Przepuszczanie kobiety w drzwiach to "życzliwy seksizm"? Ta grafika podzieliła internet
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
- Grafika Aleksandry Herzyk z "życzliwym seksizmem" trafiła na Facebooka, Twittera i Instagrama i wszędzie wywołała burzę
- Życzliwym seksizmem może być np. przepuszczanie przez mężczyznę kobiety w drzwiach lub postawienie jej kolacji
- Internet podzielił się, a wśród przeciwniczek takiego podejścia są też kobiety
Życzliwy seksizm (tudzież dobrotliwy seksizm) jest pojęciem niezbyt nowym, ale lubi powracać jak bumerang. I za każdym razem rozgrzewa internet do czerwoności. Rysowniczka Aleksandra Herzyk wrzuciła swoją grafikę 8 czerwca do sieci i od tamtego czasu nie ma dnia, bym nie natrafił na post w mediach społecznościowych w tym temacie. Zanim przejdziemy do reakcji internautów, zaczynimy od wyjaśnienia, o co w tym wszystkim chodzi.
Czym jest życzliwy seksizm? Bycie uprzejmym nie zawsze może być dobre
Już w 2014 roku mogliście przeczytać u nas artykuł o dobrotliwym seksizmie. Poruszony jest w nim w temat tzw. paternalizmu, czyli nadmiernej opiekuńczości wobec kobiet. "Generalizując, kobiety są w większości słabsze fizycznie od mężczyzn i żadne feministyczne starania tego nie zmienią. Tylko że nikt się o to nie stara. Kobiety nie chcą być jak mężczyźni, chcą mieć takie same prawa" - pisała Agata Komosa. Przytoczyła też m.in. przykład z otwieraniem drzwi.
Nawet najdrobniejsza niewiasta poradzi sobie z samodzielnym otworzeniem drzwi – chyba że będą to mosiężne wrota. Nie trzeba na siłę wyrywać kobietom siatek, sugerować palącej, że "taka ładna kobietka nie powinna stać z papierosem", czy dziwić się, że subtelna niewiasta siarczyście klnie. Panowie nie muszą strzec kobiet przed nadmiernym wysiłkiem i wyjaśniać im, które zachowania są właściwe, a które nie.
Ogólnie sprowadza się do tego, że jeżeli traktujemy w jakiś sposób osobę danej płci, tylko dlatego, że ma taką płeć, to jest to seksizm (w tym kontekście faceci raczej rzadko przepuszczają się w drzwiach, a jeśli już, to z innych powodów niż płeć). Możemy więc podpiąć pod to sporo zachowań - i nie każdy/a się ze wszystkimi zgodzi, o czym za chwilę.
Kilka z takich sytuacji, które jeszcze niedawno uchodziły za podstawę damsko-męskiego savoir-vivre'u, narysowała właśnie Aleksandra Herzyk. Na ilustracji widzimy wspomniane przepuszczanie przez drzwi, całowanie w rękę, płacenie za rachunek czy odsuwanie krzesła w restauracji.
W podpisie pod grafiką możemy przeczytać, że randkowe zwyczaje mają wynikać z chęci przejęcia kontroli nad spotkaniem, a pozostałe to infantylizacja kobiet. Autorka napisała też o kilku takich sytuacjach ze swojego życia. I wyjaśniła, dlaczego to może być odbierane jako coś złego.
Konserwatywny znajomy ze studiów nie chciał przyjąć do wiadomości, że nie musi za mnie płacić w restauracji. Albo kiedy pewien mężczyzna chciał mnie pocałować w rękę, a ja mu ją wyrwałam i literalnie wpadł we wściekłość i mnie zwyzywał (ten mężczyzna to właściciel kawiarni w centrum Krakowa). Wtedy zdajesz sobie sprawę, że oni wcale a wcale nie robią tego z szacunku dla ciebie - gdyby tak było uszanowaliby także, że sobie tego nie życzysz. Robią to z "szacunku" do jakiejś wyobrażonej niewinnej słabej białogłowy, którą muszą się opiekować bo nauczono ich, że taka jest ich rola - boją się, że inaczej nie mają żadnej.
Pod postem na Instagramie możemy zobaczyć zalew komentarzy. "Ja tam lubię być traktowana jak dama", "O matko, a jaki to jest dramat życiowy, kiedy próbuję przepuścić swoich kolegów z firmy w drzwiach!", "Jestem absolutnie za respektowaniem czyichś granic, sama nie lubię być całowana w dłoń. Ale ten post uważam za toksyczny feminizm", "Pracowałem przez jakiś czas jako kelner i ilość żenujących sytuacji, a nawet podwójnie żenujących (w których kobieta ewidentnie próbowała powstrzymywać te nadmierna „życzliwość”, a pan i władca ja totalnie ignorował, np wybierając wino w jej imieniu) była wprost nieprawdopodobna" - czytamy.
Przepuszczać czy nie przepuszczać kobiety w drzwiach? Oto jest pytanie
Podobnie zresztą jest na Facebooku. Możemy zobaczyć, że w wypadku tej dyskusji płeć nie ma znaczenia. Nazywanie pewnych zachowań "życzliwym seksizmem" jest krytykowane/popierane zarówno przez kobiety, jak i mężczyzn.
Mało kto się czepia np. całowania w rękę i chyba każdy jest w stanie zaakceptować to, że kobiety mogą nie lubić tego zwyczaju lub wręcz reagować na niego z obrzydzeniem. Może to wynikać z traum lub po prostu z charakteru. Spójrzmy na to też inaczej: wielu z nas pamięta jak np. było przymuszanych do całowania nielubianych wujków, cioć czy dziadków i nie zawsze to było przyjemne, ale przecież tak trzeba.
Najbardziej kontrowersyjne wydaje się przepuszczanie w drzwiach. Każdy chłopak jest tego uczony od dziecka i myślę, że wielu z nas, chłopaków, aż dziwnie by się poczuło, gdyby miało się wpychać przodem. Z jednej strony jest to kwestia przyzwyczajenia - nieodwracalnie zakodowana w głowie, a z drugiej strony to bardzo pozytywny odruch i myślę, że niemal nikt nie robi tego, bo jest mizoginem i czuje wyższość nad kobietami lub chce coś na tym ugrać, lecz właśnie chce być uprzejmy. A przecież to w ostatnich latach nie jest czymś powszechnym.
Takie jest jednak moje zdanie i również i w nim znajdziemy pułapki: czy przepuszczalibyśmy kobiety w drzwiach, gdyby nie było takiego zwyczaju? Nie mam pojęcia i nie da się tego sprawdzić, chyba, że w równoległej rzeczywistości, w której historia ludzkości potoczyła się inaczej. Trudno też ocenić od razu, nie znając danej kobiety, czy sobie nie życzy takiego traktowania, a nikt przecież nie chce ryzykować i wyjść na chama.
Czy mężczyzna powinien płacić za kobietę na randce? Dyskusja o zwyczajach damsko-męskich nie ma końca
Aleksandra Herzyk po burzy w sieci postanowiła napisać "post-scriptum". Zauważyła, że wiele mężczyzn czuło się zagubionych, "bo wiele kobiet wymaga od nich zachowania, które ja pokazuję jako protekcjonalne i wk*rwiające".
Niektórzy w serio dobrej wierze pytali mnie co robić, bo niektóre dziewczyny uważają za nietakt niezapłacenie za nie na randce. Tak, jak to często bywa - kobiety reprodukują seksistowskie schematy, bo żyją w tym samym społeczeństwie - czasem nawet pomimo tego, że deklarują bycie "za równością" (dodają wtedy "ale nie przesadzajmy"). Dodam więc do przekazu, że oczekiwanie od mężczyzn z którymi idzie się na randkę (tym bardziej pierwszą, kiedy jest się prawie nieznajomymi!) opłacenia całego wyjścia jest wobec nich zwyczajnie nie w porządku. To nie jest dziesięć czy piętnaście złotych, ale często dość znaczące sumy. Nie mieści mi się w głowie, że mogłabym w takiej sytuacji nie zapłacić za siebie.
I tym razem wywołało to lawinę komentarzy. Tym razem przede wszystkim w kwestii płacenia za kobiety na randkach. Nawet panie czują się wtedy zakłopotane. "Czasem czuję się niezręcznie, jeśli podejrzewam, że ktoś chce za mnie zapłacić, bo czuję, że może oceniać, co i ile zamawiam" - napisała internautka na Instagramie. Druga z kolei skomentowała, że "feminizm powinien zajmować się ważniejszymi problemami, a nie tworzyć je tam gdzie ich nie ma..."
Jak więc sobie radzić z randkowymi rytuałami? Ciekawy komentarz napisała "Grupa Performatywna Chłopaki". "Polecamy na randce rozmawianie o tym, jak się czujemy np. wobec tych randkowych zwyczajów, że nam niezręcznie, że nie rozumiemy, czemu tak ma być, albo że mamy konkretne oczekiwania, albo że lubimy te rytuały..." - czytamy. W odpowiedzi dostali "wy chłopaki to chyba z żadnej randki z 'sukcesem' nie wyszliście". Dyskusja trwa dalej i pewnie nigdy nie dojdziemy do konsensusu. Randki zawsze były skomplikowane, ale teraz mogą być jeszcze trudniejsze.
Czytaj także: https://natemat.pl/337415,seksizm-wobec-mezczyzn-istnieje-6-przykladow-seksistowskich-zachowan