Ruszył kolejny etap procesu Stefana W., który odpowiada za zamordowanie prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Świadkowie zabójstwa opisali przed przedstawicielami wymiaru sprawiedliwości, co dokładnie wydarzyło się na scenie Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Proces mordercy Pawła Adamowicza wciąż trwa. Podczas poniedziałkowej rozprawy zeznania złożyli kolejni świadkowie
- Triumf, ekstaza, zadowolenie - tak opisali zachowanie Stefana W.
Ze względu na ograniczoną poczytalność sąd może zastosować wobec zamachowca nadzwyczajne złagodzenie kary
Proces zabójcy Pawła Adamowicza. "Triumf, ekstaza, zadowolenie"
W poniedziałek odbyła się trzynasta już rozprawa w Sądzie Okręgowym w Gdańsku dotycząca morderstwa Pawła Adamowicza. Przesłuchano kolejnych świadków zabójstwa, którzy byli pod sceną, gdy prezydent Gdańska otrzymał śmiertelny cios nożem w klatkę piersiową.
- Podszedłem do pana prezydenta. Trzymał się za brzuch. Zobaczyłem krew. Zacząłem wołać o pomoc - powiedział jeden z urzędników, cytowany przez Polską Agencję Prasową. - Straciłem czucie nad swoim ciałem - dodał.
Szok był na tyle silny, że świadek zdarzenia potrzebował pomocy medycznej chwile po zamordowaniu prezydenta. Z kolei zeznająca kobieta powiedziała, że usłyszała krzyki Stefana W.
- Widziałam, jak ktoś przebiegał od mojej prawej strony, biegał po scenie i czymś wymachiwał. Ten człowiek krzyczał, że był szykanowany i dlatego pan prezydent musiał zginąć - opisała.
Jak przytoczyła, gdy weszła na scenę, zobaczyła mordercę sprowadzanego po schodach przez funkcjonariuszy policji. - To, co pamiętam do dzisiaj, nie zapomnę tego do końca życia, to wzrok mordercy. Triumf, ekstaza, zadowolenie - oceniła.
Jeszcze w kwietniu o stanie, w jakim Adamowicz był chwilę po ataku, opowiedział konferansjer, który cały czas był na scenie. - Widziałem, że jest źle. Chciałem nawiązać z nim kontakt. Prezydent patrzył na mnie. Stałem nad nim. Z jego oczu czytałem, jakby pytał dlaczego - zeznał.
Przed dokonaniem zamachu na prezydenta Gdańska Stefan W. wielokrotnie dopuszczał się kradzieży i rozbojów. Odsiadywał wyrok między innymi za napad na trzy instytucje finansowe, z czego raz z atrapą broni w ręku.
Stefan W. był kilkukrotnie badany i obserwowany przez lekarzy psychiatrów. Po zamówieniu kilku ekspertyz stwierdzono, że w chwili popełnienia morderstwa jego poczytalność była ograniczona.
To stwarza pretekst do obniżenia wymiaru kary, a nawet do nadzwyczajnego złagodzenia wyroku. Co więcej, Stefan W. liczył na pomoc Zbigniewa Ziobry. Zabójcy Pawła Adamowicza wciąż jednak grozi nawet dożywotnia kara pozbawienia wolności.