NIK skompromitowała system ochrony zdrowia. Historia z Białegostoku jest wręcz niewiarygodna
- Raport NIK pokazał, że w prawie 60 proc. placówek leczniczych wysokospecjalistyczna aparatura medyczna nie była wykorzystywana w sposób optymalny.
- Mimo że liczba systemów robotowych da Vinci w polskich szpitalach rośnie, to bywają nieużywane latami z powodu nienaprawianych awarii lub zbyt wysokich kosztów wykonywania zabiegów.
- W białostockim szpitalu nie używano przez pięć miesięcy nowego angiografu, bo kabel sprzętu został pogryziony przez szczury. Koszty naprawy wyceniono na 980 tys. zł.
- Kontrola NIK ujawniła, że w polskiej służbie zdrowia lekarzy brakuje na taką skalę, że tym z małych miejscowości zdarzało się pracować nawet 5 dób z rzędu
NIK skontrolowała ochronę zdrowia
Kontrola NIK miała na celu odpowiedzieć na pytanie, czy podmioty lecznicze optymalnie wykorzystują wysokospecjalistyczną aparaturę medyczną. Czy sprzęt został zakupiony zgodnie z zasadą gospodarności, w zaplanowanym celu i czy jest używany z największą korzyścią dla pacjenta.
Wyniki kontroli w dużej mierze skompromitowały polski system ochrony zdrowia. Mimo że wiele podmiotów leczniczych zakupiło wysokospecjalistyczny sprzęt, to ten nie był odpowiednio konserwowany, naprawiany, latami stał nieużywany bez korzyści dla pacjenta.
Jak podkreślone zostaje w raporcie NIK, obecnie nawet 80 proc. rozpoznań jest stawianych lub potwierdzanych na podstawie badań obrazowych. W przypadku badań rentgenowskich w medycynie urazowej lub neurochirurgii odsetek ten wynosi już nawet 100 proc. Dlatego coraz powszechniejsze jest stosowanie w medycynie robotyki.
W Polsce w 2018 r. przeprowadzono ok. 60 zabiegów w asyście robotów da Vinci, a w 2019 r. było to już blisko 900. Kontrola NIK pokazała, że w 10 podmiotach leczniczych (prawie 60 proc. objętych badaniem) wysokospecjalistyczna aparatura medyczna nie była wykorzystywana w sposób optymalny.
W raporcie NIK wymienione zostają konkretne podmioty medyczne, które mimo zakupu wysokospecjalistycznej aparatury medycznej nie wykorzystały potencjału sprzętu, który był źle konserwowany, zepsuty, zakupiony mimo braku dostosowania do niego przestrzeni czy zatrudnienia kadry koniecznej do jego obsługi.
Kable pogryzione przez szczury, sprzęt nienaprawiony latami
W Szpitalu Pomnika Chrztu Polski w Gnieźnie zakupiono m.in. tomograf komputerowy oraz aparat RTG o łącznej wartości ponad 2 mln zł. Jednak z urządzeń nie można było korzystać, ponieważ w szpitalu nie zakończono prac budowlanych. Sprzęt odebrano w grudniu 2019 r., natomiast uruchomiono go dopiero po ponad roku i 8 miesiącach.
W 2020 r. Samodzielny Publiczny Zespół Zakładów Opieki Zdrowotnej w Ostrowi Mazowieckiej za prawie 1,5 mln zł zakupił angiograf, który jednak nie był wykorzystywany. Przyczyną było niedostosowanie pomieszczeń przeznaczonych do eksploatacji urządzenia. Do dnia zakończenia kontroli NIK angiograf nie został nawet zainstalowany.
Istotnym problemem była także awaryjność urządzeń i brak możliwości naprawienia sprzętu. Z powodu awarii trzy podmioty całkowicie przestały wykorzystywać sprzęt medyczny do diagnozowania i leczenia pacjentów.
W Samodzielnym Publicznym Zakładzie Opieki Zdrowotnej Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego im. Jędrzeja Śniadeckiego w Białymstoku przez pięć miesięcy nie korzystano z zainstalowanego angiografu. Okazało się, że okablowanie urządzenia było poważnie uszkodzone przez szczury. Serwis oszacował całkowity koszt naprawy na ponad 980 tys. zł. NIK zwrócił uwagę, że szpital mógł uniknąć tej sytuacji, odpowiednio zabezpieczając kable.
Wielkopolskie Centrum Onkologii w Poznaniu w 2014 r. zakupiło gammakamerę, która z powodu awarii nie była wykorzystywana od stycznia 2019 r. Urządzenie nie zostało naprawione ze względu na brak autoryzowanego serwisu zagranicznego producenta na terenie Polski.
Brak specjalistów i lekarze pracujący ponad dobę
Kolejnym problemem dostrzeżonym przez kontrolę NIK był brak specjalistów, którzy mogliby zagwarantować bezpieczne i odpowiednie korzystanie przez pacjentów z wysokospecjalistycznego sprzętu.
Pomimo wzrostu ogólnej liczby lekarzy radiologów, specjalistów tych brakowało w niemal ⅓ skontrolowanych podmiotów. Najgorsza jest sytuacja w małych szpitalach. Na dyżurach nie było lekarzy, co wydłużało czas oczekiwania na diagnozę i było niekorzystne dla pacjenta.
W Szpitalu Ogólnym im. dr Witolda Ginela w Grajewie w Pracowni Angiografii (czynnej 24 godziny na dobę) w latach 2020-2021 zdarzało się, że lekarze kardiolodzy pełnili kilkudniowe dyżury bez żadnych przerw.
Zauważono skrajny przypadek, w którym lekarze dyżurowali po 120 godzin, czyli pięć dób. NIK alarmuje, że taka sytuacja stwarzała ryzyko udzielania świadczeń niskiej jakości i w konsekwencji niezapewnienia bezpieczeństwa zdrowotnego pacjentów i lekarzy. Raport NIK jest dowodem na to, że w polskiej ochronie zdrowia należy jeszcze wiele poprawić. Najwyższa Izba Kontroli apeluje do Ministra Zdrowia m.in. o przygotowanie rozwiązań w skali całego systemu ochrony zdrowia, zapewniających efektywne wykorzystanie sprzętu medycznego zakupionego ze środków publicznych.
Czytaj także: https://natemat.pl/415936,halber-gorzko-o-publicznej-ochronie-zdrowia-opisala-pobyt-w-szpitalu-psychiatrycznym