"Ty to bedoesiara, a nie ku**a jego mama". Jak polski raper stworzył nowe pokolenie feministek
- Bedoesiary to grono fanek skupionych wokół rapera Bedoesa, to jednak zupełnie inna społeczność, która hołduje zasadom pod flagą girlpower.
- Bedoes w swoich tekstach wspiera kobiety, walczy z kultem toksycznego macho, body-shamingiem czy slut-shamingiem.
- Rap jest najchętniej słuchanym gatunkiem muzycznym w Polsce, szczególnie wśród młodych ludzi. Raper Borys Przybylski stał się ikoną popkultury dla fanek z Pokolenia Z.
Kim jest Bedoesiara?
Na początku był Bedoes. I chociaż zdecydowanie nie jest to tekst aspirujący do biografii rapera, to nie można nie wyjść od artysty, który z wielu powodów wyróżnił się nie tylko na polskiej scenie rapowej, ale przeszedł do popkulturowego mainstreamu. Do tego stopnia, że stał się dla swoich tysięcy nastolatek i młodych kobiet ikoną. I to nie tylko muzyczną.
Bedoes, właściwie Borys Przybylski, to 24-letni raper z Bydgoszczy. Największym sukcesem komercyjnym Bedoesa jest album pt. "Opowieści z Doliny Smoków", który sprzedał się w ponad 90 tys. egzemplarzy uzyskując status potrójnej platynowej płyty.
I chociaż o jego sukcesach muzycznych można by opowiadać długo, to skupmy się na jednym. Stworzeniu wokół siebie kobiecego fanbase'u. Ktoś może powiedzieć, że to raczej nic nowego.
W końcu raperzy bywają uważani za bożyszcza (i to nie tylko infantylnych nastolatek). Są przystojni, mają odwagę, by stylizować się ekstrawagancko, nosić kolorowe włosy czy tatuaże. Poza tym w końcu są artystami! Kto potrafi lepiej pisać o złamanym sercu, wielkiej wrażliwości czy zakochaniu niż "poeci XXI wieku"?
Do tej pory wielu z nich miało tylko jedną wielką wadę. Tworzyli jednocześnie w najpopularniejszym gatunku muzycznym w naszym kraju (tak, Polska rapem gra!), który do niedawna był także... najbardziej seksistowski.
Kobieta w rapie? Trzęsie tyłkiem w teledysku (jeśli ma szczęście)
Mam wrażenie, że w polskim rapie wywodzącym się ze "starej szkoły" postacie kobiece pojawiały się w tekstach w kilku reprezentacjach.
Typ A — "ta, na którą musisz uważać, bo leci na twoje siano".
Typ B - "ta, która złamała ci serce, więc musisz sprawdzić w słowniku synonimów wszystkie najwulgarniejsze inwektywy, tak by rymowały się z romantyczną balladą w refrenie".
Typ C — "ta, która chce się z tobą bawić, więc nie jest godna szacunku i ty możesz się nią zabawić".
Typ D — "ta, którą musisz szanować, ale to zazwyczaj tylko twoja mama". Wszystkie inne kobiety są (mówiąc eufemistycznie, nie językiem ulicy) "nic niewarte".
Wielu raperów napisało o tym całe albumy. I nagrało masę teledysków, w których dziewczyny robią za tło nie ważniejsze niż lejący się po ich nagich ciałach szampan. Jeśli będą miały szczęście, to zostaną na klipie klepniętę w pupę przez swojego idola. A w zwrotce nazwane "dobrą su*ą".
Zamiast groupies feministyczne fanki
I wtedy nastaje rok 2022. Gdy kobiety nie chcą słuchać Malika Montany rapującego o tym, że "zanim wzięła go do ust, zmoczyła mordę w szampanie" albo "ona chciała tylko lansu, a to zwykła rura". By potem obserwować, jak zakompleksiony 30-latek urządza w internecie lincz na jego antyfance, która miała czelność odkryć Amerykę stwierdzeniem, że raper jest seksistowski i wulgarny. (Jasne, że jest.) Nastaje więc 2022 rok, gdy cali na biało wchodzą raperzy, którzy chcą w swoich utworach walczyć z kultem toksycznej męskości, body-shamingiem, slut-shamingiem, a ze swoich fanek nie robić haremu rozwrzeszczanych groupies, których największym marzeniem jest zaliczyć z nimi "randkę" na backstage'u.
I wśród tych raperów widać od dawna np. Taco Hemingwaya, ale to Bedoesowi udało się wokół siebie zebrać kobiecą społeczność pod różową flagą girlpower. A wszystko zaczęło się (jak w każdej komedii dla nastolatków) od tego, że słowo "Bedoesiara" opisujące jego fankę było właściwie... obelgą.
Prześmiewczym określeniem dziewczyny, która na rapie się nie zna. Tekstów właściwie nie rozumie, a Bedoesa słucha bo... to modne, a poza tym ten jest "kimś". Bezkrytyczne uwielbienie artysty i rozumek zbyt malutki, by pojąć przekaz.
Bedoes postanowił wtedy zrobić to, co robi się zawsze, gdy ktoś oskarża nas o cringe. Zażartował sam z siebie, broniąc swoich fanek i stworzył linię t-shirtów inspirowanych dwiema kreskówkami. "Odlotowymi agentkami" i "Winx", czyli bajkami, na których wychowały się całe pokolenia młodych kobiet.
Obydwie pokazywały historie superbohaterek/wróżek, które walczą z siłami zła pod różną postacią, a największą wartością była w nich "dziewczyńska" przyjaźń. Ciuchy z różowym, brokatowym printem na białym tle zaczął nosić sam Bedoes. I pokazał je w swoim teledysku do kawałka "Bedoesiara", który wypuścił w Dzień Matki. I to był ostateczny hołd dla wszystkich kobiet. I jego mały feministyczny manifest.
"Ty to bedoesiara, a nie ku*wa jego mama"
"Każda Bedoesiara ma to samo w głowie. W naszym eksluzywnym gronie nie tolerujemy plotek. Jak cię jara body-shaming no to wypie*dalaj. Zmienię się dla siebie, a nie, że mi rozkazuje pajac. Chociaż były dziewczyny, co chciały mi serce złamać. To kobiety są wspaniałe, to mi przypomina narzeczona oraz mama" – rapował w piosence napisanej na Dzień Matki Bedoes.
A w teledysku wystąpił ze swoimi fankami, z których kilka wcieliło się w postaci Bedoesa (White’a, Flexxy’iego i Kuqe’a). Dziewczyny będące ich żeńskimi odpowiednikami bez kompleksów rapują prosto do kamery o tym, jak trafić do "elitarnego grona Bedoesiar".
Bo z żartu z elitarności powstał cały ruch. Z byciem Bedoesiarą może identyfikować się każda fanka rapera, która jest kobietą silną i niezależną, która "nie potrzebuje typa, co nie umie zrobić prania" i w mężczyźnie upatruje swojego partnera i przyjaciela, a nie chłopca, któremu musi matkować, czy bad boya, którego toksyczne zachowania ma znosić. Pokolenie kobiet-służących wymiera bardzo szybko!
Bedoes przekazuje fankom, że nie potrzebują faceta, by w ogóle czuć się spełnione. Mogą ciężko pracować nad własnym rozwojem, ale NIC nie muszą — "Ale to normalna sprawa, jak się tobie nie chce wstawać. Jak masz na ochotę na serial, dres, kocyk i kebaba Nie bierz tego do głowy, czasem też możesz być mała". Dodaje otuchy, prawda?
22-letnia Marysia jedna z tysięcy fanek Bedoesa, wyjaśnia mi, za co kocha jego muzykę.
— Muzyki Bedoesa zaczęłam słuchać parę lat temu, kiedy nie był on jeszcze tak popularny. Jego obecne kawałki różnią się od tych dawnych, co część osób może uznać za minus, jednak ja patrzę na to kompletnie inaczej. Uważam to za zupełnie naturalne, że człowiek pragnie się rozwijać wraz ze swoją twórczością. Żadna Bedoesiara nie stoi w miejscu. Kawałki Bedoesa wywołują przeróżne emocje, dzięki czemu tak łatwo jest się z nimi identyfikować. Bardzo podoba mi się jego kontakt z fanami, co widać w jego działalności w social mediach i akcjach, które organizuje. To co wyróżnia go na tle pozostałych artystów to ta autentyczność, energia i miłość, jaką przekazuje ludziom — tłumaczy.
Chłopaki niech płaczą
Bedoes sprzeciwia się wzorcom toksycznej męskości. Wprost mówi o tym, że został wychowany tylko przez kobiety (mamę i babcię), co dało mu "emocjonalność, moją wrażliwość, moją wyobraźnię, ale również moją pewność siebie i siłę".
Raper zmaga się z nadwagą i wspiera ruch ciałopozytywności. I to w swoim stylu. Jego zdjęcie z koncertu, bez koszulki, na którym ma na sobie różowe skrzydła wróżki (nawiązujące do bajki Winx) obiegło internet i odbiło się na raperze falą fatfobicznych komentarzy, którymi ten zdawał się nie przejmować. Manifestując, że każdy ma prawo do własnego ciała.
W kawałku "Chłopaki nie płaczą" wbrew tytułowi zachęca mężczyzn do okazywania emocji i nauczenia się tego, by je wyrażać. "Chłopaki niech płaczą, chłopaki niech płaczą. Chłopaki niech wiedzą, że wolno im czuć. Je*ać kulturę maczo, chłopaki niech uczą się używać słów".
Poza tym raper został przez swoje fanki żartobliwie nazwany Bedi i "guru beauty", bo na swoich mediach społecznościowych pewnego razu pokazał swoją urodową rutynę wyjaśniając, jakich kosmetyków używa i jak dba o siebie na co dzień.
Wytatuowany facet o słusznym rozmiarze, ze skrzydłami wróżki, rapujący: "Nie odpowiem na twój diss, jestem u kosmetyczki" stał się głosem młodego pokolenia. I nie — to nie on pokazał młodym dziewczynom, jak być silnymi. Silne kobiety przylgnęły do niego, bo w jego tekstach mogły odnaleźć coś więcej niż zachętę do tego, by "trzęś tyłkiem".
Bedoesiara to hasło znane każdej dziewczynie z pokolenia Z, nawet tym, które na pierwszy rzut oka nie użyły by określenia feministka. Ale o to w tym wszystkim chodzi. "Bycia mężczyzną nauczyła mnie kobieta" — dodaje w ostatnich wersach swojej flagowej piosenki Bedoes.
A w komentarzach pod klipem do niej jego fanki piszą: "Dawno nic nie dało mi takiego kopa do pracy. Motywacji do bycia dla siebie dobrą. Dzięki Bedi./ Ta piosenka daje mi plus 10 do samoakceptacji./ Każda z nas może być Bedoesiarą i to jest najpiękniejsze!/Ostatnio jest mi ciężko, ale ty podnosisz na duchu. W końcu jestem Bedoesiarą, dam radę!".
Potrzeba innego komentarza?