCAR DEL POZO/AFP/East News

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google

Mecz w Madrycie zapowiadał się na twarde starcie, w którym gospodarze zrobią wszystko, żeby odwrócić kartę sprzed tygodnia. Atletico Madryt zebrało bowiem spore cęgi za swój występ na stadionie Manchesteru City. Dowcipkowano, że zespół trenera Diego Simeone zagrał w eksperymentalnym ustawieniu z bramkarzem oraz... pięcioma obrońcami i pomocnikami. Goście nie byli zainteresowani zdobywaniem goli, a przede wszystkim chcieli zabezpieczyć się przed utratą. To się udało połowicznie, bo z Manchesteru hiszpański team wyjechał ze skromną, ale jednak porażką (0:1). Złote trafienie na wagę zwycięstwa zaliczył dla The Citizens belgijski wirtuoz drugiej linii, Kevin De Bruyne.


Na stadionie Wanda Metropolitano w Madrycie iskrzyło od samego początku. Gospodarze postawili na twarde - dosłownie - warunki, czyli scenariusz ziścił się niemal błyskawicznie. Jego pierwszą ofiarą został Phil Foden. Człowiek, który rozruszał City w pierwszym meczu, asystując przy golu De Bruyne, pierwszą połowę zakończył z rozbitą głową.

Początkowo wydawało się, że 21-letni wychowanek klubu z Manchesteru nie będzie w stanie kontynuować gry. Foden zacisnął jednak zęby i pozostał na boisku.

Co do sytuacji bramkowych, tych było w pierwszych 45 minutach jak na lekarstwo. Najgroźniej zrobiło się pod bramką Jana Oblaka po około pół godziny gry. Poturbowany Foden zainicjował atak gości, zrobiła się mocna kopanina w szesnastce gospodarzy, a najlepszą okazję miał Ilkay Gündogan. Kapitan City zdołał oddać strzał głową z okolicy piątego metra, ale piłka zatrzymała się na jednym z rozpaczliwie interweniujących obrońców Atletico.

Gospodarze skupiali się natomiast w głównej mierze na destrukcji, próbując organizować wycieczki na połowę przeciwnika z nadzieją na błysk talentu takich graczy jak Portugalczyk Joao Felix oraz Francuz Antoine Griezmann.

Ten drugi mógł w 56 minucie otworzyć wynik spotkania. Tuż przed polem karnym otrzymał dobre podanie od... Felixa, ale strzał filigranowego mistrza świata z powietrza minimalnie minął prawy słupek bramki strzeżonej przez Edersona.

W 69 minucie swoją okazję miał Rodrigo de Paul. Piłkarz z Argentyny z którym najprawdopodobniej przyjdzie się mierzyć Biało-Czerwonym w Katarze, kropnął w polu karnym z pierwszej piłki, ale futbolówka pofrunęła niewiele obok spojenia słupka z poprzeczką.

Goście z Anglii dali się mocno zepchnąć do defensywy w drugiej części meczu. Trener Simeone wpuścił na boisko wszystko, co miał - pod względem ofensywnym. Angel Correa, Yannick Carrasco, wreszcie doświadczony Luis Suarez. Każdy z wymienionych próbował przedrzeć się przez szyki obronne lidera Premier League, ale podopieczni trenera Pepa Guardioli potrafili wytrzymać napór rywala.

Jedną z najlepszych okazji miał jeszcze jeden z rezerwowych gospodarzy, Matheus Cunha. W ostatniej chwili jego strzał został jednak świetnie zablokowany przez Johna Stonesa. To była 86 minuta spotkania.

Sędzia Daniel Siebert w kolejnych ponad dziesięciu minutach aż dziewięciokrotnie musiał sięgać po żółte kartki. Co więcej, meczu nie dokończył piłkarz gospodarzy - Felipe. Brazylijczyk nie wytrzymał ciśnienia po kotłowaninie, do której doszło w narożniku boiska. Dostał za to drugą żółtą i w konsekwencji - czerwoną kartkę.

Atletico do końca próbowało wciągnąć w swoją "brudną grę" gości. Podopieczni Simeone nie tylko jednak skupiali się na prowokacjach, ale też kreowali wiele sytuacji. Swoje szanse ponownie mieli m.in. Suarez czy Correa. Ale za każdym razem brakowało milimetrów bądź na posterunku był Ederson.

W 99 minucie Anglicy mogli wreszcie triumfować. Wiadomo już, że półfinały Ligi Mistrzów będą rywalizacją hiszpańsko-angielską. Obok The Citizens miejsce w czwórce wywalczyły: Real Madryt, Liverpool FC oraz Villarreal CF.

Atletico Madryt - Manchester City 0:0

Wynik pierwszego spotkania: 1:0 dla Manchesteru City. Awans do półfinału LM: Manchester City.

Czytaj także: https://natemat.pl/406693,liga-mistrzow-bayern-monachium-nie-zagra-w-polfinale