Dwóch facetów całuje się na Eurowizji, a Polacy: "Europy już nie ma". Ogarnijcie się!
Polacy to homofobi. Tak, napisałam to. Co z tego, że wiele z nas żyje już w 2022 roku, skoro większość zachowuje się, jakby cofnęła się w czasie o 50 lat? Albo do średniowiecza.
I nie mówię już o homofobicznej narracji rządu PiS, państwowej nagonce na mniejszości seksualne czy Polskiej Telewizji Publicznej, która konsekwentnie usuwa jakiekolwiek ślady społeczności LGBTQ ze swoich programów. W końcu mówimy o kraju, który zakazuje serwisom VOD pokazywania "patologicznych form współżycia społecznego" i "prymitywnych zachowań seksualnych" – cokolwiek to jest. Nie będę więc strzępić już sobie języka. Nie warto.
Czytaj także: Seks? Fuj. Alkohol? Spoko! Nowe oznaczenia KRRiT to nieśmieszny żart i wszyscy na tym stracimy
Ale co innego my, Polacy. Oczywiście rządowo-telewizyjna narracja znacząco na nas wpływa, ale tego, że "wszystko to wina PiS" powiedzieć nie mogę. Bo zwyczajnie nie jest. Z całą moją miłością do polskiego narodu, ale zawsze byliśmy ksenofobami, homofobami i hejterami. Walecznymi, dumnymi i solidarnymi, ale uwielbiającymi kokosić się we własnym ideologicznym sosie – jednolitym, bez smaku i z grudkami.
Eurowizja a polska homofobia
Przykłady mogłabym mnożyć, ale skupię się na jednym i aktualnym – Eurowizji. Otóż Konkurs Piosenki Eurowizji jest gejowski od lat. Osobiście – jako sojuszniczka wszelkich mniejszości – to uwielbiam. Kocham eurowizyjną otwartość, różnorodność i tolerancję. Kocham brokat, półnagich tancerzy, kamp, diwy i fakt, że na scenie ESC może wystąpić każdy: gruby, niepełnosprawny, drag queen, chory, transpłciowy, a widownia powita go jak boga. Ba, może nawet wygrać.
Wielu się to nie podoba, ale nie będę mówiła o innych krajach. Skupię się na Polsce, bo w tym państwie żyję i to polskie komentarze na temat występu San Marino podczas drugiego półfinału Eurowizji opanowały moje media społecznościowe.
Mimo że wątków LGBT podczas obu półfinałów było sporo, to Achille Lauro z San Marino (który do finału niestety się nie zakwalifikował, co było sporym zaskoczeniem) poszedł o krok dalej. Przytulał się z gitarzystą i namiętnie go pocałował. Dla mnie i moich przyjaciół było to całkowicie normalne, bo żyjemy w świecie, w którym każdy może całować, kogo chce. Ale to oczywiście tylko nasza mała bańka, którą niestety w końcu trzeba opuścić.
W polskim internecie zawrzało. Sensację z gejowskiego pocałunku zrobiły także niektóre polskie redakcje, które przedstawiły występ San Marino, jak coś, czego widz TVP nie powinien był zobaczyć. "Szokujące sceny", "Nie mogli tego wyciąć?" – przeczytałam na fanpage'u jednego z największych polskich portali informacyjnych.
Mimo że z wielką dumą zobaczyłam, że wiele komentarzy pod wspomnianym linkiem brzmiało w stylu "co w tym szokującego?", to polskie piekiełko też dało o sobie znać. "Ohyda", "Uraza dla widzów", "To mogły oglądać dzieci" – czytałam. I mój ulubiony komentarz: "Europy już nie ma". Wow. Europy już nie ma, bo chłop całuje chłopa – logiczne.
"Obrońców moralności" oburzył też sam rockowy występ, który był absolutnie znakomity i cudownie eurowizyjny. Achille Lauro paradował w obcisłym stroju kowboja i ujeżdżał mechanicznego byka – w trzy minuty San Marino udało się urazić i wspomnianych obrońców, i piewców samczej, toksycznej męskości. Oczywiście nie mogli oni zostawić tych komentarzy dla siebie i swoich przyjaciół, musieli sięgnąć po swoją jedyną broń – internet i wypluć trochę jadu.
Chcecie, to gnieźdźcie się w nienawiści
Jestem świadoma, jak działa świat. Ile jest w nim nienawiści, zaściankowości, zawiści, strachu. Eurowizja jest więc dla mnie – i milionów widzów – przepustką do lepszego świata. Kolorowego, emocjonalnego, ociekającego tęczą i cekinami. Kocham ten świat i chcę w nim żyć.
Jednak nie każdy tego chce. Rozumiem to. Niektórzy nie rozumieją, inni boją się inności, a jeszcze inni są chorzy z nienawiści. Są też tacy, którzy nigdy nie mieli styczności z osobami, które nie mieszczą się w ciasnych normach społecznych i zwyczajnie nie wiedzą, co kryje się po drugiej stronie. I tacy, którzy pod pretekstem "obrony moralności i ochrony dzieci" atakują wszystko, co nie jest zgodne z ich wąskim rozumieniem świata. Którzy niszczą innych, bo nie akceptują siebie.
Kiedyś chciałam ich wszystkich nawrócić. Pokazać radość i dumę, jaka wiąże się z byciem sobą, oferować kawałek tęczy. Nigdzie nie czułam się tak dobrze, jak na Paradzie Równości czy na imprezie LGBTQ, na których każdy był życzliwy, miły i serdeczny. Nikt nikogo nie oceniał i hejtował, bo wszyscy byliśmy inni i w tym tkwiła nasza siła. Chciałam pokazać innym tę magię, ale wielu broniło się rękami i nogami.
Teraz nie ma już siły na nawracanie. Chcecie, to gnieźdźcie się w swoim homofobicznym, smutnym piekiełku. Nienawidźcie i siebie, i innych. Mam to gdzieś. Wiedzcie jednak, że świat nie zmieni się pod was – świat idzie do przodu, a w 2022 roku ludzie LGBTQ mają prawo być widoczni, głośni, dumni i szczęśliwi. Zwłaszcza w Europie, o czym Eurowizja dobrze wie.
Ale do tych, do których to nie dociera, mam jedną prośbę: jeśli nie chcecie przystosować się do świata – który, pogódźcie się, jest różnorodny – to po prostu zamilczcie. Hejtujcie po cichu: nie piszcie obrzydliwych komentarzy, nie chodźcie na kontrmanifestacje, nie atakujcie ludzi z flagą na ulicy. Dajcie ludziom żyć i nie plujcie jadem, bo nie chcemy się na nim poślizgnąć.
Że tego się nie da zrobić, bo tacy jesteście? Bo nie chcecie udawać kogoś, kim nie jesteście? Bo to dyskryminacja i atak na wolność? Ok. To dlaczego wymagacie tego ukrywania się i milczenia od ludzi LGBTQ? Pytam dla koleżanki.
Będziemy się całować, będziemy sypać brokat i tańczyć z kim chcemy. I nie będziemy za to przepraszać.
Czytaj także: https://natemat.pl/378361,prince-charming-to-powiew-swiezosci-telewizja-potrzebuje-randek-gejow