Ujawniono koszty zagranicznych podróży Grodzkiego. Tusk nie zawsze był zadowolony z planów marszałka
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
- Dziennikarze wzięli pod lupę delegacje Tomasza Grodzkiego
- W ciągu blisko trzech lat zagraniczne podróże kosztowały ponad 250 tys. zł
- Według informacji Interii marszałek Senatu miał też polecieć do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, ale zrezygnował po rozmowie z Donaldem Tuskiem
Jak podaje Interia, dla nikogo w Senacie nie jest tajemnicą, że Tomasz Grodzki lubi podróżować. Co ciekawe, politykowi KO zawsze towarzyszy dyrektorka jego gabinetu.
– Zgodnie z praktyką przyjętą w Kancelarii Senatu dyrektor gabinetu nie tylko nadzoruje, ale też sam wykonuje zadania zarówno na miejscu, jak i wszędzie, gdzie marszałek Senatu przebywa, pełniąc swoje obowiązki – tłumaczyła w maju Małgorzata Daszczyk.
Dziennikarze ujawnili, ile kosztowały dotychczasowe delegacje Tomasza Grodzkiego. Miami, Tokio, Rzym – najważniejszy z senatorów odbył do tej pory wiele zagranicznych podróży. Z udostępnionych dokumentów wynika, że od 12 listopada 2019 do 5 maja 2022 roku samolot z marszałkiem latał poza granice Polski 26 razy. Delegacje kosztowały łącznie przeszło 250 tys. zł.
Ujawniono koszty zagranicznych podróży Tomasza Grodzkiego
Najdroższa, jak podaje portal, była podróż do USA. Koszty pobytu w Miami w lutym tego roku oszacowano na 113 tys. zł. Ponad 75 tys. zł kosztowała z kolei delegacja grupy senatorów do Japonii na zaproszenie przewodniczącej Izby Radców. W tej kwocie mieściły się przeloty, noclegi i diety.
Ponad 10 tys. zł zapłacono za wyprawę marszałka do Wiednia, gdzie wziął udział w obchodach rocznicy Odsieczy Wiedeńskiej i rocznicy wizyty Ojca Świętego. Przeszło 17 tysięcy kosztowała natomiast podróż senackiej delegacji do Rzymu na XXV Jubileuszowy Walny Zjazd Związku Polaków.
Czytaj także: Poważna usterka w samolocie, którym leciał marszałek Senatu. Było awaryjne lądowanie
Według Interii Tomasz Grodzki planował także podróż do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, ale miał zrezygnować z planów po rozmowie z Donaldem Tuskiem. Przypomnijmy, że szef PO miał także "wpaść w furię" w związku z podróżą Grodzkiego do wspomnianego już Miami.
Jak pisaliśmy w naTemat, politycy nigdy nie darzyli się wielką sympatią, jednak Tusk tym razem dostał argument do skrytykowania marszałka Senatu. Nie bez znaczenia był też fakt, że wycieczka na "Kongres 60 milionów" odbyła się co prawda przed wybuchem wojny, ale w chwili apogeum napięcia na linii Rosja – Ukraina.
PiS chciało odwołać marszałka Grodzkiego
– Od samego początku był duży dystans do tego, co robi marszałek. Nie było zakazu, ale zalecaliśmy senatorom dużą ostrożność. Orędzie do narodu ukraińskiego było przekroczeniem Rubikonu i od tego momentu rekomendacja dla PiS jest taka, żeby nie brać udziału w wyjazdach z Tomaszem Grodzkim – powiedział Interii wicemarszałek Senatu Marek Pęk z Prawa i Sprawiedliwości.
Przypomnijmy, że w marcu marszałek Senatu zamieścił na Twitterze nagranie, skierowane do Rady Najwyższej Ukrainy. Przepraszał, że "niektóre firmy w haniebny sposób kontynuują działalność w Rosji", że "nadal przez Polskę jadą tysiące tirów na Białoruś" i że "nadal rząd importuje rosyjski węgiel i nie potrafi zamrozić aktywów rosyjskich oligarchów".
Po tym wystąpieniu PiS złożył wniosek o odwołanie Grodzkiego z funkcji marszałka, ale w kwietniu wniosek taki nie uzyskał większości w Senacie.
Czytaj także: https://natemat.pl/418630,marszalek-grodzki-o-marku-suskim-padly-slowa-o-wspolczynniku-inteligencji