Doda wygrała proces z bankiem po latach walki. Miała kredyt we frankach
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
- Doda kilka lat temu zaciągnęła kredyt we frankach w momencie, gdy chciała pozwać bank za naruszenie dóbr osobistych.
- Oferta miała być formą ugody i miała na nim zyskać. Później kurs franka drastycznie spadł, a artystka znalazła się pod kreską, jak wielu frankowiczów.
- W poniedziałek (25 kwietnia) przekazała, że po latach w końcu umowa została unieważniona. Wygrała proces w sądzie.
Doda wygrała proces. Skwitowała walkę z bankiem o unieważnienie kredytu frankowego
Doda ma powody do świętowania. Po latach sądowej batalii z bankiem udało się unieważnić umowę kredytu. "Wygrałam dziś sprawę z bankiem Millenium! Po sześciu latach walki o unieważnienie umowy kredytu frankowego i rozliczenie się na uczciwych warunkach. Pamiętam, co czułam rok temu, kiedy padł wyrok nieprawomocny, który dał mi ogromną nadzieję i wielu frankowiczom, na który czekałam tyle lat" – pochwaliła się na Insatagramie.
Rabczewska przyznała, że kiedy rok temu zapadł wyrok nieprawomocny, miała depresję i nie potrafiła czerpać radości w tamtym stanie. "Miałam wtedy depresję i choć była to najlepsza informacja dnia, roku, pamiętam, że usiadłam windzie i po prostu zaczęłam płakać, bo uzmysłowiłam sobie, że nawet coś takiego nie jest w stanie dać mi szczęścia i ulgi" — zwierzyła się gwiazda.
Doda przyznała, że dopiero dziś jest w stanie dźwignąć ten temat. "Dziś jestem już zupełnie po innej stronie. Patrząc na to z perspektywy czasu, zdrową psychiką a przede wszystkim pogodą i spokojem ducha, który odzyskałam pracą nad sobą, dziękuję za wyrok sądowi i dziękuję sobie, że sięgnęłam po pomoc i zawalczyłam o siebie" — dodała.
O kulisach tego, jak przebiegało branie owego kredytu, wokalistka mówiła jakiś czas temu. Wszystko zaczęło się od tego, że miała plan, aby wejść z bankiem na drogę sądową za ujawnienie danych wrażliwych. Pracowniczka banku miała stać za wyciekiem tych informacji.
"Ponad 10 lat temu poszłam zrobić jakiś duży przelew na cel charytatywny. Na drugi dzień dane do tego przelewu: kwota, odbiorca, numer konta było dokładnie skopiowane, skserowane i wydrukowane w tabloidzie" – mówiła Doda.
Bank pragnął załagodzić sytuację i zaprosił Rabczewską do oddziału. Zaproponowano ugodę. "Chcemy zaproponować pani najlepszy kredyt, jaki tylko mamy, na którym pani zaoszczędzi tyle, ile będziemy musieli zapłacić pani odszkodowania, gdybyśmy przegrali" – relacjonowała piosenkarka.
Gwiazda ostatecznie przystała na propozycję kredyty i podpisała umowę, która okazała się strzałem w kolano. Doda zdradziła, że potem to jej mama przekonała ją, aby dochodziła swoich racji w sądzie. "Minęło 5 lat, aż zapadł wyrok, w którym uznano moją umowę, którą podpisałam z bankiem, za wręcz karygodną. Nielegalną wręcz do podtykania komuś do podpisania. Bardzo dużo ludzi podpisało takie umowy jak ja" – oznajmiła.