Chciała być jak Adam Małysz, ale przeszła piekło. "Nienawidzę skoków narciarskich"

Krzysztof Gaweł
18 kwietnia 2022, 19:25 • 1 minuta czytania
Joanna Szwab miała zdobywać dla Polski medale w skokach narciarskich i marzyła o karierze na miarę legendarnego Noriakiego Kasai czy Adama Małysza. W polskiej kadrze przeszła przez piekło i choć wracała, w wieku 25 lat rzuciła skoki i wyjechała do Wrocławia. Utalentowana zawodniczka nie gryzła się w język w rozmowie z TVP Sport. "Nienawidzę skoków narciarskich. Jeszcze będę je kochała. Kiedyś" – wyznała.
Joanna Szwab ma 25 lat, mieszka we Wrocławiu i na dobre porzuciła skoki narciarskie Fot. Tomasz Jastrzebowski/Foto Olimpik/REPORTER

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google

"Kiedyś chciałam być jak Adam Małysz. Skakać i wygrywać jak on. Wtedy myślałam, że nie ma lepszej i ważniejszej rzeczy na świecie niż skoki narciarskie. Nie wiedziałam, że ta miłość ma tyle krętych dróg. Początki? Zawsze bywają trudne. Byłam jednym z tych początków skoków narciarskich kobiet w Polsce, ale mamy je! Nie było łatwo ale powstały, istnieją, budują się. Mimo, że późno się obudziliśmy, a świat nam uciekł jeśli nie stracimy wiary, kiedyś to zaowocuje!" – napisała na swoim Instagramie na początku marca.


Joanna Szwab ma dziś 25 lat, mieszka we Wrocławiu i nie chce mieć nic wspólnego ze skokami narciarskimi. Ten rozdział już zamknęła. W szczerej rozmowie z red. Michałem Chmielewskim z TVP Sport opisała swoje przejścia i ciężką, a chwilami wręcz szokującą drogę. Jej słowa, szczere i bardzo mocne, rzucają nowe światło na sytuację żeńskich skoków nad Wisłą. Wiemy, że jest bardzo źle. Teraz wiemy też trochę więcej, dlaczego.

"Kochałam wszystko, co związane ze skokami, bezgranicznie. A dziś nienawidzę. Ja, Aśka Szwab, miałam być długowieczna jak Kasai. Piszę ten list z Wrocławia. Mam 25 lat, wynajęte mieszkanie z koleżankami i łzy w oczach. Nie zabrałam ze sobą na Dolny Śląsk żadnej pamiątki związanej ze skokami. Buty, narty, kask, medale – to wszystko zostało w Chochołowie, w domu, do którego za bardzo nie lubię wracać" – zwierzyła się Joanna Szwab.

Jej kariera miała wzloty i upadki, skoczkini w wieku 18 lat usłyszała, że nie nadaje się do kadry narodowej. Pomógł jej trener Kazimierz Bafia, wróciła do drużyny narodowej i w wieku 21 lat swoim uporem i ciężką pracą walczyła o miejsce w drużynie. Niestety, wszystko legło w gruzach, gdy trenerem kadry został Łukasz Kruczek, pod wodzą którego nasze zawodniczki zanotowały w ostatnich latach wyraźny regres.

"Gdy teraz o tym myślę, do oczu płyną mi łzy. Właśnie teraz dopiero dochodzi do mnie, że przez nowego trenera znienawidziłam skoki. Nie chcę o nich myśleć, nie chcę widzieć ich na oczy. Chciałabym, żeby mi to przeszło" – opowiedziała Joanna Szwab. Jej zaangażowanie i ciężka praca poszły na marne. Rzuciła skoki, wyjechała z Zakopanego i poszła do pracy. Dziś nie ma już nic wspólnego ze skokami.

W 2017 roku 20-latka fatalnie upadła podczas treningu na skoczni w Ramsau. Mocno poobijana trafiła do szpitala, jej zdjęcia obiegły internet. Nie poddała się, wróciła na skocznię. Złamały ją podziały, układy, konflikty i fatalna atmosfera w kadrze. "W życiu nie pomyślałabym, że mając 25 lat, zostanę sportowcem-emerytem. I że zamienię Zakopane na Wrocław. (...) Dzisiaj też mam dwie prace, też dużo się ruszam, a czuję się pełna sił. Tak jak dawniej" - przyznała zawodniczka. Skoki poszły w odstawkę na dobre.

Joanna Szwab ma na koncie pięć medali mistrzostw Polski w skokach. Jest pierwszą w historii polską zawodniczką, która stała na podium Pucharu Kontynentalnego. 1 marca 2014 roku była druga w zawodach w szwedzkim Falun i wydawało się, że jej kariera rozwinie się w szybki sposób. Nie udało się, a za swoją przygodę zapłaciła wysoką cenę. Jak sama mówi, to jeszcze nie koniec i kiedyś znów wróci. "Tak naprawdę muszę sama się przeprosić ze skokami. Jeszcze będę je kochała. Kiedyś".

Czytaj także: https://natemat.pl/406147,malysz-bardzo-szczerze-o-sytuacji-w-polskiej-kadrze-skoczkow