Wyciek z Kremla. Putin tak nakręcił Rosjan, że wyszliby protestować, gdyby ogłosił koniec wojny
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
- Według źródeł niezależnego rosyjskiego portalu Meduza Kreml boi się zakończyć wojnę w Ukrainie, gdyż w Rosji mogłoby to nawet masowo wyprowadzić ludzi na ulice
- "Wojskową operację specjalną" w Ukrainie mają popierać przedstawiciele klasy średniej
- Lepiej sytuowani Rosjanie nie muszą martwić się o kryzys spowodowany przedłużającą się wojną i uważają, że skoro Putin już ją zaczął, to teraz należy iść aż do zwycięstwa
Według źródeł portalu Meduza, jednego z bardzo nielicznych niezależnych mediów w Rosji, Kreml obawia się możliwego niezadowolenia z powodu wycofania wojsk i prowadzenia rozmów pokojowych z Ukrainą. Władze mają wręcz myśleć, że reakcja Rosjan na taki potencjalny scenariusz mogłaby wywołać nawet protesty uliczne.
Zespół ds. polityki wewnętrznej Władimira Putina miał dojść do wniosku, że obecnie nie ma dobrych scenariuszy PR-owskich zakończenia wojny w Ukrainie. Chodzi o taki wariant, który nie wywołałby spadku notowań władzy wśród Rosjan.
Z jednej strony ekipa Putina opracowywała tygodniami "strategie wyjścia". "Szukali, kombinowali, [ale] nie widać żadnego jasnego scenariusza. W związku z tym postanowili nie przygotowywać opinii publicznej na ewentualne negocjacje [i osiągnięcie porozumienia pokojowego]. Pozwalają, by wszystko toczyło się swoim torem" – podaje jedno ze źródeł Meduzy.
Z tajnych badań zamówionych przez rosyjskie władze ma wynikać, że Rosjanie postrzegają wojnę w Ukrainie jako walkę z nazistami i nazizmem. To jednak tylko doniesienia, nie ma żadnych wiarygodnych danych, które potwierdzałyby tezy o Rosjanach jako narodzie popierającym gremialnie wojnę.
Mimo to Kreml wierzy w tę teorię. Urzędnicy są przekonani, że jedną z najważniejszych przeszkód w "wycofaniu się społeczeństwa z wojny" może być "postawa wielu przedstawicieli klasy średniej", którzy mają popierać tzw. operację specjalną.
"Przedstawiciele klasy średniej" o wojnie w Ukrainie
Te same tajne opracowania mają bowiem dowodzić, że wspomniani "przedstawiciele klasy średniej" uważają, iż "jeśli wojna już się zaczęła, to trzeba iść aż do zwycięstwa - do Kijowa, a nawet do Lwowa. Nie można się wycofywać". Do takich wniosków lepiej sytuowanych Rosjan ma przekonywać także ich własna sytuacja finansowa. Jeśli chodzi o przedstawicieli klasy średniej, to "ich dochody pozwalają im praktycznie zignorować wzrost cen żywności. Jednocześnie czują, że stają w obronie swojego kraju, w obronie sprawiedliwości".
Co naprawdę myślą Rosjanie o "operacji specjalnej"
A według wskazań sondażu przeprowadzonego wśród mieszkańców Moskwy przez firmę Russsian Field (zleconego przez rosyjskiego polityka opozycyjnego Romana Junemanna) 62 proc. popiera kontynuację "specjalnej operacji wojskowej w Ukrainie", a jedynie 29 proc. rozmowy pokojowe. O tym, że Rosjanie są "wojennym narodem," mówiła też w rozmowie z naTemat szefowa telewizji Biełsat Agnieszka Romaszewska-Guzy.
– Jest gigantyczna różnica pomiędzy podejściem do wojny w Rosji i Białorusi. W Rosji ponad 70 procent społeczeństwa popiera politykę Putina. I nawet, gdy weźmiemy pod uwagę to, że tam dużo osób odmawia odpowiedzi w sondażach i przypuszczalnie to poparcie może być w granicach 50 proc., to dalej jest bardzo wysokie – zauważa w rozmowie z naTemat dyrektor Biełsatu.