Wielkie porządki w reprezentacji Polski, nowy trener nie ma sentymentów. I bardzo dobrze

Krzysztof Gaweł
16 kwietnia 2022, 12:40 • 1 minuta czytania
Siedmiu mistrzów świata z 2018 roku nie ma już w składzie reprezentacji Polski na sezon 2022. Nikola Grbić robi porządki w drużynie narodowej, wysłał w piątek powołania i już pojawiły się niespodzianki. Tak samo, jak głosy niezadowolenia, rezygnacje z drużyny narodowej i duże emocje. Serb zabrał się za porządki i nie ma żadnych sentymentów, a my możemy się tylko cieszyć. W sporcie nie ma nic gorszego niż stagnacja, a zmiana oznacza postęp. A tego nasz zespół ostatnio nie zrobił.
Polacy mają nowego trenera i nasz zespół będzie musiał się zmienić, by osiągać sukcesy Fot. ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google Serbski selekcjoner reprezentacji Polski wysłał w piątek powołania i w środowisku siatkarskim zawrzało. Przede wszystkim dlatego, że wielu nie spodziewało się tak radykalnych zmian. Zastój w drużynie, tak personalny, jak sportowy, bardzo nam zaszkodził w 2021 roku. Wydawało się przecież, że po przyjściu Wilfredo Leona Biało-Czerwoni będą niepokonani. Tymczasem przegraliśmy z kretesem igrzyska w Tokio, a później z trudem kadra wywalczyła brąz ME w katowickim Spodku.


To nie tak miało wyglądać, prawda? Ale nie wyglądało dobrze, bo trener Vital Heynen przywiązał się do niektórych nazwisk i zawodników ponad wszelką logikę. Nie dokonywał zmian na pozycji rozgrywającego, a jego wybór okazał się niewystarczający na wymogi gry o medale olimpijskie. Zamknął rywalizację na pozycji libero, co odbyło się ze szkodą dla Damiana Wojtaszka, którego potraktowano przez igrzyskami w sposób paskudny. Do tego nie potrafił wstrząsnąć drużyną, czego najlepszym przykładem było przywiązanie do kontuzjowanego kapitana. Który drużynie nie pomógł, a może nawet zaszkodził...

Ten czas już za nami, Belga w Polsce nie ma i nikt – może poza kibicami, których znakomity PR Vitala Heynena z pewnością oczarował – nie żegnał go z żalem. Kadra potrzebowała zmian, nowego pomysłu na grę i odświeżenia, co zresztą po sezonie olimpijskim wydaje się decyzją tyleż naturalną, co potrzebną. By zespół mógł się rozwijać, by zyskał nową energię i potrafił utrzymać się na szczycie, potrzeba impulsów zewnętrznych. I te właśnie się w drużynie pojawiły. I to na jaką skalę.

Serbski selekcjoner odsunął aż siedmiu mistrzów świata z 2018 roku: Piotr Nowakowski, Damian Wojtaszek i Michał Kubiak zakończyli kariery w kadrze, choć mogli jeszcze grać dla Biało-Czerwonych. Obaj zdecydowali inaczej, a przecież konkurencja nie śpi i nie mieliby pewnego miejsca w drużynie. Z kolei Dawid Konarski, Artur Szalpuk i Damian Schulz nie prezentują od dawna formy godnej gry w kadrze, mamy w kraju lepszych na ich pozycje. W poczekalni został Fabian Drzyzga, dwukrotny mistrz świata i postać, która budzi emocje.

Nasz rozgrywający został przez kibiców i media uznany jednym z winnych klęski w Tokio. To poniekąd zasługa jego słabszej dyspozycji - upieram się, że od mundialu w 2018 roku nie może złapać najwyższej formy - a poniekąd decyzji Vitala Heynena, który nie widział dla niego alternatywy, więc utrudnił Fabianowi Drzyzde budowanie wysokiej formy w rywalizacji z kolegą ze składu. Drzyzga miał zapewniony numer jeden, co było fatalną decyzją. Dziś sposób rozegrania w kadrze trzeba przebudować, to będzie jedna z głównych misji trenera.

A że naszym selekcjonerem jest jeden z najlepszych rozgrywających w dziejach, to chyba mamy szczęście i możemy się cieszyć, bo Nikola Grbić z pewnością pomoże poukładać naszą grę na newralgicznej pozycji. Cieszyć może szeroki wybór w gronie skrzydłowych (choć bez Michała Kubiaka, ale wciąż bardzo mocno obsadzonej), znakomita forma środkowych i również szeroka ławka w tym miejscu. Na pewno impulsu potrzebuje Paweł Zatorski, który ma za sobą słaby sezon w Rzeszowie. Zagadką jest pozycja atakującego.

Pojawiały się już plotki, że Bartosza Kurka może w kadrze zabraknąć. Na szczęście jest i mamy nadzieję, że trener uczyni go liderem zespołu. Nasz atakujący w formie, plus wsparcie i rywalizacja rywali, bo na przykład Łukasz Kaczmarek może myśleć o miejscu w składzie i na parkiecie, to będzie dla nas najlepsza wiadomość. Z pewnością atakujący nie może być głównym wyborem w ofensywie, bo takie sposób gry nie wystarczy na potęgi. Tak samo jak granie każdej trudnej piłki do Wilfredo Leona.

Potrzeba nam siatkówki urozmaiconej, wyważonej na każdej pozycji i efektownej. Szybkiej, kombinacyjnej, mądrej. Zarówno w ofensywie, jak i defensywie. Tak grała pod wodzą Nikoli Grbicia kędzierzyńska Grupa Azoty ZAKSA, takiej gry możemy spodziewać się teraz po Biało-Czerwonych. Zespół oparty jest w dużej mierze na jej zawodnikach, ale dojdą postacie klasy Kurka, Leona, Bednorza, Kochanowskiego czy Zatorskiego. Co może pójść nie tak?

Przed nami miesiące ciężkiej pracy, zgrywania się i realizacji nowej wizji gry. Wyzwanie, którego dawno siatkarze nie mieli. Drzwi do zespołu są otwarte dla każdego, Serb przed nikim ich nie zamyka. Ale też nie będzie tak, że są pewniacy, którzy na parkiet wyjdą choćby nie wiem co się miało dziać. Znów zaczyna się rywalizacja, a ta napędza zespół do rozwoju i jest naturalną drogą do sukcesów. I dobrze, bardzo nam tego w kadrze brakowało. Efekty? Oby przyszły już w tym roku, choć najlepiej w Paryżu w roku 2024.

Czytaj także: https://natemat.pl/407350,nikola-grbic-podal-sklad-reprezentacji-polski-na-sezon-2022