Ten samochód ma dać Alfie Romeo drugie życie. No i wygląda na to, że Włosi uciekną spod topora

Piotr Rodzik
30 czerwca 2022, 23:30 • 1 minuta czytania
Alfa Romeo Tonale. Samochód, na który i fani marki, i cały rynek motoryzacyjny czekali zdecydowanie za długo. A jednak już jest w całej krasie i można już ją kupić. Ba – w Polsce wydano już kilkadziesiąt samochodów. O Tonale mówi się, że ma uratować podupadającą legendę. I wydaje mi się, że są na to szanse. Bo choć w Tonale za grosz emocji, z którymi kojarzy się marka, to jest to po prostu dobre auto. Takie, jakiego chce rynek.
Alfa Romeo Tonale to udane auto. Fot. mat prasowe

Dlaczego Włosi tak bardzo upatrują szansy na wyjście z tarapatów w Tonale? To bardzo proste – Tonale to przedstawiciel najmodniejszego na rynku segmentu aut, czyli niewielkich SUV-ów. Audi Q3, BMW X1, Mercedes GLA, Volvo XC40 – to bezpośredni rywale Tonale z segmentu premium. Na innej półce cenowej to takie auta jak Seat Ateca, Volkswagen Tiguan czy Skoda Karoq.


Dość powiedzieć, że uboga gama Alfa Romeo (Giula i Stelvio) do tej pory pokrywała raptem 14 proc. potencjalnego rynku w Polsce – taki odsetek kierowców w naszym kraju poszukuje sedanów i dużych SUV-ów (z segmentu D-SUV).

Tymczasem auto z segmentu C-SUV, w którym jest Tonale, chce kupić już prawie co czwarty kierowca w Polsce. Innymi słowy marka dramatycznie zwiększa swoją dostępność dla klientów. Tonale ma napędzić sprzedaż Alfy Romeo w Polsce.

Alfa Romeo Tonale – pierwsza jazda i nasze wrażenia

No ale dobrze, jakie jest więc auto? W największym skrócie… do bólu poprawne od strony technicznej i zjawiskowe (co za zaskoczenie) od strony wizualnej. Ale serio – Tonale jest przepiękne. Efektowne reflektory LED (ze światłami do jazdy dziennej nawiązującymi do dawnych modeli marki, ale tylko w wyższych wersjach wyposażenia) z przodu i równie piękne reflektory z tyłu, które imitują pociągnięcie pędzlem przez malarza.

Do tego charakterystyczna linia Alfy Romeo z unoszącą się szybą przy słupku C, felgi "telefony" i cała masa włoskich akcentów. A to flaga na lusterku bocznym, a to flaga przy lewarku automatycznej skrzyni biegów. W Alfie Romeo nie udają swojej włoskości.

Ku mojemu zaskoczeniu zresztą we wnętrzu udało się ukryć pochodzenie samochodu. Alfa Romeo przecież jest częścią gigantycznego koncernu Stellantis. Brzmi fajnie, prawda? Ale w praktyce oznacza to, że Alfa Romeo Tonale poskładana jest z klocków, które często można znaleźć w innych modelach.

Niemniej jednak wnętrze jest nieźle spasowane, designerskie, cyfrowe zegary osadzone w typowych dla Alfy Romeo tubach robią wrażenie. Drażni tylko lewarek od skrzyni ewidentnie wyciągnięty z jakiegoś opla lub innego fiata. I latający na boki podłokietnik, który jest umiejscowiony dziwnie wysoko i po prostu niewygodny.

W każdym razie – auto wygląda dobrze. Jak na Alfę Romeo przystało. Gorzej po włączeniu silnika. Gorzej albo lepiej, zależy jak na to patrzeć. W każdym razie – Włosi zeszli na ziemię.

Trudno bowiem mówić, że jazda Tonale jest ekscytująca. Dość powiedzieć, że na ten moment przygotowane są dwa silniki benzynowe 1.5 o mocy… 130 i 160 koni mechanicznych (oba to miękkie hybrydy). Do tego dojdą 130-konny diesel oraz za jakiś czas hybryda plug-in. Ta powinna dostarczyć nieco więcej emocji, bo ma generować aż 275 koni mechanicznych.

Póki co jednak miałem okazję przejechać się 130-konnym wariantem benzynowym no i… jest tak, jak myślicie. Niecałe dziesięć sekund do 100 km/h nie powala, a samochód ewidentnie na drodze szybkiego ruchu dostaje zadyszki. Z czterema osobami na pokładzie i zapchanym bagażnikiem nie chciałbym tym samochodem wyprzedzać tira. Tu raczej przydałoby się 160 koni mechanicznych. Ale w mieście nada się i te 130.

Układ kierowniczy dla odmiany jest dość satysfakcjonujący. Alfa Romeo Tonale błyskawicznie reaguje na ruchy kierownicą i w tym kontekście nawet czuć w niej hothatcha.

Gorzej z zawieszeniem – to jest dość gumowe, a podczas jazdy z większą prędkością po nierównościach jako kierowca nie czułem, co się dzieje z autem. Informacje praktycznie nie były przenoszone na kierownicę.

Czy to problem? I tak, i nie. Bo to nie jest auto do jazdy sportowej i to ewidentnie to czuć. W tym kontekście tym bardziej śmieszą GIGANTYCZNE łopatki do zmiany biegów. Są piękne i solidne, wykonane z obłędnego aluminium, bardziej kojarzą się z jakimś modelem Ferrari czy inną Alfą Romeo – Giulią Quadrifoglio. Tylko że przypominam: 130 koni mechanicznych.

Czytaj także: https://natemat.pl/207313,diabel-wcielony-alfa-romego-giulia-quadrifoglio-to-samochod-dla-mlodych-gniewnych-i-pokornych

Ale serio, są tak duże, że utrudniają korzystanie z manetki kierunkowskazu. Który swoją drogą nie zmienia pozycji – jest "pływający", jak dawniej w BMW. Korzysta się z tego po prostu źle.

Alfa Romeo Tonale to też najbardziej zaawansowane technicznie auto w historii marki. Dość powiedzieć, że każde Tonale ma swój własny token NFT, w którym zapisywane są wszystkie informacje o historii auta. Drugi/kolejny właściciel auta ucieszy się, prawda?

Nie wiem co prawda jakie dane są zapisywane, ale po moich jazdach testowych w tokenie warto odnotować, że asystent utrzymania pasa ruchu (i w ogóle tempomat oraz asystent jazdy w korku) już nie działał. Auto z przebiegiem nieco ponad sześciuset kilometrów... Na szczęście Alfa Romeo dalej oferuje pięcioletnią gwarancję. Ale może to zwykły pech.

Alfa Romeo Tonale – czy warto kupić?

To jednak tylko detale, które nie zmieniają faktu, że Tonale jeździ się po prostu ultra poprawnie. A w tym segmencie to przecież bardzo istotne. To nie jest samochodów dla osób, które szukają prawdziwych doznań z jazdy (chociaż w informacjach prasowych Alfa Romeo przekonuje inaczej…). To po prostu wygodny sposób transportu z punktu A do punktu B. Bardzo ładny, dodajmy. I stylowy.

Czy Tonale uratuje markę? Pewnie tak. Zresztą wyniki sprzedaży choćby w Polsce są bardzo obiecujące. Importer obiecał sobie sprzedać w tym roku 750 egzemplarzy. Tymczasem już zamówiono 525, a 36 sztuk już nawet wydano klientom. Zrealizowanie celów nie powinno być więc problemem, a Alfę Romeo najpewniej czeka w Polsce rekordowy rok.

Tym bardziej, że Tonale jest wycenione bardzo agresywnie. Na tle konkurencji za te same pieniądze oferuje znacznie więcej wyposażenia w standardzie, a diesel kosztuje tyle samo (!) co benzyna.

W każdym razie cennik startuje od 157 tysięcy za wersję Super (do wyboru 130-konny diesel i benzyna) aż po 160-konną wersję Veloce za 198 tysięcy. Na zdjęciach widzicie z kolei auto w limitowanej wersji Edizione Speciale. Ta jest dostępna tylko na start produkcji. Do wyboru jest 130-konna benzyna (taką jeździłem) za  180 tysięcy złotych i o 9 tysięcy droższa wersja 160-konna.

Ogółem – piękne auto. Czekam na tę mocniejszą hybrydę.