Ten samochód ma dać Alfie Romeo drugie życie. No i wygląda na to, że Włosi uciekną spod topora
Dlaczego Włosi tak bardzo upatrują szansy na wyjście z tarapatów w Tonale? To bardzo proste – Tonale to przedstawiciel najmodniejszego na rynku segmentu aut, czyli niewielkich SUV-ów. Audi Q3, BMW X1, Mercedes GLA, Volvo XC40 – to bezpośredni rywale Tonale z segmentu premium. Na innej półce cenowej to takie auta jak Seat Ateca, Volkswagen Tiguan czy Skoda Karoq.
Dość powiedzieć, że uboga gama Alfa Romeo (Giula i Stelvio) do tej pory pokrywała raptem 14 proc. potencjalnego rynku w Polsce – taki odsetek kierowców w naszym kraju poszukuje sedanów i dużych SUV-ów (z segmentu D-SUV).
Tymczasem auto z segmentu C-SUV, w którym jest Tonale, chce kupić już prawie co czwarty kierowca w Polsce. Innymi słowy marka dramatycznie zwiększa swoją dostępność dla klientów. Tonale ma napędzić sprzedaż Alfy Romeo w Polsce.
Alfa Romeo Tonale – pierwsza jazda i nasze wrażenia
No ale dobrze, jakie jest więc auto? W największym skrócie… do bólu poprawne od strony technicznej i zjawiskowe (co za zaskoczenie) od strony wizualnej. Ale serio – Tonale jest przepiękne. Efektowne reflektory LED (ze światłami do jazdy dziennej nawiązującymi do dawnych modeli marki, ale tylko w wyższych wersjach wyposażenia) z przodu i równie piękne reflektory z tyłu, które imitują pociągnięcie pędzlem przez malarza.
Do tego charakterystyczna linia Alfy Romeo z unoszącą się szybą przy słupku C, felgi "telefony" i cała masa włoskich akcentów. A to flaga na lusterku bocznym, a to flaga przy lewarku automatycznej skrzyni biegów. W Alfie Romeo nie udają swojej włoskości.
Ku mojemu zaskoczeniu zresztą we wnętrzu udało się ukryć pochodzenie samochodu. Alfa Romeo przecież jest częścią gigantycznego koncernu Stellantis. Brzmi fajnie, prawda? Ale w praktyce oznacza to, że Alfa Romeo Tonale poskładana jest z klocków, które często można znaleźć w innych modelach.
Niemniej jednak wnętrze jest nieźle spasowane, designerskie, cyfrowe zegary osadzone w typowych dla Alfy Romeo tubach robią wrażenie. Drażni tylko lewarek od skrzyni ewidentnie wyciągnięty z jakiegoś opla lub innego fiata. I latający na boki podłokietnik, który jest umiejscowiony dziwnie wysoko i po prostu niewygodny.
W każdym razie – auto wygląda dobrze. Jak na Alfę Romeo przystało. Gorzej po włączeniu silnika. Gorzej albo lepiej, zależy jak na to patrzeć. W każdym razie – Włosi zeszli na ziemię.
Trudno bowiem mówić, że jazda Tonale jest ekscytująca. Dość powiedzieć, że na ten moment przygotowane są dwa silniki benzynowe 1.5 o mocy… 130 i 160 koni mechanicznych (oba to miękkie hybrydy). Do tego dojdą 130-konny diesel oraz za jakiś czas hybryda plug-in. Ta powinna dostarczyć nieco więcej emocji, bo ma generować aż 275 koni mechanicznych.
Póki co jednak miałem okazję przejechać się 130-konnym wariantem benzynowym no i… jest tak, jak myślicie. Niecałe dziesięć sekund do 100 km/h nie powala, a samochód ewidentnie na drodze szybkiego ruchu dostaje zadyszki. Z czterema osobami na pokładzie i zapchanym bagażnikiem nie chciałbym tym samochodem wyprzedzać tira. Tu raczej przydałoby się 160 koni mechanicznych. Ale w mieście nada się i te 130.
Układ kierowniczy dla odmiany jest dość satysfakcjonujący. Alfa Romeo Tonale błyskawicznie reaguje na ruchy kierownicą i w tym kontekście nawet czuć w niej hothatcha.
Gorzej z zawieszeniem – to jest dość gumowe, a podczas jazdy z większą prędkością po nierównościach jako kierowca nie czułem, co się dzieje z autem. Informacje praktycznie nie były przenoszone na kierownicę.
Czy to problem? I tak, i nie. Bo to nie jest auto do jazdy sportowej i to ewidentnie to czuć. W tym kontekście tym bardziej śmieszą GIGANTYCZNE łopatki do zmiany biegów. Są piękne i solidne, wykonane z obłędnego aluminium, bardziej kojarzą się z jakimś modelem Ferrari czy inną Alfą Romeo – Giulią Quadrifoglio. Tylko że przypominam: 130 koni mechanicznych.
Ale serio, są tak duże, że utrudniają korzystanie z manetki kierunkowskazu. Który swoją drogą nie zmienia pozycji – jest "pływający", jak dawniej w BMW. Korzysta się z tego po prostu źle.
Alfa Romeo Tonale to też najbardziej zaawansowane technicznie auto w historii marki. Dość powiedzieć, że każde Tonale ma swój własny token NFT, w którym zapisywane są wszystkie informacje o historii auta. Drugi/kolejny właściciel auta ucieszy się, prawda?
Nie wiem co prawda jakie dane są zapisywane, ale po moich jazdach testowych w tokenie warto odnotować, że asystent utrzymania pasa ruchu (i w ogóle tempomat oraz asystent jazdy w korku) już nie działał. Auto z przebiegiem nieco ponad sześciuset kilometrów... Na szczęście Alfa Romeo dalej oferuje pięcioletnią gwarancję. Ale może to zwykły pech.
Alfa Romeo Tonale – czy warto kupić?
To jednak tylko detale, które nie zmieniają faktu, że Tonale jeździ się po prostu ultra poprawnie. A w tym segmencie to przecież bardzo istotne. To nie jest samochodów dla osób, które szukają prawdziwych doznań z jazdy (chociaż w informacjach prasowych Alfa Romeo przekonuje inaczej…). To po prostu wygodny sposób transportu z punktu A do punktu B. Bardzo ładny, dodajmy. I stylowy.
Czy Tonale uratuje markę? Pewnie tak. Zresztą wyniki sprzedaży choćby w Polsce są bardzo obiecujące. Importer obiecał sobie sprzedać w tym roku 750 egzemplarzy. Tymczasem już zamówiono 525, a 36 sztuk już nawet wydano klientom. Zrealizowanie celów nie powinno być więc problemem, a Alfę Romeo najpewniej czeka w Polsce rekordowy rok.
Tym bardziej, że Tonale jest wycenione bardzo agresywnie. Na tle konkurencji za te same pieniądze oferuje znacznie więcej wyposażenia w standardzie, a diesel kosztuje tyle samo (!) co benzyna.
W każdym razie cennik startuje od 157 tysięcy za wersję Super (do wyboru 130-konny diesel i benzyna) aż po 160-konną wersję Veloce za 198 tysięcy. Na zdjęciach widzicie z kolei auto w limitowanej wersji Edizione Speciale. Ta jest dostępna tylko na start produkcji. Do wyboru jest 130-konna benzyna (taką jeździłem) za 180 tysięcy złotych i o 9 tysięcy droższa wersja 160-konna.
Ogółem – piękne auto. Czekam na tę mocniejszą hybrydę.