Zabójstwo Pawła Adamowicza. W sądzie po raz pierwszy pojawiła się matka Stefana W.

Natalia Kamińska
21 lipca 2022, 15:10 • 1 minuta czytania
Odbyła się kolejna rozprawa w procesie w sprawie zabójstwa Pawła Adamowicza. Tym razem zeznawał były współpracownik zamordowanego prezydenta Gdańska. Opowiedział o ostatnich godzinach przed śmiercią polityka. Na sali pojawiła się też matka Stefana W.
Trwa proces Stefana W. oskarżonego o zabójstwo Pawła Adamowicza. Fot. Hubert Hardy/REPORTER

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google


Do zamachu na Pawła Adamowicza doszło 13 stycznia 2019 roku podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Stefan W. wszedł na scenę na Targu Węglowym i trzykrotnie ugodził nożem prezydenta Gdańska.

Ciosy trafiły w serce i brzuch. Samorządowiec trafił do szpitala, gdzie dobę później zmarł. Przez kilkadziesiąt sekund po ataku Stefan W. przechadzał się po scenie i krzyczał, że "za rządów PO siedział przez kilka lat na niewinność".

Na sali rozpraw pojawiła się matka Stefana W.

W marcu zaczął się jego proces. Odbyło się już kilka rozpraw. Na początku lipca biegli uznali, że może on brać udział w procesie, mimo że nie chce nic mówić. Stało się to po wniosku, który złożył jego obrońca. W czwartek odbyła się następna rozprawa.

Na sali pojawiła się matka oskarżonego o zabójstwo Stefana W. Przyszła ona do sądu po raz pierwszy. Po wyjściu z sali rozpraw powiedziała tylko mediom, że nie będzie z nimi rozmawiać, gdyż "nie jest w stanie".

Z kolei prokurator Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Agnieszka Nickel-Rogowska poinformowała, że kobieta może uczestniczyć w rozprawach w charakterze publiczności. Jak wyjaśniła, "złożyła ona oświadczenie o odmowie składania zeznań jako osoba najbliższa dla oskarżonego i sąd nie będzie jej przesłuchiwał".

Na czwartkowej rozmowie zeznawał także Marcin M. były współpracownik prezydenta Adamowicza. 13 stycznia 2019 roku był wolontariuszem i kwestował wraz z byłym prezydentem Gdańska. Mężczyzna i jego koleżanka najpierw zbierali pieniądze z Adamowiczem, a po południu poszli na obiad. Na nim wrócili do centrum miasta, a potem wszyscy udali się na scenę.

Zeznania złożył także były współpracownik Adamowicza

– Wręczyłem prezydentowi zimne ognie i stanąłem metr za nim – opowiadał Marcin M.  Zeznał również, że po przemówieniu prezydenta, które trwało ok. 2-3 minut, na scenę wbiegł oskarżony i pchnął nożem Adamowicza. Po ataku, jak i następnego dnia świadek był w szpitalu, gdzie dowiedział się, że Adamowicz zmarł.

Przypomnijmy, że akt oskarżenia przeciwko Stefanowi W. wpłynął do gdańskiego sądu w grudniu 2021 roku. Prokuratura Okręgowa w Gdańsku postawiła mężczyźnie zarzut zabójstwa w zamiarze bezpośrednim w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie oraz zmuszanie innej osoby do określonego zachowania.

Gdańska prokuratura uważa, że "obu przestępstw oskarżony dopuścił się w warunkach powrotu do przestępstwa, a w chwili ich popełnienia miał ograniczoną poczytalność". Za zabójstwo Stefan W. może być skazany na karę w wysokości od 12 lat więzienia do dożywotniego pozbawienia wolności.

Czytaj także: https://natemat.pl/423607,procesie-o-zabojstwo-adamowicza-opina-nt-stefana-w