Iga Świątek pisze historię. A kibiców martwi bolesna miesiączka jej rywalki
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google W czwartek Iga Świątek walczy z Darią Kasatkiną z Rosji o awans do finału Rolanda Garrosa, tymczasem polscy kibice żyją jeszcze jej meczem 1/8 finału French Open i wyznaniem rywalki. Szczerym i bezpośrednim, co zaskoczyło wielu. Polka ograła 19-letnią Chinkę Qinwen Zheng 6:7(5), 6:0, 6:2 i to był jej najtrudniejszy mecz od miesięcy. Rewelacyjna Azjatka grała jak z nut, ale po meczu przyznała, że nie mogła pozwolić sobie na więcej, bo walczyła z bólem.
Wszystko przez zespół napięcia przedmiesiączkowego. - Próbowałam walczyć, ale bardzo mnie bolało. Robiłam, co mogłam. W drugim i trzecim secie nie miałam energii do gry. Bardzo chciałam walczyć. Ból brzucha z powodu okresu był jednak zbyt duży. To kwestia kobiecych spraw. Zawsze bardzo źle się czuję pierwszego dnia okresu i bardzo mnie boli. Czasem chciałabym być mężczyzną na korcie - wyznała chińska zawodniczka.
Co na to kibice? Szaleństwo, agresja, brak empatii i po prostu dno, które niewiele ma wspólnego ze sportem. "Co to za sportsmenki z miesiączkami?", "Chinki kłamią na zawołanie - są znane z tego", "Uwierzę jak zobaczę tampon. Z tą nogą też wątpliwe" - piszą rozjuszeni kibice, nie mając ani krzty zrozumienia dla nastolatki z Chin, która mogła zagrozić naszej rakiecie numer jeden. Jak tak można? Oddajmy więc głos Idze Świątek. Warto.
Pochwaliła Qinwen Zheng za świetną grę i za to, że tak otwarcie potrafiła mówić o swoich problemach. - Co mogę powiedzieć? Znam to uczucie... Ważne jest nauczyć się radzić sobie w takich sytuacjach, zapobiegać czasami. Ma jeszcze czas, aby znaleźć swój sposób. Ja na szczęście znalazłam. (...) Cieszę się, że była szczera, bo niewiele zawodniczek odważyłoby się przyznać - mówiła nasza mistrzyni po meczu? Dało wam to coś do myślenia?
Może warto skupić się na pozytywach i dopingować Idze Świątek, a nie przeciw jej rywalkom? Może warto wykazać się odrobiną empatii i zrozumienia, czyli cechami, które czynią z naszej fenomenalnej 21-latki postać niepowtarzalną? A może po prostu trzeba być człowiekiem i zamilknąć, gdy ma się taką okazję? Na szczęście nie wszyscy fani zareagowali poniżej krytyki, ale złych głosów było tak wiele, że nie warto teraz milczeć.
W czwartek Iga Świątek gra o finał Rolanda Garrosa i swoje miejsce w historii. We Francji idzie jak burza, jej grę obserwuje się z radością i dumą. W półfinale stawi czoła Rosjance Darii Kasatkinie i będzie faworytką, bo ogrywała ją ostatnio bez litości. Jak będzie tym razem? Nasza mistrzyni z pewnością zachowa klasę, niezależnie od wyniku. I niezależnie od tego, czy Rosjanka powinna grać w Paryżu, czy w ogóle jej nie powinni tam być. Gra i jest w półfinale. A jak wy sobie poradzicie, kibice?
Czytaj także: https://natemat.pl/416149,iga-swiatek-juz-w-cwiercfinale-rolanda-garrosa