40-letnia legenda wraca na kort. Iga Świątek już nie może się doczekać wielkiego starcia

Krzysztof Gaweł
16 czerwca 2022, 18:18 • 1 minuta czytania
Iga Świątek kontra Serena Williams? Jeszcze niedawno takie starcie byłoby tylko w sferze marzeń, ale dziś okazuje się, że ten iście hollywoodzki scenariusz może stać się faktem już w pierwszej rundzie Wimbledonu. 40-letnia Amerykanka wznowiła karierę i zagra w Londynie. Polka od miesięcy rozstawia rywalki po kątach i sama nie może się już doczekać. My również.
Serena Williams wraca do gry, wystąpi już wkrótce w Wimbledonie Fot. DANIEL LEAL-OLIVAS/AFP/East News

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google


Iga Świątek nigdy nie miała okazji stawić czoła Serenie Williams, jednej z najlepszych tenisistek w historii, zwyciężczyni 23 imprez Wielkiego Szlema, 72 turniejów cyklu WTA, mistrzyni olimpijskiej i wielkiej dominatorki na kortach całego świata. Ale okazuje się, że takie starcie może wciąż mieć miejsce, bo 40-letnia Amerykanka wznowiła właśnie karierę po rocznej przerwie i zagra w Wimbledonie.

Serena Williams przekazała za pośrednictwem mediów społecznościowych, że wraca i że wystąpi w Londynie. Na świętej trawie siedem razy wygrywała tytuł, przed rokiem próbowała wywalczyć ósmy, ale doznała kontuzji w meczu pierwszej rundy i zrezygnowała z rywalizacji. Teraz wraca, bo wciąż ma ochotę do rywalizacji i wciąż czuje się mocna. Odpoczęła, będzie grać z dziką kartą i będzie z pewnością bardzo groźna dla rywalek. Doświadczenie i wielka sportowa klasa to jej atuty.

Co na to wszystko Iga Świątek, numer jeden na świecie i zawodniczka, która od miesięcy bije kolejne rekordy? Ucieszyła się i napisała Amerykance wiadomość w social mediach. "Co za wiadomość... Do zobaczenia!" - przekazała nasza mistrzyni, która niedawno pobiła rekord Sereny pod względem kolejnych zwycięstw (34 mecze) i wyrównała rekord jej siostry Venus (35 meczów). A teraz może zagrać z legendą już na początek turnieju w Londynie.

Jako rozstawiona z numerem pierwszym 21-latka z Raszyna może w pierwszej rundzie stawić czoła Serenie Williams, co byłoby pojedynkiem tyleż ciekawym sportowo, co medialnie. Królowa tenisa, która przez ponad dekadę rządziła na kortach świata, wraca do rywalizacji i stawia czoła nowej mistrzyni, rozstawiającej po kątach rywalki od lutego. Scenariusz iście hollywoodzki i wciąż bardzo możliwy.

Która byłaby faworytką takiego starcia? Iga Świątek odpoczywa po trudach Rolanda Garrosa i wycofała się z turnieju WTA w Berlinie, by lepiej zregenerować się przed Wimbledonem. Do słynnej imprezy i gry na trawie podejdzie z marszu. Serena Williams, dziś numer 276. na świecie, zagra w deblu w Eastbourne, a potem pojawi się na "świętej trawie" w Londynie. Jeżeli los tak zdecyduje, obie zmierzą się już na początek rywalizacji.

Z Sereną Williams rywalki raczej grać nie chcą, bo pamiętają, czym zazwyczaj kończyły się starcia z legendą. "Jedno jest pewne, nikt nie chce grać przeciwko niej" - kwitują powrót czterokrotnej złotej medalistki olimpijskiej dziennikarze za Oceanem. Czy Iga Świątek jest w tym gronie? Z pewnością ma dla rywalki wiele szacunku, ale też zna swoją siłę. Gdyby ograła jeszcze legendę z USA, jej rekordowa seria wydłużyłaby się do 36. meczów. I byłaby symboliczna zmiana warty na szczycie, jakże zarazem piękna, prawda?

Czytaj także: https://natemat.pl/419623,swiatek-lepsza-od-meskiego-lidera-tenisa-niesamowity-wynik-polki